sobota, 30 marca 2013

W drodze


Tuż przed wschodem słońca budzę się ze zwierzęcego snu. Poluję, rozszarpuję, wgryzam się całą swoją dzikością w mięso życia. Każdy jeden mięsień pulsuje w napięciu ciała gotowego do skoku. Z gardła wydobywa się warkot ostrzegawczy połączony z pomrukiem zadowolenia. Poruszam się niespiesznie, uważnie, bezszelestnie. Wiem czego mi potrzeba, wiem, gdzie to znajdę, wiem jak to zjeść, wiem jak strawić, wiem, że będę chciała jeszcze… Ale zanim dowiaduję się czegoś więcej, tuż przed wschodem słońca, budzę się ze zwierzęcego snu…

Z biletem podróżnika w dłoni, z magazynem, który też okazuje się niespodzianką podróżniczą pakuję plecak Agnieszki. O, znowu gdzieś jedzie? Fajnie! Życzę jej jak najlepiej! Niech zbierze nektar mijających klatek życia, niech odpocznie, niech dojedzie tam, gdzie ma dojechać, spotka tych, których ma spotkać. Może DROGA przyniesie więcej odpowiedzi, a może nie dostarczy ich wcale. Wiem, że ta, która się pakuje cieszy się samym aktem ruchu mimo wszystko. Jest dzieckiem DROGI... Za chwilę wyjdzie w biel marcową, wypije podróżniczą kawę z przyjaciółką, wsiądzie do pociągu i zanurzy się w anonimowości… Czy dotrze do celu? Nie ma takiej gwarancji mimo podanej godziny przybycia do stacji X w mieście Y. Po drodze może się przecież tyle wydarzyć… A może by tak wsiąść do innego pociągu nie przeczytawszy uprzednio dokąd on zmierza? Agnieszka bawi się tą myślą i uśmiecha do tej zwierzęcej części siebie, która chce polować na nowe doznania, a ludzki strach jest jej obcy.

Ona wie, że czasem wystarczy stanąć odrobinę dalej, pod innym kątem, a to, co wydawało się grzęzawiskiem może być życiowym celem… Ona wie, że kolejne TERAZ przyniesie nowe osoby, na których poznanie czekała całe życie, nawet jeśli jest to pani pracująca w WC na dworcu kolejowym! Ona wie, że czasem trzeba wyruszyć by dotrzeć, a czasem wystarczy jej małe mieszkanko, słońce i sok z pomarańczy bo tam gdzie chce być, już jest… Ona wie, ale często jej życie przypomina to ze snu, gdzie już prawie prawie ma poznać wielki sekret, ale budzi ją krzyk mew spierających się o kawałek chleba… Dlatego wyrusza, choć czuje, że wcale nie trzeba…

2 komentarze:

  1. Fajnie dziś było na tej porannej kawie, w dworcowej atmosferze :)
    m.ona

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze jest wrócić... ;-) Mimo wszystko...
    Świetne to życie, nawet jak się straciło na chwilę głos :)

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)