środa, 14 sierpnia 2013

Inner light

Ach co to był za ślub! Naprawdę wspaniały! I nawet w tej białej sukni tak śmiesznie nie wyglądałam, a może to nie była suknia tylko jasność mojej skóry, nie wiem. Wiem, że byłam sama z sobą i powiedziałam zdecydowane TAK. Tak biorę sobie samą siebie za najważniejszego partnera na życie, w zdrowiu i chorobie, w radości i smutku, i wszystkie te słowa, które się przysięga jemu czy też jej, a potem łamie, kiedy robi się za trudno, za nudno, nie tak. Tym razem wybieram siebie. Reszta sama się ułoży, cokolwiek to znaczy. Przynajmniej tak mówi moje drugie życie, tam, w aksamicie nocnych włosów, które plączą się nieskończenie daleko, mam wrażenie, że dalej niż Droga Mleczna. Sny. Cudownie, że znowu z nimi gram w iluzoryczne zabawy. Podświadomość przejmuje kontrolę. Wytyka wskazujący palec i mówi: skarbie, jeszcze to i to w Tobie, tego się boisz, to Ci już nie służy, ale to… No to może… A dobra, weź ten ślub sama z sobą! Po sakramentalnym TAK budzę się o dziwnej godzinie. Za późno na duchy, za wcześnie na poranne mgły. Gdzieś pomiędzy. O tej godzinie się jeszcze nie zjawiłam na świecie, więc korzystam z okazji i wstaję by zbadać świat o godzinie z minutami i sekundami idealnymi do wstania.

Las woła… Skarbie, już idę. Pakuję plecak, wrzucam książkę i wodę. Jeszcze nie wiem gdzie, ale ranek mam zamiar spędzić inaczej. W głowie ciut ciasno, ale z pierwszym krokiem w krainę buków coś ze mnie opada. Cichutko przepraszam drzewa, że nie przyszłam pusta niczym bambus, proszę o chwilę na dostrojenie się, o pożegnanie resztek mnie wczorajszej. Przytulam się do drzewa. Udaję się w podróż, choć nie ruszam się z miejsca. Słyszę śpiew wielorybów. Słyszę… Nadstawiam uszy. Muzyka sama się komponuje. Drzewa skrzypią… Nie… One śpiewają… I odpowiadają wielorybom na Maui. Czuję to połączenie gigantów. Pozwalają mi podsłuchiwać. Po chwili coś zaczyna mnie łaskotać. Rozglądam się ciekawie. Soczysty mech wędruje po moich stopach. Oczywiście nie mogę się oprzeć i go głaszczę bo on taki właśnie głaskania zdaje się domagać. Żegnam towarzystwo i idę dalej.

Moknę. Mocno. Przez chwilę po prostu moknę i tak jest najlepiej. Zimno. Chowam się w kawiarni. Rozsiadam z książką. Cieplej. Znikam na chwilę wdychając zapach świeżo pieczonego pieczywa. Sucha wracam. Po drodze deszcz… Moje włosy mają dziś ucztę! I znowu mokra, tym razem chroni mnie las. Wpadam w niego szybkim krokiem. Rozgrzewam się. Mały liść spada mi na głowę. I nie wsiadam do autobusu, bo po co skoro mogę go nieść na swojej głowie lasem? Śmiesznie tak. Kolejny liść spada mi pod stopy i gdyby nie on, nie dostrzegłabym maleńkich żołędzi, które od razu się ożywiły kiedy je zobaczyłam. I miałam wrażenie, jakby jeden przez drugi prężył się i nadymał, by pokazać, że on już taki dorosły. -  Hej chłopaki! Kasztany z Redłowskiej pozdrawiają! – rzucam im radośnie i wspinam się pod górę.


Błoto. Brudzę się. Cieszy mnie to. Bo jak się tak pobrudzę to czystą siebie zobaczę jeszcze wyraźniej. I czasem trzeba się właśnie porządnie wytaplać, olać zdrowy tryb życia, jogi takie i owakie, medytacje i kręcenie się w kółko. Natrzeć brudem, tak porządnie… Nie unikać go. Bez lęku, że bieli nie wypada się tak błocić… Cóż. Bez tego nie tęskniłabym za światłem ukrytym pod warstwą nieczystości.

17 komentarzy:

  1. wobec podświadomości jesteśmy prawie bezradni....ale, jak juz to wiemy, to może swiadomie uda się coś z tym zrobic :)

    OdpowiedzUsuń
  2. http://www.youtube.com/watch?v=rWSmkFBTy_I

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) choć trochę za sztywno dla mnie :-) te karki takie napięte... a może to tylko mój taki...

      Usuń
  3. Kochana, chyba nie do końca zrozumiałam.. Wzięłaś ślub?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. we śnie, no wiesz... autor ma na myśli tyle rzeczy, że próżno w to wnikać :))

      Usuń
    2. Ja już chciałam gratulować męża! Szkoda. Chociaż może to i dobrze! ;) Jeżeli oddałaś całą miłość samej sobie to musisz aż kipieć nią! ;)

      Usuń
    3. męża już miałam, więc może czas na kochanków? :P
      a tak kipi tu i ówdzie ta miłość, tu spadnie, tam spadnie... zielono się robi, a może to tylko ja się zamieniam w drzewo? :)

      Usuń
  4. Nie pamiętam kto powiedział, że egoizm jest koroną rozwoju duchowego. Ale tak chyba jest, bo jeśli kochasz siebie, ta miłość promieniuje i sprawia, że świat staje się lepszym miejscem. Kochać siebie nie znaczy tylko brać, to raczej dawanie tego co masz najlepsze, to zagospodarowywanie przestrzeni w jakiej żyjesz, niczym ogromnego ogrodu. Kochając siebie chcesz żyć w pięknym miejscu, nawet za cenę ubłocenia się uczuciami ludzi pozbawionymi miłości.
    Kochając siebie wyzwalamy innych, bo jak mówią słowa sutry - nasze ciało i ciało innych właściwie nie są dwoma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem... robię swoje, a reszta się sama zazieleni (albo i nie...)
      :-)
      PS nie są dwoma...

      Usuń
  5. zenza dobrze prawi.....
    ja do dziś myję się z ubłocenia- tak mnie jeden żonaty ubłocił wciskając, ze to miłość prawdziwa :)))
    tak promieniował miłością własną, ze aż ślinka leciała :DDD
    nie dość, ze ubłocił, to i oślinił:P
    ale żeby nie odróżnić ciała od ciała, to chyba tylko w Katyniu:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. upssss... dlatego warto ufać samemu sobie... pokładając zaufanie w innych... no byłam tam i wylądowałam w dupie :) więc teraz słucham trochę więcej logiki własnej niż iluzji barwnych :), choć ta moja logika też bywa pokręcona... więc wtedy ląduję w błocie by się utaplać porządnie, podobno błoto dobre na cerę :))
      pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  6. No pięknie, przez parę dni mnie nie było i ślub przeszedł mi koło nosa... Mam nadzieję, że miesiąc miodowy jeszcze trwa... Nie ma to jak wytarzać się w błocie... dla oczyszczenia :))) Gratuluję :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No NARESZCIE!! Kochana! tęskniłam :))) Już idę do Ciebie odpocząć...
      ściskam :)

      Usuń
  7. I think loving and trusting our self is of the utmost importance...we often neglect that don't we?

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)