środa, 29 maja 2013

STOP and listen, just listen...

O trzeciej nad ranem jestem jednym wielkim słuchaniem, zatrzymaniem. O tym, że żyję może świadczyć jedynie moja unosząca się i opadająca klatka piersiowa. Pod moim oknem, jak każdej nocy pieśń słyszę ptaka wolnego. I nuci coś do mnie tak pół godziny po czym rozlega się cisza. Nawet ci, którzy muszą wcześniej wstać i ruszyć do pracy gdzieś się zatrzymują pomiędzy łóżkiem a łazienką i choć nie wiedzą o istnieniu tego ptaka i jego pieśni wyczuwają tę ciszę i ją szanują chwilą bezdźwięczną.
Wszystko się zmienia tak szybko, za szybko, czy może zgodnie z moimi predyspozycjami? Nie wiem, wiem, że wsiadłam do jakiegoś pociągu, gdzie szalony motorniczy gna i za nic ma sobie ciężar wagonów ni cały załadunek i wcale nie ociężale i wcale nie ospale mknie. Przez mgłę, ku nowemu dniowi, ku słońcu, ku śpiewowi tego ptaka o trzeciej nad ranem. I tak leżę do czwartej nad ranem… Może sen przyjdzie… Jak śpiewało Stare Dobre Małżeństwo. Może… Pomiędzy jednym oddechem a drugim, ale jak tu spać, kiedy zachwyt serce ściska, a oczy zrasza poranna rosa wdzięczności za pociąg życia, pociąg do życia, pociąg do bycia. Czyjeś sny przysiadają na mojej naelektryzowanej skórze, ich gwałtowność dociera do mnie burzliwą falą, wysyłam uśmiech kojący, przykładam serce do serca, przytulam i nie ważne gdzie jesteś czy tu czy tam czy ciebie znam czy nie, jesteśmy połączeni, wierzę, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo gdybyś poczuł moje sny czasem spokojne jak tafla jeziorna, a czasem istne trzęsienie ziemi.

Śniadanie do łóżka, a czemu nie? O przecudnym kolorze morele z rumieńcem na skórce tak delikatnej, że zanim nadgryzę przykładam do policzka, skóra do skóry. Poranna chwila rozkoszy. Kocham ten owoc, on kocha mnie. Flirtujemy w pierwszych promieniach słońca i to nic, że jestem niewyspana i ta morela chyba też bo leżała na parapecie, przy oknie gdzie ten ptak o trzeciej nad ranem zaczyna swą opowieść. Drugie śniadanie owocowo-zielony szejk, mieszają się smaki. Zielona pietruszka przytula się soczystością do żółtej gruszki, dojrzały banan obściskuje się z ciemnym winogronem, gdzieś pomiędzy przechadza się outsider szpinak bo ceni sobie swą niezależność i jakoś z resztą towarzystwa się nie brata, bo tam wszyscy do pary jakoś, więc on tu sobie liściem trąci jednych i drugich by wybrzmieć w finale smakiem jaki ma tylko szpinak.

O poranku zrobić komuś niespodziankę. Zadbać o kogoś. Zaparzyć ziółka, przemycić ciasteczko, zrobić surówkę, pozdrowić, podziękować, powiedzieć coś miłego, otulić ciepłą myślą. Lubię. Nawet bardzo. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że tak mam i to mało uleczalne. Bo tak mówię też Kocham Cię. Bo kiedy seler, jabłko, kiwi i orzechy łączą się w jednej misce, każde jedno mówi: zostałyśmy tu wpakowane z miłością, zjedz mnie, śmiało, kocham cię. A jeśli ciasteczko… Och ono rozpustę przynosi czasem iście dworską. Pysznią się dumne ciasteczka orkiszowe, takie nadziane różnościami, takie chrupiące, takie kruszące się tu i ówdzie. One mogą tak właśnie bezkarnie i to nic, że te okruszki, na tym polega ich urok, ich miłość, ich magia. A jeśli jakaś mieszanina obiadowa w garnku… No prosto i na temat, prostota też mówi kocham cię.

A potem… Wyjść na zakupy, znaleźć 2 grosze i zmienić plan działania bo zamiast do sklepu na pocztę, bo w skrzynce awizo, którego się nie spodziewałam. Czekam na swoją kolej, rozglądam się i… kolejne wyraźne sygnały wszechświat przesyła, i choć jestem niewyspana bo przecież ten ptak (i nie tylko…) to dostrajam się i słyszę, widzę, uśmiecham się do aniołów, które zesłały list miłosny na jednej z paczek czekających na swojego właściciela. W samo południe wyznanie: It’s what’s inside that counts. I stos z kartkami, a na jednej z nich wyraźny napis: Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem. Prawie podskakuję i klaszczę w ręce, i choć mgły już dawno opadły, a poranną rosę osuszyło słońce, moje oczy znowu wilgotne wzruszeniem.
I list pachnący odbieram. Niespodzianka. A tam wyznanie, którego też się nie spodziewałam. Zapewnienie, że ktoś mnie kocha bardzo. Przytulam kopertę pachnącą chabrową łąką i miłością tej, która mnie urodziła. I tu się tyle pozmieniało… Coś co wydawało się pogorzeliskiem zakwitło intensywnością błękitu na wiosennej łące naszej więzi.


