Długo byłam żebrakiem odzianym w łachmany oczekiwań. Stałam na skrzyżowaniu miłości z
wolnością i żebrałam o uwagę, wzajemność, bliskość. Od czasu do czasu ktoś
przeszedł, przystanął, wrzucił coś do żebraczej miski a moje oczy błyszczały
szczęściem dziecka, któremu dano cukierka. I gotowa byłam iść za tym kimś na
koniec świata byle on nie przestawał, byle wypełniał moją miskę, byle było co
jeść. Karmiłam się ochłapami. Zadowalałam okruchami. Budowałam zamki z piasku
pół-ziarenkami. Aż pewnego dnia na wpół żywa z wycieńczenia, zatrzymałam się.
Nie miałam już siły iść za tymi, którzy zapewniali mi skandalicznie niską
dniówkę.
Stanęłam nad przepaścią wielkiej
czarnej dziury mego serca, której nic nie było w stanie wypełnić. Zionęła
pustką, chłodem, ciemnością. Zajrzałam do środka, nie dostrzegłam dna.
Wrzuciłam kamień i mogę przysiąc, że świst jego lotu nucił historie zakurzone,
zranione, zapomniane, bolesne. Warstwa po warstwie spadał głębiej i głębiej,
przez ciemność smutku, gęstość żalu, trupy pochowanych marzeń. I kiedy tak
stałam i słuchałam jego melodii poczułam, że już dłużej tak nie można, że muszę
skoczyć prosto do mojego serca i opaść na samo dno, że jeśli tego nie zrobię,
już zawsze będę jedynie żebrakiem.
Skoczyłam.
Wyciągałam z cmentarza mojego
serca wszystkie pochowane marzenia i pocałunkiem księżniczki przemieniającej
żabę w księcia przywracałam je do życia, a one zakwitały w moim sercu wonią
wskrzeszonej nadziei na spełnienie.
W Twoim sercu jest niewyczerpane
źródło, które nie ocenia, które bije jasnością jakiej niejedna gwiazda może
pozazdrościć, które po prostu jest w tobie i czeka aż wskoczysz w głąb by się
napić, by napełniać czarkę za czarką i obdarowywać nią tych, którzy przysiądą
na krawędzi twojego świata.
W sercu masz wszystkie
odpowiedzi. Tam, w przestrzeni twojej ciszy jest wszystko czego potrzebujesz.
Wystarczy dać sobie szansę, wejść na nieznany teren, zatrzymać się i być blisko
siebie, wytrwale, dzień po dniu iść do siebie, warstwa po warstwie, ku kolejnej
odsłonie prawdy o tobie, ku temu co zawsze tam było czekając aż się zjawisz i
pokochasz siebie. A co się dzieje kiedy kochasz siebie? Życie porywa cię rwącą
rzeką, w której dryfujesz bez lęku, z ufnością, że wszystko to, co napotykasz
po drodze jest dobre takie jakie jest, że niczego ci nie brakuje, że to czego
potrzebujesz zjawia się naturalnie i swobodnie, że kochasz miłością tak wielką,
że można się nią tylko dzielić bez uszczerbku czyjejkolwiek wolności. Możesz mi
nie wierzyć. Nawet dobrze. Nie ufaj za bardzo moim słowom. To tylko zbitek
liter, którym moje życie nadało jakieś znaczenie. Ty masz inne. Ale proszę o
jedno, przekonaj się sam jak to jest odkrywać siebie każdego dnia od nowa, jak
to jest kochać siebie, jak to jest być ulubieńcem samego siebie. Wystarczy, że
staniesz na krawędzi swojego serca i skoczysz w głąb… Wszystko w twoich rękach.
Zawsze tak było. Z głębokości źródła i wysokości nieograniczonego nieba
wysyłam do ciebie MIŁOŚĆ.
