I już jest czerwiec… Jak, gdzie, kiedy? Co przegapiłam, a co
utrwaliłam w sobie na stałe? Jakie zapachy zakwitły mi na języku, a jakie już
zasuszone spoczywają w pamięci pradawnej? Majowe sny intensywnością zapowiadały
zmiany. Nie spodziewałam się aż tak wielkich… Nigdy się nie spodziewam… Hasło
przewodnie: żyj i daj żyć innym, kochaj i nie oczekuj. Nocą stanęłam na dachu
świątyni, gdzie dusza przędzie swoje opowieści. Przyglądam się długim splotom świetlnych
refleksów. Coś zobaczyłam, czegoś doświadczyłam, o czymś zapomniałam, kogoś
kochałam, kogoś pożegnałam, z czegoż zrezygnowałam, o coś zawalczyłam, coś
uwolniłam.
I już jest czerwiec… a przecież był maj… To był maj, pachniała saska kępa… A ja…
Agnieszka… Już tutaj nie mieszka. Pod adresem na mym osiedlu niby ja, ale nie
ja. Dzień dobry, kim jesteś? Jak się tu znalazłaś? Skąd w tobie to, co widzę?
Jak ci się to udało? Czy my się naprawdę znamy? Uczę się siebie czerwcowej bo
ta majowa już zniknęła. Nie ma jej. Umarła. Przepadła. Uleciała wraz z zapachem
bzów. Przyglądam się czerwcowej sobie. Zmienił mnie ten maj, oj zmienił… Coś co
wypielęgnowałam, pozwoliłam by zarosło, teraz chwasty trochę ranią dłonie, ale
to nic, każde jedno źdźbło przypomina mi o tym jak ważna jestem sama dla
siebie, że mam ufać sobie i Bogu, że droga zawsze prowadzi tylko ja czasem nie
widzę, że jestem najważniejszą osobą dla siebie i NIKT ani NIC nie może dać mi
miłości, szczęścia, radości. NIE. W końcu… a może na początku… poczułam… Byłam
żebrakiem odzianym w łachmany iluzji… Do mojej miski co rusz wpadały okruszki,
a ja traktowałam je jak dzienną porcję przetrwania. DOŚĆ. Jestem czarodziejką
życia. Mojego życia. MOGĘ wszystko. Wiem jak chcę. Znam recepturę. Gotuję.
Wypijam. Odpowiednimi naparami nawożę moją duszę by kwitła, a jej zapach unosi
się ku prawdzie. Coraz bliżej. Tuż tuż.
I już jest czerwiec… Ludzie przynieśli do mego świata nowe
informacje o mnie. Coraz częściej słyszę spontaniczne KOCHAM CIĘ, które
roztapia moje serce, a to odsyła dwa razy więcej. Piękne kobiety mnie otaczają,
pięknie mnie kochają. Piękni mężczyźni mi dziękują w piękny sposób. Piękna
natura pieści moje bose stopy, które spragnione czułości nadstawiają całą swą
powierzchnię po jeszcze i jeszcze. Bywam dzieckiem, otaczają mnie dzieci. Razem
bujamy się na huśtawce, kto wyżej, kto mocniej, kto nie wymięknie. Razem skaczemy
po falach i razem tarzamy się w piasku. Razem puszczamy bańki mydlane i razem
porozumiewamy się jedynie wzrokiem i śmiesznymi minami. Nie znam tych dzieci,
one nie znają mnie, ale nawiązujemy tak szybką więź, że biorą mnie jak równą
sobie i mam pięć lat i jest mi tak dobrze i rozdaję uśmiechy i je dostaję i
dorośli pilnujący dzieci na placu zabaw stają się dziećmi i wszystko płynie w
jednej wielkiej radości. Bywam nastolatką, która niedawno doświadczyła swojego
pierwszego pocałunku przy pełni księżyca, absolutnie fenomenalnie idealnie.
Bywam studentką buntującą się, szukającą odpowiedzi, zaczytaną, zakochaną,
otwierającą się na życie. Bywam dorosłą kobietą tuż po tym jak pogrzebała swoje
marzenia. Bywam dorosłą kobietą w chwili rozkwitu. Wonną. Chłonną. Eteryczną.
Konkretną. Rozmarzoną. Wielowymiarową. Blisko. Czerwcowa Agnieszka jednak
najbardziej jest sobą nową taką jak tylko może być czerwcowa Agnieszka.
I skoro już jest czerwiec to nowe cuda, nowa magia, nowe doświadczenia,
nowe wyzwania, NOWE. To co było ważne w maju dziś ledwie wspomnieniem. To co
mnie stresowało, dziś bawi. To co mnie męczyło, dziś lekkością piórka
zgubionego przez anioła. To co zatrzymywało w drodze, dziś z prędkością światła
mknie. Ktoś mi powiedział, że trudno za mną nadążyć. Tak. Możliwe. Nie wiem. Ja
nadążam za samą sobą i to najważniejsze. Jeśli komuś nie pasuje mój marsz nie
musi iść ze mną ramię w ramię, nie oczekuję, nie potrzebuję, mogę jedynie
zaprosić. Żyję i daję żyć innym. Zajmuję się swoim życiem, nie cudzym. Jeśli
chcesz się nim podzielić jestem dla ciebie, ale moje łachy żebraka zostały w
maju… Kocham życie, siebie, Boga, ciebie. Nie chcę niczego w zamian. Przyjmij
albo nie, mnie to bez różnicy, już ani jedna łza nie wypływa z mego oka.
