Modlitwa nie zmienia Boga. Nie porusza go. Nie wywołuje litości. Nie złości jej brak. Nie wzbudza podziwu gorliwość. Nie. Modlitwa
zmienia jedynie mnie. Nikogo więcej. I mogę prosić, błagać, wrzeszczeć,
milczeć, płakać, klęczeć, krzyżem leżeć, mruczeć, śpiewać, kręcić się w kółko... Wszystko to trafia do mnie.
Czy słyszę?
Czy podejmę dialog?
Czy dam sobie
szansę?
Czy zaufam sobie?
Przecież nie ma nikogo oprócz mnie…
PS Możliwe, że nie mam racji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)