W ostatnim odcinku pod tytułem ŻYCIE udział wzięli:
- Mężczyzna i kobieta. Bardzo fajnie ich było obserwować.
Razem. Przytuleni. Osobno. Śpiący. Czujni. Blisko. Stykający się dłońmi. Na
długość dotyku. On śpi. Ona słucha odgłosów za oknem, przecudna serenada. Jego
pochrapywanie, śpiew ptaka za oknem, popsuty mechanizm furtki, pryk, pryk,
pryk. I może ona byłaby nawet zła, bo nie śpi, zamiast spać, ale woli inaczej,
woli słuchać tego co jest. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. On śpi. Czasem
się przytuli do niej, a czasem zagarnia całą przestrzeń dla siebie. Mężczyzna i
kobieta. Bardzo fajnie ich obserwować tu z tego miejsca gdzie nikt mnie nie
widzi...
- Kobieta na balkonie. Siedzi skąpana w słońcu. Promienie
przenikają ją całą. Zdaje się, że zamarła w byciu, ale ona żywa, taka żywa, że
pół godziny później już jest starsza o te pół godziny, a w jej organizmie
wymieniło się ileś tysięcy komórek. Kiedy na nią patrzę zdaje się, że nie ma
żadnych myśli, lekki uśmiech maluje się na jej ustach. Może wspomina maila od
innej kobiety, która czującym sercem wyłapuje stan jej serca, jakby
radośniejszy po spotkaniu z… Ale nie wiem co się w niej dzieje, jedynie
obserwuję tu gdzie mnie nie widzi.
- Kobieta przy komputerze. Siedzi i pisze. Na chwilę
przerywa i głośno dziękuje Wszechświatowi za to, że ktoś jej zaproponował
pracę, że nie musiała o nią wcale zabiegać, że jedyne co zrobiła to wyraziła
wdzięczność za życie jakie się jej przytrafia. Wygląda trochę na niewyspaną,
ale najwyraźniej nie przeszkadza jej to w pisaniu. Znowu na chwilę przerywa.
Idzie do kuchni. Spokojnie przygotowuje prosty obiad. Dziś jest wyjątkowo
głodna, tak sądzę po ilości jedzenia, które zjada, to do niej takie niepodobne,
ale to ta sama kobieta. Dziś po prostu ma apetyt. Wszystko się zmienia. Szybko
się zmienia. Nie przyzwyczajam się do tego kto jaki jest dziś, bo jutro może
być inny. Ja tu tylko obserwuję z miejsca gdzie mnie nie widać.
- Kobieta idzie sama przez park. Widzi niezapominajki.
Zatrzymuje się by wysłać sms’a do tych, których chce pamiętać. Kilka metrów
dalej kolejny park i połacie stokrotek. Przyklęka. Głaszcze białe płatki, a one
wnikają rozkoszną nutą w jej linie papilarne. Ona w nich, one w niej. Wszystko
znika, ale ja zostaję, bo obserwuję z miejsca, gdzie mnie nikt nie widzi.
- Kobieta z kobietą piją wspólnie kawę. Rozmawiają w
zachwycie o zwykłości dnia, życia. Lubię je obserwować z miejsca, gdzie mnie
nikt nie widzi. Jedna trochę więcej mówi, druga cierpliwie słucha. Godzina
wystarcza by tyloma sprawami się podzieliły i bez żalu rozeszły w swoich
kierunkach.
- Kobieta kasuje bilet w żółtym kasowniku. Ucieka jej
pociąg. Spokojnie czeka na następny. 10 minut to bardzo dużo czasu. Dużo się wydarza. Mija ją
zielony samochód z napisem Idealnie nastrojona.
Uśmiecha się do świetlnego refleksu zwanego powszechnie zajączkiem, który
właśnie skacze po suficie pociągu w który wsiadła. Podnosi wzrok. Kolejny przystanek Gdynia Redłowo. Imieniny
Nadziei. Jedzie z innej stacji niż zazwyczaj. Lubi zmiany. Słucha muzyki.
Jej klatka piersiowa unosi się w równym tempie. Prawa noga tańczy w rytmie
flamenco. Lewa noga siedzącego naprzeciwko niej mężczyzny odpowiada, w innym
rytmie, do innej muzyki, nie wiem jakiej, ale też sprawia mu wiele radości.
- Kobieta masuje stopy kobiecie. Śmieją się. Robią różne
dziwne rzeczy, które poprawiają im nastrój. Rozmawiają o mężczyznach, jeszcze więcej
się śmieją. Kobieta robi kobiecie masaż twarzy, nakłada delikatny makijaż.
Śmieją się. Kobieta żegna się z kobietą po paru godzinach. Jedna wychodzi w
zapachy majowej nocy w poszukiwaniu bzu. Znajduje. I choć wie, że miejsce
kwiatów tam gdzie rosną, ulega pokusie i zrywa. Zatapia twarz w bukiecie. Biel
jej stroju idealnie kontrastuje z fioletem bzu. Pisze sms’a do kogoś kto kilka
kilometrów dalej jedzie też do domu. Podłączają się do siebie myślą. Tak to
widzę, tu, z miejsca, gdzie nikt mnie nie widzi. Lubię obserwować to, co się
wydarza w niej, w nim, w nich, w idealnie nastrojonym świecie…
- Jeden „przypadkowo-nieprzypadkowy” cytat, akurat taki
uszyty na potrzeby mej obserwacji, gdzie jestem tu i teraz i nikt mnie nie
widzi: Życie jest jak rzeka. Nie ma
żadnej wytyczonej uprzednio trasy. Nie dostaniecie żadnych map, zgodnie z
którymi należy podróżować. Bądźcie tylko żywi i czujni, a następnie z pełnym
zaufaniem podążajcie tam, dokąd prowadzi was życie. Pozwólcie mu się prowadzić,
niczego nie forsujcie. Poddajcie mu się i pozwólcie się poprowadzić do oceanu.
Bądźcie przytomni, to wszystko. OSHO
PS ja jestem!
Niezastąpiony Osho. niezastąpiona Ty. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńm. z czującym sercem.
Niezastąpione życie i Ci, którzy w nim goszczą :-)
Usuń:-*
PS jestem przytomna, jestem trzeźwa... pamiętasz naszą "książeczkę trzeźwości?";-)
:*
OdpowiedzUsuńpamiętam, ale oddałam bo jestem trzeźwa z jednoczesnym naturalnym hajem:)
zrobiłam to samo :* razem z innymi "znakami" ;-)
Usuńtak, get natural high :P
Hello my friend Agnes,
OdpowiedzUsuńI love the present and your positive and curious outlook. I enjoy and try to visualize what you write. Thank you for your creativity and openess. I honor that you cultivate your light and share it here. Here's to our journeys and amazing friends to light the way.
Love, light and hugs,
Risa
Oh my friend, my englis is worst and worst... :) I hope that you can see... I'm trying :) My word is open for life. I'm happy that you are inside my word too :)
UsuńHave sunny day with funny fluffy clouds ;-)
Piękna ta nasza codzienność, trzeba tylko umieć to dostrzec. :)
OdpowiedzUsuń:) Oczami patrzeć od środka, do środka, na zewnątrz, no patrzeć i czuć :)
UsuńPięknego dnia z tym, co jest :)
Brakuję mi takich historii. Miło było wchłonąć Twoje słowa ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za chęć pochłonięcia :) smacznego. Ślę morskie słońce by ściany szczęścia ogrzały.
Usuń