Wyłaniam się z porannej mgły. Przeciągam, pomrukuję, znikam
w wygięciach ciała, które powoli powraca z krainy mi nie znanej do tej tu,
jeszcze mglistej. Otwieram leniwie oczy. Czuję ciepło oddechu, bicie serca,
śmiesznie łaskoczące powietrze pod nozdrzami. Pierwsza myśl: Ciekawe co mnie
dziś dobrego spotka? Co dobrego wyłoni się z mgły, kiedy już opadnie na mojej
prywatnej łące na osiedlu zielonym? Niespiesznie podnoszę się z mojej podłogowej
japońskiej krainy imieniem free spirit. Pomiędzy sekundami poranka przechadzam
się lekko zaspana, ale nie na tyle by umknął mi fakt, że oto podłoga pieści
moje bose stopy i dobrze nam tak razem się tulić. Zanim dojdę do łazienki
zwracam uwagę na reklamę, którą ktoś u mnie zostawił, a ona głosi jasno i
wyraźnie: Witamy w TU! Anioły są zabawne, witam je TU także, a i Was witam TU.
Jak dobrze, że jesteście, dziękuję, że Wam się chce być TU, że mogę być z Wami,
bliżej i dalej.
Rozpoczynam herbatą z młodej pokrzywy i nagle uświadamiam
sobie, że sama nią jestem, tą świeżo zerwaną przez czyjeś troskliwe i mocne
dłonie, specjalnie o zmierzchu, więc moje liście są przepełnione promieniami
zachodzącego słońca, jestem esencją całego dnia, ze wszystkim tym, co się
dookoła mnie działo, z intensywnością tego jak wysoko sięgałam listkami i jak
głęboko moje korzenie poszły w głąb życiodajnej ziemi. Zachwycam się łąką na
której rosnę, tym jak wiatr mnie kołysze, jak trawa rośnie nieopodal, jak śpiew
ptaków hipnotyzuje wszystko to, co jest. Z ostatnim łykiem dziękuję za jej
dary, które oczyszczającą zielenią krążą w mojej krwi i gładzą łagodnym
dotykiem całą mnie.
Gdzieś pomiędzy promieniami słońca przechadzam się tu i
ówdzie, ale głównie jestem TU, po takim zaproszeniu nie sposób inaczej.
Czułości bez liku, uścisków, dotyku, bliskości. Człowieka. Natury. Człowieka z
Naturą. Człowieka z Człowiekiem. Wędruję na sesję jogi. Moja świadomość wystrzeliwuje wraz z
wyciągniętymi ku górze dłońmi. Trzęsienie mięśni przypomina mi o tym, co robiłam chwilę
wcześniej i że to dar od mgły i że intensywność zroszona kropelkami potu
przynosi błogi ból i czasem trzeba po prosu biec przed siebie zrzucając z
siebie fragmenty starej skorupy… Nawet jeśli się biegać nie lubi. Drżenie
mięśni wibruje. Początkowo mnie to denerwuje i żałuję, że zmarnowałam sobie
sesję jogi skoro już przyszłam na nią zmęczona i nic dobrego z tego nie
wyjdzie. Nauczycielka wyczuwa moje rozdrażnienie. Kolejna asana. Drżenie
narasta. Ona liczy od 10… Przy 5 czuję, że już dłużej nie wytrzymam, że
odpuścić powinnam, że to bez sensu… Przy 3 wibracja ogarnia całe moje ciało.
Każda komóreczka drży, podskakuje i robi pajace, a kiedy dociera do mnie przy 2
co się tam wyprawia zaczynam się śmiać. Finalne 1 przynosi rozluźnienie tak
napiętego mięśnia, że graniczy z cudem. Kolejny raz moje ciało wiedziało
lepiej, a umysł kolejny raz pokonał sam siebie, choć bardzo chciał zrobić po
swojemu. Tym razem przekroczył pewną granicę, za którą czekała niespodzianka i
mogłabym tak stać i stać do kolejnego 10 za którą kolejne drżenie i kolejny
skok w nieznane i kolejna nagroda.
Ja i moje wdzięczne ciało wracamy do domu. Idę niespiesznie rozmawiając
z aniołami. Jakieś gadatliwe się zrobiły tuż przed południem, a przecież Stare
Dobre śpiewało, że one takie ciche... Nie dziś i choć nie Bieszczady, a morze
to czuję jak trącają mnie skrzydłem i już jestem naznaczona… Na każdym kroku
niczym pulsujące neony wyskakują przeróżne hasła reklamowe, na które uśmiecham
się od ucha do ucha przy okazji zraszając uśmiechami przechodniów, a oni
odwdzięczają się jeszcze piękniej. Więc zostawię Cię z tym, co mi powiedziały,
choć równie dobrze możesz to uznać za zwykłą reklamę, obok której możesz
przejść obojętnie. Ale może akurat w TU zobaczysz coś dla siebie…
Marzysz i masz!
