Dotarłam do głębi. Głębi tak głębokiej, że głębiej się nie
da. Zjechałam windą na poziom jądra ziemi, zanurzyłam się w energii, czystej
esencji. Spłonęłam cała. Połączyłam się z centrum tak głęboko, jak tylko głębia
może sięgać. Dokonało się unicestwienie starego ja.
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz...
Zakotłowało się jądro ziemi. Zabulgotało, zawrzało
radośniej. I wypłynęła lawa. Żywioł, który miał tylko jeden cel:
wydostać się na zewnątrz i zabrać ze sobą wszystko, co można zabrać. Popiół
starego ja wyruszył zatem w podróż z głębi na
powierzchnię. Erupcja nastąpiła z siłą, której można się spodziewać po chwilowo
uśpionym wulkanie. Lawa pokryła ziemię, spopieliła, ale tylko po to, by ją
użyźnić.
W zniszczeniu kreatywna siła.
Popiół starego ja stał się częścią
nowego życia.
Ziemia znowu się zieleni.
Jest dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)