Cisza pachnie drukarską farbą książek, które pieściłam w
dłoniach, przewracając pospiesznie strony, a każda jedna, tajemnicę odkrywała.
Cisza pachnie soczystym pomelo rozpływającym się w ustach i
słońcem zaglądającym w moje okna. Wystarczy zamknąć oczy, oddychać, słuchać.
Mogę być wszędzie, mogę być tu. Na razie wybieram tu…
Cisza pachnie lasem, który czeka na mnie jak na kochankę
najsłodszą. Wraz z pierwszym moim krokiem ku niemu, on wchodzi we mnie z całą
intensywnością. Poddaję się cichemu odurzeniu.
Cisza pachnie popołudniową kawą, półprzymkniętymi oczami i
niebem, które chmurne przedstawienie reżyseruje.
Cisza pachnie jak mata do jogi, na której rozgrywają się
dramaty mniejsze i większe, a czasem w harmonii cisza tańczy z oddechem, a
oddech z mięśniami, a mięśnie z resztą mnie, a reszta mnie z duszą, a dusza…
Dusza jest i też jej dobrze.
Cisza pachnie kadzidłem zapalonym tuż o zmierzchu i
płomieniem świecy w ciemnym pokoju, w którym kształty przestają mieć
jakiekolwiek znaczenie, i choć widzenie ograniczone to jakby szerszym się staje
paradoksalnie.
Cisza pachnie nim i nią tuż po zbliżeniu. Unosi się w
mgiełce ich potu, łaskocze ich nosy, upaja narkotycznym rozleniwieniem. Spaja
jego i ją w przytuleniu.
Cisza pachnie drewnianymi koralikami dżapamali spokojnie
płynącymi między palcami mnicha. Jego boskie feromony rozprzestrzeniają się we
wszystkich kierunkach niosąc ukojenie strapionym, choć oni o tym jeszcze nie
wiedzą.
Cisza pachnie kotem siedzącym na parapecie, który w
skupieniu obserwuje wróble przeskakujące to tu to tam. Gdyby tylko otworzyć to
okno…
Cisza pachnie obietnicami nocy tuż przed zaśnięciem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)