Szczęście tańczy jak zagrasz
Uważaj, nowość!
Radość jest prosta!
Ciepło jest naszym żywiołem
Uśmiechem życzę Ci by to, co wyłoni się z Twojego dnia dało Ci wszystko czego potrzebujesz by być lekkością w TU.
Po raz trzeci próbuję umieścić tu komentarz ale poprzednimi razy, komentarz znikał... Chyba anioły go porwaly na swoich puchowych jak kołderka skrzydłach :)
OdpowiedzUsuńDroga Agnieszko, jedyne co cisnie mi się na usta to HARMONIA. tyle jej w Tobie, skąd? jak doszłaś do takiej wspaniałej harmonii ze soba i ze światem?
pozdrawiam ciepluchno :)
Anioły mają też poczucie humoru :) czasem dość abstrakcyjne, ale też im wolno :) bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa. Zadajesz trudne pytanie... Skąd? Ze środka. To jedyna odpowiedź jaka mi przyszła od razu do głowy. Jak? Wędrując w głąb i po obrzeżach mojego świata, krok za krokiem, dzień po dniu, rok po roku, trzymając gigantyczną miotłę w ręku, która zamiatała wszystko to, co spowalniało marsz. A czasem nie dało się czegoś wymieść, więc siadałam na przydrożnym kamieniu i zraszałam go łzami tak długo, aż i on się rozpuszczał. A kiedy przegarnęłam lawinę i stoczyłam się razem z nią i opadł kurz rozejrzałam się w sobie i zobaczyłam jasność i usłyszałam ciszę... Do dziś czasem przetacza się sporo spraw przeze mnie, ale wiem, że wystarczy wznieść oczy ku niebu, wyciągnąć ręce i ufać, że to, co wpada to same perły codzienności.
Usuńupsss trochę mnie poniosło, ale jakoś tak mi samo to się nie będę powstrzymywać :)
pozdrawiam gorąco :)
PS i iść, ciągle iść w stronę słońca :) robić swoje, nie poddawać się, miotła zrobi co trzeba :)
Good Morning Agnes,
OdpowiedzUsuńI love the space you are creating. My body is also grateful after exercise and delicious tea. I am very glad you walk with your angels and joy is simple, that is gorgeous. I remind myself to listen to my angels, for me they are always there. I hope you dance in the sunlight today Agnes!!
Love, light and hugs for you,
Risa
Hello Risa :)
Usuńit's so good to hear from you :) My angels wants to say hi to yours :)
Thank you for good words. I'm shining when I can read your words, I feel so good energy from you. Thank you for your light. So beautiful...
Chłonę Twoje słowa jak czekoladki, których nigdy nie ma się dosyć... Chętnie popiłabym herbatką z młodej pokrzywy, ale niestety nie posiadam aktualnie takowej w swojej kolekcji. Niech nie zabraknie nigdy ani Tobie, ani Twemu ciału, ani Twoim Aniołom życiowych słodkości :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknej Duszce i niech wróci do Ciebie po stokroć pomnożone cała miłość jaką wysyłasz tu i ówdzie :)
UsuńPS no jak pokrzywy to do lasu, prędziutko, prędziutko :)
Jestem TU. Czytam. I całuję oraz do zobaczenia, sooon :*****
OdpowiedzUsuńm.
:* oraz jeszcze :*
UsuńDobrze mieć wokół siebie Anioły, które dotrzymują nam towarzystwa a czasem nawet nas rozbawią:))) SDM śpiewa o Bieszczadzkich Aniołach,że "gdy skrzydłem cię musną, już jesteś ich bratem". Mam nadzieję, że te Nadmorskie są podobne i "dużo w nich radości i dobrej pogody". Życzę Ci bardzo przyjemnego wieczoru i pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńTe Bieszczadzkie bardzo lubią te nadmorskie i odwrotnie. To jedna "klika" :-) cudów nocnych, cudów porannych życzę i dziękuję za muśnięcie myślą ciepłą :)
UsuńPowiem szczerze - umiesz operować słowem. Pisz książkę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) ale Ty wiesz jak to jest z pisaniem książki... Wszystko już zostało napisane, akurat to, co mi w sercu grało, ale kto wie, kto wie? Może kiedyś razem staniemy na jednej półce? :-) Ty też się nie dawaj Stendhalowi ;)
UsuńŚlę najlepsze życzenia z wieczornego Gdańska, wiatr ucichł, powietrze melancholijnie sączy się przez szpary drewnianych okien :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczorku Tobie i Twoim czytelnikom :)
Cudownie i sącząco się dziękuję :)
Usuń