wtorek, 17 grudnia 2013

Gwieździste niebo nade mną


Co zrobiłeś dziś, żeby jutro żyć tak jak pragniesz? Ile razy dziś Twoje myśli zawędrowały w ciemny zaułek, gdzie samo słońce pogubiło swoje promienie? Co dałeś swojemu ciału? Co dałeś duszy? Co dałeś komuś? Co dałeś Bogu? Kogo wysłuchałeś i czy ktoś wysłuchał Ciebie? Ile razy się uśmiechnąłeś? Czy zauważyłeś magię dzisiejszego księżyca? Czy na chwilę przystanąłeś by po prostu oddychać? Czy podjąłeś jakieś decyzje, które przybliżają Cię do Twoich marzeń? Czy puściłeś kontrolę? Czy byłeś szczery przed samym sobą? Czy wiesz jak wyglądasz bez tych masek, które nosisz? Czy widzisz? Czy słyszysz? Czy czujesz?

Noc czaruje. Choć jestem padnięta, jakoś szkoda mi tej chwili między jednym dniem a drugim. Teraz piszę. Teraz słucham muzyki. Teraz oddycham. Teraz się wzruszam. Teraz powraca do mnie fala z całego dnia. Staję przed lustrem. Zadaję pytania. Odpowiadam. Uśmiecham się. Każda jedna myśl miała swoją konsekwencję. Łapię się, że coś zmąciło umysł. Czekam aż opadnie muł. Cierpliwa jestem. Wracam do oddechu. Niczego więcej mi nie potrzeba. Żadnego czary mary hokus pokus. Zwykły oddech. Fascynuje mnie coraz bardziej. Taka prosta sprawa, a taka skomplikowana. Tyle technik. Tyle nauk. Tyle mądrości o tak prostej sprawie, która dana nam od urodzenia. Więc biorę sobie oddech za nauczyciela. Zadaję pytania. Oddycham. Odpowiedzi się pojawiają lub nie. Małe wielkie odkrycia. Myślałam, że kocham moją pracę. Cóż… Myliłam się. Kocham ją bardziej. A nawet jeszcze bardziej. Dawno temu dokonałam wyboru. W dniu kiedy podjęłam decyzję, że będę się uczyć Lomi Lomi, nie miałam pojęcia, że zmieni się wszystko i że będzie się zmieniało z miesiąca na miesiąc, że ta podróż dla mnie się nie kończy. Racjonalna Agnieszka podjęła nieracjonalną wtedy decyzję. Jestem cholernie wdzięczna tamtej Agnieszce, bo choć nie miała wtedy siły walki, bo choć bolało ją wszystko, bo choć nie wiedziała co ją czeka, wzięła głęboki wdech i wraz z wydechem wyskoczyła ze starych kolein, a po drodze wyrosły jej skrzydła.

Bez tego pierwszego irracjonalnego kroku nie zmieniłoby się nic.

I choć jestem na drodze, która biciem serca wyznacza kierunek, to każdego dnia, kiedy kładę głowę do poduszki, zadaję podobne pytania. Bo wiem, że można bardziej, mocniej, intensywniej. Żyć. Dla siebie. Dla Ciebie. Dla Boga.

Przechadzam się zatem między znakami zapytania, a kiedy któraś z odpowiedzi mnie nie zadowala, wiem, że rano otrzymam kolejną szansę by coś zmienić, dla siebie, dla Ciebie, dla Boga.


Teraz mam skrzydła. Widzę Twoje. Są takie piękne. Leć. Już czas. Dla siebie. Dla kogoś. Dla Boga.

PS A Oldfield niech zrobi resztę :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)