Zwolnij, Pomału. Cierpliwości. Poczekaj. Zatrzymaj się. Dużo
znaków dookoła przypominało mi o tym… Przez chwilę biegłam (a tego naprawdę nie
lubię, wolę równy marsz, dobrze rozłożone siły, dalekie dystanse), dostałam zadyszki,
ciało się zestresowało. Miałam pomysł na zwiększenie efektywności, a często by
tego dokonać, trzeba zwyczajnie usiąść, położyć się, stanąć.
Na wszystko jest odpowiedni czas. Zaczynam to pojmować... Dany moment sam wie kiedy,
jak i w jakiej formie ma nadejść. Chcenie może wszystko jedynie opóźnić.
Moim zadaniem jest nie przegapić tej chwili, rozpoznać ją i wejść w nią, nawet,
jeśli strach przysiada na duszy.
Kiedyś pytałam JAK? Wielu radziło, podpowiadało
swoje sposoby, dawało poradniki. Dziś znalazłam odpowiedzi w zatrzymaniu. Sama.
Na dworcu głównym wysiadam w swoim czasie by przesiąść się do innego pociągu,
który czasem pędzi, że trudno skupić wzrok na tym, co mijam, a czasem stoi tak
długo, że można policzyć wszystkie liście na drzewie. Wszystko ma swój rytm,
moje życie także.
I podróżuję, czasem rozumiejąc gdzie i dokąd, a
czasem zapominając, po co, ciesząc się tą słodką niewiedzą…
Teraz? Stoję i w zatrzymaniu odkrywam siebie.
Nikogo i niczego do tego nie potrzebuję. O coś zubożałam, a może się
wzbogaciłam? Dobrze mi… Jakkolwiek jest, jest dobrze…
ech marzy mi się pojechac gdzieś pociągiem... tak czas jest najlepszym doradcom
OdpowiedzUsuń