Tuż przed wschodem słońca budzę się ze zwierzęcego snu.
Poluję, rozszarpuję, wgryzam się całą swoją dzikością w mięso życia. Każdy
jeden mięsień pulsuje w napięciu ciała gotowego do skoku. Z gardła wydobywa się
warkot ostrzegawczy połączony z pomrukiem zadowolenia. Poruszam się
niespiesznie, uważnie, bezszelestnie. Wiem czego mi potrzeba, wiem, gdzie to
znajdę, wiem jak to zjeść, wiem jak strawić, wiem, że będę chciała jeszcze… Ale
zanim dowiaduję się czegoś więcej, tuż przed wschodem słońca, budzę się ze
zwierzęcego snu…
Z biletem podróżnika w dłoni, z magazynem, który też okazuje
się niespodzianką podróżniczą pakuję plecak Agnieszki. O, znowu gdzieś jedzie?
Fajnie! Życzę jej jak najlepiej! Niech zbierze nektar mijających klatek życia,
niech odpocznie, niech dojedzie tam, gdzie ma dojechać, spotka tych, których ma
spotkać. Może DROGA przyniesie więcej odpowiedzi, a może nie dostarczy ich
wcale. Wiem, że ta, która się pakuje cieszy się samym aktem ruchu mimo wszystko.
Jest dzieckiem DROGI... Za chwilę wyjdzie w biel marcową, wypije podróżniczą
kawę z przyjaciółką, wsiądzie do pociągu i zanurzy się w anonimowości… Czy
dotrze do celu? Nie ma takiej gwarancji mimo podanej godziny przybycia do
stacji X w mieście Y. Po drodze może się przecież tyle wydarzyć… A może by tak
wsiąść do innego pociągu nie przeczytawszy uprzednio dokąd on zmierza?
Agnieszka bawi się tą myślą i uśmiecha do tej zwierzęcej części siebie, która
chce polować na nowe doznania, a ludzki strach jest jej obcy.
Ona wie, że czasem wystarczy stanąć odrobinę dalej, pod
innym kątem, a to, co wydawało się grzęzawiskiem może być życiowym celem… Ona
wie, że kolejne TERAZ przyniesie nowe osoby, na których poznanie czekała całe
życie, nawet jeśli jest to pani pracująca w WC na dworcu kolejowym! Ona wie, że
czasem trzeba wyruszyć by dotrzeć, a czasem wystarczy jej małe mieszkanko,
słońce i sok z pomarańczy bo tam gdzie chce być, już jest… Ona wie, ale często
jej życie przypomina to ze snu, gdzie już prawie prawie ma poznać wielki
sekret, ale budzi ją krzyk mew spierających się o kawałek chleba… Dlatego
wyrusza, choć czuje, że wcale nie trzeba…
Fajnie dziś było na tej porannej kawie, w dworcowej atmosferze :)
OdpowiedzUsuńm.ona
Dobrze jest wrócić... ;-) Mimo wszystko...
OdpowiedzUsuńŚwietne to życie, nawet jak się straciło na chwilę głos :)