I życzę Ci tej MIŁOŚCI, do
siebie, do kogoś, od kogoś. Teraz, i zawsze. Popatrz w nocne niebo. Tam tyle
gwiazd, jakaś na pewno spadnie właśnie dla Ciebie. Szepnij jej swoje życzenie.
Nawet jeśli Ty nie widzisz jej, ona usłyszy Twoje serce. Niech się spełni!
Po przeczytaniu twego wpisu spojrzalem w niebo. Zachodzace slonce, luna na niebie i jedna gwiazda.
OdpowiedzUsuńWieczorem znalazlem sie zupelnie"przypadkowo" w Empiku. Dzial Rozwoj osobisty.
W ksiazce ktora nabylem "przypadkowo" czytam: "Toltek jest artysta Milosci, artysta Ducha, kims, kto yworzy kazda chwile, kazda sekunde najpiekniejszej sztuki - Sztuki Snu. Zycie jest tylko marzeniem, snem i jesli jestesmy aryystami, zdolamy stworzyc nasze zycie z Miloscia a nasz sen stanie sie dzielem sztuki."
Dziekuje za Milosc wysylam ja takze Tobie i wszystkim Tu bedacym i zagladajacym.
Zycze Ci, abys kazdego dnia kladac sie spac powiedziala/powiedzial, ze Dzis namalowalas/ namalowales najpiekniejszy obraz, nagralas/ nagrales najpiekniejszy utwor, napisalas/ napisales najlepszy tekst... DZIELO SZTUKI. I nie oceniaj sie... bo to Twoje dzielo i nikomu nic do niego...
Niech kazdy dzien bedzie narodzeniem Pana!!!
'Cztery umowy"? :)
UsuńSciezka milosci :-)
OdpowiedzUsuńBo wszystko jest aloha :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko , Ty jesteś sama dla siebie gwiazdą spełniającą życzenia . Przede mną wiele pracy i poszukiwań, ruszam w drogę - na pewno ją znajdę-pozdrawiam - Jola W.
OdpowiedzUsuńGdy upadło się z wycieńczenia po długiej podróży, usłyszałam od innego wędrowca, że w byciu z innymi będę szczęśliwa tylko wtedy gdy nie zapomnę o sobie. Bo aby móc dawać innym pić ze źródła, i mój strumień musi być żywy, a źródło wszystkiego jest przecież w nas.Nie jest to wbrew pozorom taka prosta i oczywista prawda, i żeby dojść do niej poranisz nogi nie raz jeden na samotnym szlaku (bo co byłyby warte szczyty, gdy ich sami nie zdobywamy). Ale jak już odkryjesz ten żywy skarb, nie uschniesz kolejny raz z tęsknoty za łyżeczką bliskości innego, bo w tobie będzie wszystko. Będziesz ty sama...
OdpowiedzUsuńPrawdziwe bardzo są te Twoje monologi duszy. A gdy czytam kolejne wpisy, jakoś tak automatycznie przypominam sobie własną mapę poszukiwań, i słowa napotkanego przypadkiem wędrowca, że co by się nie działo, trzeba wciąż iść przed siebie. I co najważniejsze; takie świadectwa, jak Twoje są niesamowicie potrzebne, bo koją podupadających pielgrzymów ofiarując promyk nadziei, że absolutnie wszystko jest w porządku; i ból, i radość, i deszczowe niebo, i słońce odnowy które wybudzić możemy w każdej chwili.
Życie jest piękne! I tego się trzeba trzymać!
Pozdrowienia ze szlaku!
Dziękuję Wam za Waszą energię, milczenie, słowa, oddechy! Cieszę się, że jesteście, dzielicie się sobą. Wymiana trwa. Wszystkiego dobrego Wam tu i teraz, na Waszych drogach, gdziekolwiek one się wiją, niech Was prowadzą blisko serca :-)
OdpowiedzUsuńAloha!
:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=z0iIycTi2lQ&feature=youtu.be