niedziela, 26 maja 2013

1+1=1

Miłość… Tyle się o niej mówi, pisze, marzy, wierszy chłonie, filmów ogląda. Tyle się do niej wzdycha, tyle pocałunków wysyła, nieprzespanych nocy jej dedykuje, oczy zamglone, dżdżownice zmieniają się w motyle i latają po brzuchu. Słodkości płyną z wnętrza, sokami odżywczo namiętnymi, żyznymi, wytęsknionymi. Dwie osoby. Ona i on. Czekają na siebie, jeszcze się nie znają, ale każde z nich przykładając głowę do poduszki myśli, że gdzieś jest ta druga osoba, która też przykłada głowę do poduszki i myśli właśnie o tej drugiej osobie, która z głową już na poduszce myśli…
I zawiruje wszechświat splotami milionów połączeń. I zrobi tak jak on i ona pragnęli. Da im to o czym marzyli przykładając głowy do poduszki. I pozwoli im się poznać, w oczy spojrzeć, dłonią musnąć, westchnieniem połączyć. I wszechświat kończy swoją pracę, oddala się, by z dystansu przyjrzeć się co oni zrobią z tymi westchnieniami, co zrobią ze swoimi marzeniami, co sobie dadzą, co zabiorą, co na siebie nałożą, a co z siebie zdejmą. I czy nie zmarnują tej szansy na wspólny lot, czy pozwolą by zrealizowane marzenie jak puszek z dmuchawca leciało wolne, lekkie w swej eteryczności bytu. I ciągle ma nadzieję, ten wszechświat, że oni dadzą radę, że przetrwają, że to, co w nich kiełkuje to miłość inna niż ta, gdzie się przerzuca daj, daj, daj, bo ty, bo mogłeś, bo nie zrobiłeś, bo to nie tak, bo znowu mnie nie słuchasz, bo co to za pomysły.

Miłość… Idealna to taka, która jest. Ona niczego nie chce. Nie potrzebuje drugiej połówki. Nie ma czegoś takiego jak idealne dopasowanie. Ty jesteś idealny dla siebie samego. Przestań szukać. Przestań pragnąć kolejnego obiektu, który wydaje ci się, że duszę czyta, że odpowiada na najskrytsze pragnienia. To złudzenie. Gorsze niż nałóg. W nienasyceniu niczym szaleniec szukasz kolejnej osoby, która coś ci da. Gówno prawda. Jeśli nie dasz sobie sam, NIKT ci tego nie da. Dociera to do mnie. Powoli. Cichuteńko… Dociera… Ale bywa, że przykładam głowę do poduszki i myślę, że może gdzieś ktoś też robi to samo i myśli o mnie, choć mnie jeszcze nie zna. Bo westchnień mi się chce, bo szaleństwa, bo zatracenia, bo namiętności, bo zaskoczeń, bo odkryć nowych o mnie samej, bo przecież… nie znam się… To ten, który gdzieś przykłada głowę do poduszki, a wszechświat już go ku mnie prowadzi… To ten… To on mi powie coś więcej o mnie i znowu dowiem się, że goniłam za złudzeniem… Że to nie ta miłość, która niczego nie chce.

I tak życie w tym szaleństwie trwa. Dopóki się nie obudzę. Nie poczuję, że jeden plus jeden równa się jeden. Że nie ma rozdwojenia. Że nie ma oddzielenia. Że on mi nie jest do niczego potrzebny jedynie do kochania, dawania, dzielenia tego samego powietrza, do wymiany jednego z jednym. Jestem szalona. Z dnia na dzień coraz bardziej. Może to przez te motyle w brzuchu, które się nagle tam zagnieździły? A może to stres? A może burczy  mi w brzuchu i powinnam coś zjeść? A może mam niestrawność i ziółkami się ratować? A może iść spać, a sen przyniesie obudzenie. Nie wiem… Na razie przyłożę głowę do poduszki i pomyślę o nim… Znajomym/nieznajomym, którego wszechświat już ku mnie prowadzi, przed którym się otworzę, któremu coś dam, a on coś mi zabierze, któremu coś zrobię, a on mnie, przed którym ucieknę, albo on przede mną bo jeszcze nie rozumiemy, że jeden plus jeden równa się jeden…

10 komentarzy:

  1. Nie ma to jednak jak dzielić z kimś tę swoją poduszkę... I motyle w brzuchu też fajnie czuć jak muskają skrzydełkami tak przyjemnie, od środka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. fajnie, pewnie, że fajnie tylko prędzej czy później dochodzi się do punktu, który znamy...

      Usuń
  2. czekam na takie uczucie, którego moja racjonalna natura nie da rady zrozumieć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello beautiful friend in Poland! I hope you dance in the light and fill your soul with rainbows of warm love. Thank you for being here and for sharing with all of us!!!

    Hugs,
    Risa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. So nice surprise! I just finished my dance on the rainbow :) My heart is full of pasion and even rain can't stop it :)
      Thank you my angel acros the ocean!

      Usuń
  4. Wyjęłaś mi z ust i z serca to co "przelałaś" na bloga.
    Jest dokładnie tak jak opisałaś.
    Zawsze czekamy, zawsze oczekujemy, a gdy ktoś już się znajdzie to jest pięknie bez chwilę. Parę minut bez obaw, bez chcenia, domagania się, bez pomysłów że mi się należy. Kochamy spontanicznie, ofiarowujemy bezinteresownie. A po jakimś czasie orientujemy się, że tkwimy w punkcie który bezsprzecznie czeka każdą parę. Punkt niespełnionych oczekiwań, utraconych nadzieji i bilansu uczuciowego. Kto więcej razy rzekł "kocham"? Kto kogo kocha bardziej? Kto dał więcej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozwiodłaś się?

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)