niedziela, 10 lutego 2013

A las szumi...


Szłam dziś przed siebie, skupiona, uważna, wyciszona. Mało mówiłam. Ona też. Więc milczałam. Umysł też. Kilkugodzinny marsz przerodził się w medytację, modlitwę, zadumę. Ptaki ćwierkały miłosne historie, przedzierając się między koronami drzew, gdzie dorodne pąki czekają na TEN jeden moment by wybuchnąć z całą siłą i nic ich nie powstrzyma. Kilka kruków zatoczyło nad mą głową koło. Dziwne to było... W jakieś słowa składały dzioby...

Mijałam dziś tysiące drzew, co ścieżynka, inne się ukazywały. Ich różnorodność mnie onieśmielała. Ich zapach przyprawiał o ból głowy. Ich moc, dodawała siły by iść dalej. Ich gałęzie, zachęcały do lekkości mimo wszystko. Ich przedziwne kształty, zapraszały do zabawy formą.

Parę dni temu szłam w Gdańsku ze znajomą obok mojego ulubionego drzewa. Uwielbiam snuć o nim historie... Niestety, już nie długo... Akurat tam, gdzie rośnie, pojawi się niebawem droga asfaltowa i wycinają wszystko. Zatrzymałam się i zasmuciłam. Pierwszy raz zrobiło mi się tak przykro z powodu drzewa... Aż w sercu poczułam dziwne ukłucie. Przeprosiłam w imieniu tych, którzy tu przyjdą. Ale może i zetną to, co na powierzchni, ale korzeni wszystkich nie dopadną...


Więc dziś moimi przyjaciółmi drzewa. Dziś z nimi i dla nich. Dziś znikam i jestem gałęzią. Opadam, unoszę się, daję schronienie. Wiem skąd pochodzę i czego jestem częścią. I nie przeszkadza mi leżący na mnie śnieg, uniosę tyle ile mam unieść, nie złamię się, i kocham wiatr, i ptaki... Ich miłosnych pieśni nigdy dość...

1 komentarz:

  1. z dzieciństwa pamiętam też takie drzewo przed blokiem tyle dzieci się wspinało (ja też) i niestety tam gdzie rosło stoi blok... ale w moim sercu nadal jest tam drzewo... jaki żal miałam do ludzi że go ścinają.... ile wylanych łez...

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)