Co zrobiłeś dziś, żeby jutro żyć tak jak pragniesz? Ile razy
dziś Twoje myśli zawędrowały w ciemny zaułek, gdzie samo słońce pogubiło swoje
promienie? Co dałeś swojemu ciału? Co dałeś duszy? Co dałeś komuś? Co dałeś
Bogu? Kogo wysłuchałeś i czy ktoś wysłuchał Ciebie? Ile razy się uśmiechnąłeś?
Czy zauważyłeś magię dzisiejszego księżyca? Czy na chwilę przystanąłeś by po
prostu oddychać? Czy podjąłeś jakieś decyzje, które przybliżają Cię do Twoich
marzeń? Czy puściłeś kontrolę? Czy byłeś szczery przed samym sobą? Czy wiesz
jak wyglądasz bez tych masek, które nosisz? Czy widzisz? Czy słyszysz? Czy
czujesz?
Noc czaruje. Choć jestem padnięta, jakoś szkoda mi tej
chwili między jednym dniem a drugim. Teraz piszę. Teraz słucham muzyki. Teraz
oddycham. Teraz się wzruszam. Teraz powraca do mnie fala z całego dnia. Staję
przed lustrem. Zadaję pytania. Odpowiadam. Uśmiecham się. Każda jedna myśl
miała swoją konsekwencję. Łapię się, że coś zmąciło umysł. Czekam aż opadnie
muł. Cierpliwa jestem. Wracam do oddechu. Niczego więcej mi nie potrzeba.
Żadnego czary mary hokus pokus. Zwykły oddech. Fascynuje mnie coraz bardziej.
Taka prosta sprawa, a taka skomplikowana. Tyle technik. Tyle nauk. Tyle
mądrości o tak prostej sprawie, która dana nam od urodzenia. Więc biorę sobie
oddech za nauczyciela. Zadaję pytania. Oddycham. Odpowiedzi się pojawiają lub
nie. Małe wielkie odkrycia. Myślałam, że kocham moją pracę. Cóż… Myliłam się.
Kocham ją bardziej. A nawet jeszcze bardziej. Dawno temu dokonałam wyboru. W
dniu kiedy podjęłam decyzję, że będę się uczyć Lomi Lomi, nie miałam pojęcia,
że zmieni się wszystko i że będzie się zmieniało z miesiąca na miesiąc, że ta
podróż dla mnie się nie kończy. Racjonalna Agnieszka podjęła nieracjonalną
wtedy decyzję. Jestem cholernie wdzięczna tamtej Agnieszce, bo choć nie miała
wtedy siły walki, bo choć bolało ją wszystko, bo choć nie wiedziała co ją
czeka, wzięła głęboki wdech i wraz z wydechem wyskoczyła ze starych kolein, a
po drodze wyrosły jej skrzydła.
Bez tego pierwszego irracjonalnego kroku nie zmieniłoby się
nic.
I choć jestem na drodze, która biciem serca wyznacza
kierunek, to każdego dnia, kiedy kładę głowę do poduszki, zadaję podobne
pytania. Bo wiem, że można bardziej, mocniej, intensywniej. Żyć. Dla siebie.
Dla Ciebie. Dla Boga.
Przechadzam się zatem między znakami zapytania, a kiedy
któraś z odpowiedzi mnie nie zadowala, wiem, że rano otrzymam kolejną szansę by
coś zmienić, dla siebie, dla Ciebie, dla Boga.
Teraz mam skrzydła. Widzę Twoje. Są takie piękne. Leć. Już czas. Dla siebie.
Dla kogoś. Dla Boga.
PS A Oldfield niech zrobi resztę :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)