Kupuję kosz owoców by znowu je pieścić i przytulać tuż przed zjedzeniem by skóra skórę nauczyła czegoś o sobie. Ktoś do mnie pisze maila. Różne to wiadomości. Czułe struny się poruszają. Trzeba iść dalej. Zostawić tego, kto pisze maila. Podziękować, iść dalej. Wybaczyć sobie, nie mieć żalu. Rodriguez przynosi ukojenie swoją muzyką. Robi swoje. Po prostu śpiewa. Jak ten ptak pod moim oknem o trzeciej nad ranem. Więc i ja zanurzam się w słowie. By napisać Wam, że oto jesteśmy w połowie nowego dnia, jeszcze tyle się może wydarzyć do jego zakończenia! Już tyle się wydarzyło od trzeciej nad ranem. I tyle się dzieje właśnie TERAZ. Zatrzymaj się. Dostrój do tego co jest. Słuchaj. Może właśnie TERAZ wszechświat ma ci coś do powiedzenia? Swoją antenę masz w sercu, ona zawsze aktywna i gotowa by przynieść ci właściwe odpowiedzi. A jeśliś gotowy to… spodziewaj się niespodziewanego J. I tych małych tyni tyni spraw, które sprawią, że zatańczysz...

20 komentarzy:

  1. Absolutely lovely: Children's Day! I celebrate my inner child and send your inner child lots of light and joy. Your mom has great timing.
    Dance in the sunshine lovely Agnes!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you :) lets play! :) lets dance! lets be like a child! :)

      Usuń
  2. Cóż mogłabym napisać innego niż gratuluję, bo to co robisz to majstersztyk słowa. Twoje teksty są jak puchar lodów z wisienką w upalny, męczący dzień. Dziękuję :) I pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jej... dziękuję... i... zapraszam na prawdziwy puchar lodów i pogaduszki, gdybyś zawitała w trójmiejskie progi :) Dziękuję i ślę uśmiech :)

      Usuń
    2. Tak się składa Droga Agnieszko, że mieszkam w Trójmieście :)

      Usuń
    3. ale niespodzianka! no to do spotkania jeden krok? :-)

      Usuń
  3. Pewnie! Pozostawmy sprawę przestrzeni by zamanifestowała się nadmiarem czasu, piękną pogodą i okazją :) Tak czy inaczej, jestem za. A mieszkam w Gdańsku... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteśmy "po słowie" ;-)
      Gdynia pozdrawia Gdańsk :)
      PS naprawdę niezwykłe jak to się można odszukać w sieci powiązań wirtualnych i realnych... :)

      Usuń
  4. Och, uwielbiam Gdynię.
    Mieszkałam przy ul. Świętojańskiej przez jakieś 10 miesięcy siedem lat temu. To był jeden z piękniejszych okresów mego życia, a Gdynia na zawsze już pozostanie w moim sercu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jam wiecznie w Gdyni zakochana :) i też mieszkałam na Świętojańskiej, nawet dwa razy :) Gdynia "moje miasto" z zakochania od pierwszego wejrzenia. Ale kto wie co los przyniesie, gdzie następna oaza...

      Usuń
  5. Kochanie się z życiem... Jak niewiele trzeba. Otworzyć oczy i chłonąć.. Tyle cudów dookoła. Miłość miłość miłość :**
    Kocham Cię, wiesz :**

    m.

    OdpowiedzUsuń
  6. To wielka sztuka umieć dostrzec te wszystkie drobne rzeczy, które sprawiają radość: śpiew ptaka o poranku, słodki smak moreli, czuły list od kogoś bliskiego. Umieć się zatrzymać i poczuć chwile szczęścia. Piękny tekst Agnieszko. Pozdrowienia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pozdrawiam uśmiechowo popijając zieloną herbatkę w boskim towarzystwie zafascynowanej życiem nastolatki, która ubarwia mnie swoim światem już od kilku dni. I znowu jestem nastolatką :) nareszcie dorosłam, bo ostatnio to byłam pięciolatką ;)

      Usuń
  7. Kochana, trzeba być "słuchaniem, zatrzymaniem " non stop, nie tylko o trzeciej nad ranem... tak mi się wydaje... ale nie wiem na 100%. Uśmiechy ślę:)))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to już by było oświecenie? cholera, mnie się jeszcze tak nie udaje... za to TERAZ ptaków śpiewa więcej... samochody się pięknie komponują z szumem liści i zapachem bzu... a trawa... jak ona rośnie! :)
      ściskam :)

      Usuń
  8. Good Day Agnes,
    I love green tea and sensitive people, I can learn something from everyone. I am grateful for you and our connection! I feel strong peace and love in your beautiful writing and when I visualize you. I feel the oneness of everyone and everything. I hope you have a gorgeous day with much laughter, joy and bliss. Here's to you my friend!!!

    Hugs,
    Risa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My friend! Thank you :) my days are full of joy and fresh energy :) I'm like lemon tree :) So energetic!
      Love and yellow energy for you and your inner child!

      Usuń
  9. Witaj Agnieszko.
    Jestem w trakcie przeprowadzki.
    Jak wszystko się tu poukłada i dostanę kluczyk od mojej nowej skrzynki pocztowej to podam Ci adres na maila :)
    Pozdrawiam cieplutko i życzę wspaniałości! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cudownie! To na nowe czem prędzej przybędzie świeżuteńki liścik wyskrobany prosto z serducha :) Już pióro leży i czeka! :) Pozdrawiam dziecięco i radośnie :)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)