niedziela, 6 października 2013

This is your life

Stary szaman robi mi sekcję zwłok. Pracuje starannie, w skupieniu, nuci pożegnalne pieśni.  Żebro po żebrze rozstępuje się odsłaniając serce zastygłe tuż po ostatnim uderzeniu. Obserwuję z boku jak pracuje. Patrzę na ciało, które należało do mnie i cieszy  mnie to, że mogłam w nim gościć. Ostatnie ruchy szamana i wiem, że zaraz się pożegnamy. Czekam spokojnie na jego pełne miłości oczy. Bijący z nich blask wskaże mi kierunek kolejnej wędrówki.


Metaforycznie rozczłonkowane ciało szamana pozwala mi spokojnie pracować. Każda komórka nasączona światłem czeka na swoją kolej by ją pomasować, ukochać, uszanować. Moje dłonie podążają intuicyjnie. W końcu znika ciało, ręce, przestrzeń. Jest tylko przepływ. Jeden sen przenika drugi, drugi pierwszy. Jeden bez drugiego jest opowieścią bez ciągu dalszego elementem układanki czekającym na dopasowanie.

Klik. Klik. Klik. Puzzle się zazębiają. Pasują. Można się obudzić. Cuci mnie miękka łapa kota. Szybko robię to, co powinnam i ruszam na długi spacer. Siadam na starej zielonej ławce i patrzę jak dzień wydarza się setkom ludzi. Podglądam bezkarnie. Dostrzegam samochód z napisem: Dbam o zdrowie. A tak, udaje mi się, ale fakt świadomego życia nie sprawi, że moje ciało za 50 lat będzie wyglądało inaczej niż to starego szamana... Mimo wszystko jakaś wewnętrzna siła każe mi jeść to co mi służy, napełniać świadomymi oddechami, zdejmować z niego kolejne warstwy napięć. Po co? Może po to by to, co w nim mieszka dłużej mogło za pomocą ludzkiej formy doświadczać tego, co człowiecze? Może...

Jako człowiek bywam więc czystą emocją mieszkającą gdzieś w sercu, smakiem skrytym w niuansach języka, bliskością zaklętą w przytuleniu, pragnieniem ukrytym w skórze, tajemnicą pływającą w głębinach oczu, spokojem na dnie, którego z powierzchni nie widać. Jako człowiek dociekam. Jaki jest sens walki? Jaki sens krzyku? Jaki pytań? Jaki wędrówki? Jaki bycia samemu a jaki z kimś? Nie wiem, ale czuję, że mój czas jest ograniczony, ciało śpiewa nieubłaganie tik tak. Tylko ode mnie zależy co z tym czasem zrobię, co uwolnię, co dam z siebie, co przyjmę, co zrobię a czego nie.

Tik tak.

Na czym się skupiasz? Czego pragniesz? Jak chcesz się czuć? To Twoje życie czy wiesz jak ma  wyglądać? Czy czujesz co ci służy? Czego trzymasz się kurczowo? Czy masz odwagę skomponować własną pieśń nawet jeśli usłyszysz, że nie znasz się na muzyce? Czy mimo swoich trosk, masz czas by powiedzieć zachodzącemu słońcu dziękuję?

Tik tak.

Usłysz swoją wewnętrzną prawdę i żyj zgodnie z nią.

Tik tak.

Czasu wcale nie ma tak wiele.

Tik tak.
To Twoje życie. Żyj!

11 komentarzy:

  1. Ufff , ale dałaś czadu . Tekst nie byle jaki . To nie tylko literki których znaczenie rozumiem krok po kroku , to co napisałaś jest takie rzeczywiste. A teraz pomyślę .... Jola W.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popatrzcie na ptaki na niebie: nie sieją, nie żną, nie gromadzą w magazynach, a wasz Ojciec niebieski je żywi. Mt 6,26
    Nie zadają pytań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natura po prostu jest... kiedy ludzie poczuli, że są odseparowani od natury? kiedy zaczęli gromadzić i się bać?

      Usuń
    2. Kiedy zaczęli bać się to zaczęli gromadzić gromadzić :) ze strachu... a strach prawdopodobnie z wojen... a wojny prawdopodobnie ze złych sił które chciały odseparować człowieka o natury... czyli tym samym od Stwórcy.. czyli od świadomości dostatku i obfitości... i tak kółko się zamyka...
      Pytanie: co należy zrobić żeby je przerwać? :)
      Czuć się bezpiecznie i odzyskać świadomość obfitości i dostatku?
      :)

      Usuń
    3. hmm... już sam fakt dostrzeżenia ma siłę uwalniającą... a potem to już oddychać i każdy oddech niech czyści myśli które nucą cos o braku i odłączeniu... zadanie życia... przynajmniej dla mnie. i fajnie bo jest co robić, jest impreza :)

      Usuń
    4. http://kurscudow.org/kurs-cudow/jak-to-dziala/prostota-oswiecenia.html

      Usuń
  3. Szedł drogą Wędrowiec i niósł swój bagaż. Szedł od tak dawna, że zapomniał skąd wyszedł i dokąd zmierza. Zapomniał również o tym, w jaki sposób i z jakiego powodu pojawił się jego ciężki bagaż. Nie wiedział także, po co mu ten ciężar. Po prostu, w czasie długiej drogi, przyzwyczaił się do niego i uznał za własny, nieodłączny. Bagaż był mało poręczny i Wędrowiec cały czas myślał:
    - Przyjdzie czas, zrzucę to z siebie, wyprostuję obolałe plecy i będę mógł iść dalej, jak wolny człowiek.
    Ale czas mijał, a Wędrowiec wciąż niósł ów ciężar na swoim grzbiecie. Teraz myślał już tylko o tym, by się nie potknąć o kamień, nie poślizgnąć, nie ugrzęznąć w błocie, nie przewrócić się, bo upadek z bagażem był niebezpieczny. Za każdym razem, gdy nie miał już sił, był gotów zrzucić ciężar, ale za każdym razem targały nim wątpliwości: wraz ze swoim bagażem czuł się chroniony. Pewnego razu jednak siły naprawdę go opuściły i Wędrowiec postanowił zrealizować swoje marzenie. Zrzucił bagaż na ziemię. Jednak zamiast ulgi obleciał go strach, a krzyk przerażenia wyrwał się z jego piersi. Okazało się bowiem, że przez czas wędrówki wyrósł mu garb – o wiele cięższy i większy, niż bagaż, który dźwigał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to na masaż go teraz! na masaż! :) coby zdjąć pamięć ciała, warstwa po warstwie... :)
      PS tak... mocny tekst... I znowu pytanie, kiedy poczuliśmy, że trzeba bagaż nosić na plecach? I czemu służy to całe noszenie... może dla tej jednej chwili zrzucenia i odkrycia, że można żyć inaczej?

      Usuń
  4. Nieustanne pytanie: życie czy dociekanie? Wydaje mi się, że albo jedno, albo drugie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a gdyby tak jedno nie wykluczało drugiego? :)
      witaj :)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)