poniedziałek, 2 grudnia 2013

Jestem po prostu sobą


Jestem w swoim żywiole. W drodze. W ruchu. W zatrzymaniu. W zasłuchaniu. W rozmowie. W milczeniu. W tańcu. Sama. Z ludźmi. Kilometry mijają wraz z godzinami. Ale kiedy się jest w podróży czas płynie inaczej, rozmywa swoje granice i otwiera drzwi do przestrzeni, w której poruszam się bezszelestnie. I już nie czytam niczego by droga „szybciej zleciała”. Szkoda mi tego czasu. Szkoda tego, co za oknami. Szkoda tego półmroku po zachodzie słońca. Szkoda tych rozmów z samą sobą. Szkoda nowych znajomości.

Dowiaduję się o sobie tyle nowego. Obcy ludzie mówią jak mnie widzą. Dziwię się temu portretowi. Obce zwierzęta przytulają się jakby były moimi własnymi. Obce miasto wita śnieżnobiałym koniem, możliwe, że dostrzegłam na środku jego czoła złoty róg. Całkiem możliwe… Przyglądam się sobie w szybie pociągu. Zmieniłam się? To nie zmiana. Po prostu z każdym dniem jestem coraz bliżej siebie. I cokolwiek to znaczy, jestem sobą, a każda kolejna odsłona mojej prywatnej historii życia mówi mi, że jestem jeszcze taka i taka, że tamta to też ja, no i ta to ja, tamta to ja. Wszystkie mnie, łączą się w jednym ciele. Wszystkie są tak samo mile widziane. I choć czasem jedna teoretycznie wyklucza drugą to wszystkie w finale spotykają się szczęśliwe nad aromatycznym cappuccino w kubańskiej kawiarni, w doborowym towarzystwie obcych, znajomych i magicznego psa, który też wie co to znaczy podróżować koleją i rozumie ludzką mowę.


Jestem w swoim żywiole. Ciągle w podróży. Zawsze od siebie. Zawsze do siebie. I niebawem wyruszę znowu i znowu, bo coraz bardziej podoba mi się ta gra w życie :-)

2 komentarze:

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)