czwartek, 24 stycznia 2013

Spotkania


W końcu wydoroślałam, a może odmłodniałam właśnie? Hmmm, teorie są podzielone. Siedem lat temu dawano mi wiele lat więcej, dziś, wiele mniej. W duszy czuję się bezwiekowo, totalnie mi się pomieszały pojęcia i już żadnemu nie ufam. Ani jak kto wygląda, ani co ma w dowodzie. Ważne jak on się czuje, co czuje jego dusza. Zostawiłam cyferki, zmarszczki, siwe włosy (których coraz więcej u mnie mimo 13 lat ;-)). To wszystko kłamie, mami, kusi, sprowadza na manowce!
Spotkałam niedawno świat ciekawy. Podobny do mojego, a jednak jakże różny. Podobne książki przeczytane, jak różnie zrozumiane, podobne kraje zwiedzone, jak inaczej zebrane doświadczenie. Podobna poduszka do medytacji i mata do jogi, ale jakże inaczej wykorzystywane „efekty praktyki”. Przedziwnie mi było bo oto przełączyłam się z czynnego udziału w obserwację. Tak naturalnie, jak oddychanie. Z głośników sączyła się piosenka Jessie Ware Wildest Moments, na talerzu znikało ciasto marchewkowe, a kawa spływała leniwie przełykiem. I były osoby, które pojawiły się tak nagle, a jednocześnie naturalnie, przynosząc ciekawe informacje dla mnie. Przełączenie z jednej rzeczywistości w drugą, ktoś właśnie opuścił spotkanie, ktoś nowy się pojawił. Obserwacja trwała chwil kilka. Uśmiechałam się do siebie, do nowo poznanych, do książek, które milcząco przyglądały się spotkaniu. Byłam sobą, w wydaniu popołudniowym, sobą bezwiekową, bezocenową, w zabawie, zadumie, wolności i dzikości duszy.

Dwie fale zahaczyły o moją. Szybko zniknęły uderzając o brzeg morza, które dziś trzeszczało zmarznięte melodie. I obserwator zadowolony zdał relację. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że znowu zdałam jakiś test, że sprawy, które siedem lat temu byłyby dla mnie szczytem szaleństwa i ochoczo bym przystała na nie, dziś nawet nie zawieszam na nich spojrzenia, przechodząc obojętnie. I ktoś dziś mógłby mi powiedzieć mnóstwo rzeczy na temat moich wyborów i upodobań, niech mówi, on wyrzuca słowa, które nie trafiają we mnie, a mijają szerokim łukiem. Robię swoje…

Wszechświat jest niezwykłym nauczycielem. Jakże cierpliwie się ze mną obchodzi. I może w końcu odetchnął z ulgą, że oto Agnieszka zaczyna czuć czego chce i dokonywać świadomych wyborów, a nie bierze wszystko, co popadnie, co choć trochę zabierze ją w podróż daleko od siebie. Wszechświat bywa uroczą konsultantką mody, jeśli stracisz czujność, ubierze cię w coś, co zupełnie do ciebie nie pasuje. A to mnie ma być wygodnie w tym, co noszę, bez względu na modę. To ja mam powiedzieć, tak, to jest dla mnie, nie, za to dziękuję, nie czuję, w tym się nie odnajduję.

Już wiem czego nie chcę. I to nie tak, że wyrzucam coś jak zużytą rzecz, po prostu nurt rzeki zabiera zbędne ubranie, a w nagości, duszy wcale nie jest zimno. Buduję jej coraz przyjemniejszy dom, w którym może się schronić i wzrastać to, co ważne. Mimo tego co inni powiedzą, jak zareagują. Mimo pochwał czy krytyki. Mimo obojętności czy miłości. 

Już wiem czego chcę. Czekam, oddycham, zapraszam. Serce rozpozna bezbłędnie w swojej magicznej przestrzeni i da mi znać, a wtedy otworzę oczy i się spotkamy. Możesz być górą, rzeką, mężczyzną, kobietą. Nieważne kim-czym jesteś. Jeśli to TY, poczuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)