sobota, 21 grudnia 2013

Światło prawdy


W środku nocy budzi mnie krzyk białej czapli. I choć jej nie widzę to jednak słyszę wyraźnie prawdę w jej głosie. Moje ciało drży. Wiem, że już nie zasnę. Nie teraz. Kiedy prawda się ujawnia w pełnej krasie, nie można spać. Już nie. Moje bose stopy dotykają chłodnej podłogi. Nie zapalam światła. Prawda go nie potrzebuje, sama z siebie jaśnieje. I choć zewnętrznie nie zmieniło się nic, mrużę oczy od środka, bo oślepia mnie blask. Potykam się o białe pióro. Otwieram oczy. Przedziwna gra świateł sprawia, że w bieli czaplej zguby niczym w tafli wodnej, odbijają się moje sny, marzenia, fantazje, poszukiwania, wędrówki, pragnienia. Spokojnym oddechem dotykam własnej prawdy. Oswajam ją. Uwalniam z więzów lęku.

Znajomy w bardzo kreatywny i wytrwały sposób namawiał mnie dziś bym z nim poszła gdzieś, posłuchać kogoś. Wiele razy mówiłam nie i przy moim nie się też rozstawaliśmy. Mówił coś o znakach, o wędrówce, o rozmowie. Nie. Już nie. W ciemności własnych lęków łaknęłam cudzego światła. Lgnęłam jak ćma do innych, mądrzejszych, jaśniejszych. Ich słowa niczym zaczarowany flet snuły niesamowite opowieści o życiu. Ich życiu. Pieśń wnikała w moje serce i ciało na tyle głęboko, że trudno mi było oddzielić co jest czyją prawdą i czy posiadam własną… Lata toczyłam wewnętrzne batalie, konflikt gonił konflikt, wzywałam Boga na pojedynek, zaklinałam, groziłam.

A ON jedyne co mógł robić to milczeć, dając mi tym najlepszą z lekcji. A kiedy upadałam nie podnosił mnie z ziemi, tylko z miłością czekał aż wstanę sama, silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. A kiedy płakałam, nie wycierał moich łez bo tylko ja mogłam przerwać słone potoki. A kiedy pytałam dokąd iść, gdzie moja droga, dlaczego to i tamto, ON jedynie czekał na mój znak, aż powiem: Odtąd Boże niechaj będzie wola Twoja, nie moja. Poddaję się.

I właśnie wtedy, zsyła mi białą czaplę. Krzyk jej prawdy budzi mnie w środku nocy, a wraz z nią światło, które nosiłam w sobie od urodzenia.


PS Moje światło kłania się Twojemu.

4 komentarze:

  1. Lekcje... całe życie je otrzymuję. W okolicznościach, przypadkowo nieprzypadkowych, w osobach przypadkowo nieprzypadkowo spotkanych. Nieprzypadek? Co to? Kto to?

    To ja go stworzyłem, to ja go do żywota powołałem. I biedę i brak miłości i wiarę. Nie nie wiarę, wiedzę, że mama do życia wróci, gdy choroba ciężka ją z zaskoczenia dla mnie jako nauki napadnie. Ileż to rzeczy pięknych w tym Jej czasie choroby się dowiedziałem. Ile rzeczy doceniłem.Miłości w geście, w posiłku, w zaprawie...
    Cały czas stwarzam to co się wydarza, rzeczy piękne i brzydkie, radosne i nieszczęśliwe, Czym jest piękno? czym jest radość? Dzisiejsze nieszczęście utraty pracy staje się jutrzejszym szczęściem prawdziwego powołania. Dzisiejsza awantura rodzinna staje się początkiem nowej radości. I spotkany Szymon swą obfitość ofiarujący i Ania i Paweł, Marta, Ewelina, Agnieszka... i Wy wszyscy, których nie znam a poznam niebawem. Ja Was tworzę, jestem twórcą, jestem Stwórcą. I przyciągam i odciągam... Jam Jest !!! Bóg i Ja, Ja i Bóg w Jedności.

    Suficka księga podarowana, strona na chybił trafił otwarta gdzieś na dworcu i rozdział Jedność trafiona.

    Ty jesteś mną. ja jestem Tobą. I Ona i On. Wszyscy.

    Przypadek, nieprzypadek...

    B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze czytać Twoje słowa. Dziękuję. Twórzmy sercem... Dziękuję za Twoje serce tutaj i tam i wszędzie :-)

      Usuń
  2. Przypadkowo, nieprzypadkowo są wśród Ciebie w żywej postaci i w niematerialnej też pomocnicy Twoi. Aniołowie wspierający Twą misję.

    http://www.youtube.com/watch?v=SUU3sKaEdrU&list=RDU4HonJtf-u4

    B

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)