Wyschło czy nie ma nad czym płakać? Wolę inaczej. Żebracze łkanie zostawiłam maju.
Możesz być tu, możesz być tam, może ciebie nie być, ale i tak będę kochać, nikt
mi tego nie zabierze, jakieś takie pojemne to moje serce, a ty sobie rób z tym
co chcesz, ja po prostu kocham, nadążasz to fajnie, nie też fajnie, mnie jest
fajnie bom czerwcowa Agnieszka nowa, idąca przed siebie i nie zwalniająca swego
kroku dla nikogo, a jeśli sama znuży się wędrowaniem to zastygnie w cichym
zatrzymaniu by posłuchać tego co jest, by wyrwać kilka chwastów, które ze swej
natury chwaścianej rosną i wolność ich taka…
I już jest czerwiec… Chłonę. Akceptuję. Połykam. Zapładniam.
Przyjmuję. Daję. Kocham. Czuję. Jestem. Po prostu jestem. Lżejsza o maj, lżejsza
o fałszywe szaty, lżejsza o poprzednią minutę i lżejsza o te cholerne poważne sprawy. NOWA.
Podoba mi się idea, że zawsze można zacząć żyć na nowo. Zostawić w tyle to co było i wschodzie słońca wziąć glęboki oddech i zacząć żyć lepiej. pełniej. Popełniać mniej błędów. Kochać bardziej.
OdpowiedzUsuńTradycyjni Hawajczycy tak właśnie witają dzień. śpiewają pieśń nad brzegiem oceanu i witają słońce, a kiedy to zachodzi, żegnają z wdzięcznością. Obudzić się do nowego życia, łagodnie, z miłością, być dla siebie wyrozumiałym, podnieść się z łóżka lekko, być dla siebie łagodnym dotykiem morskiej fali, która przenosi w nowe... :)
UsuńTeż coraz częściej słyszę słowo 'kocham cię' wypowiedziane spontanicznie, z zabawy, z radości, w szczęściu, tak po prostu i do jest mega, daje takiego kopa żeby się uśmiechnąć i cały dzień jest o niebo lepszy.
OdpowiedzUsuńWspaniale napisane, i oczywiście uwielbiam takie przemyślenia dają mi kopa do pisania kolejnych wierszy do książki... taka mała inspiracja się w nich kryje.
A tak po za tym mieszkam w Gdyni więc wypad na kawę jak najbardziej ;]
Dziękuję i bardzo się cieszę, że zagościłaś na razie na wirtualnej kawie :) cudownie! Trzymam kciuki za pozaliczane egzaminy i jak znajdziesz przestrzeń na inspirujące spotkanie to jestem również za :) I może spacer Kamienną Górą? :) Ptaki nam coś dobrego wyśpiewają :)
UsuńHello Agnes - I love that there is no beginning and no end and that everything is nothing and that one is all and all is one! Thank you for being here my eloquent friend. I hope your day is filled with laughter and surprises.
OdpowiedzUsuńLove, light and hugs for your now and always,
Risa
My day is full of surprises and of course like always thanks to you I had one surprise more :)
UsuńThank you!
Też jeszcze nie nacieszyłam się zapachem bzów, nie doświadczyłam majowych pocałunków pod kasztanami... a tu ...już czerwiec. Ale może to i dobrze, bo przyjdzie świętojańska noc, nadciągną oczyszczające letnie burze, powietrze nasyci się słońcem... zrzucimy resztę żebraczych łachmanów!
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco Czerwcową Czarodziejkę :)))
I przyjdą nowe zapachy, nowe westchnienia, nowe olśnienia, nowe, oczyszczone przez letnie burze, pęczniejące magią i nagą lekkością...
UsuńŚciskam Duszkę intensywnie wibrującą :))
Chrupaniem sałatki można dobrze zacząć czerwiec:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Osho
Rzekłabym, że chrupiąco :)
Usuńpozdrawiam :)
Agnieszko, właśnie, zapomniałam Ci powiedzieć, że... jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tak pięknie wsuwał sałatkę, jak Ty, wczoraj, u Osho :)))
OdpowiedzUsuńAż mi ślinka przez uszy pociekła ...:)))
Dziękuję :-) Kocham te sałatkowe dźwięki, czuć je w całym ciele, śmiesznie jest :)
UsuńKażdego dnia rodzimy się na nowo a każdy nowy dzień może być tym najpiękniejszym i niepowtarzalnym. Agnieszko, masz w sobie tyle radości i optymizmu, że i dla innych wystarcza:)))W każdym razie ja korzystam z Twego przesłania i też powtarzam sobie: mogę wszystko. Życzę dużo słoneczka i pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że słońce Cię otula i trochę z tego blogowego źródełka się wydostaje :) z radością ślę wszystko, czego Ci potrzeba na ten moment :) pozdrawiam gorąco!
Usuń