poniedziałek, 12 sierpnia 2013

I have everything

Od ponad tygodnia żywię się tym, co mi ktoś podaruje. Cudowne dary same spływają, a ja cieszę się jak małe dziecko w fabryce czekolady, tylko, że moimi delicjami drożdżówka babci, pomidorki zbierane o rosie, marchewka, która pachnie ziemią, młody czosnek, który nie ma pojęcia gdzie są Chiny, zielona pietruszka komicznie oblepiająca moje zęby i powodująca, że śmieję się do samej siebie z zielonego uśmiechu, cukinie z nieznajomych ogrodów przyjaznych ludzi, albo makarony fikuśne kupione przez przyjaciółkę, bo przecież zjem i się przydadzą.

Spływają do mnie dary obfitą rzeką. Zamawiam kawę i ciastko. Czekam długo. Kelnerka zapomina, że ciastko dała mi wcześniej i wraz z kawą przynosi mi drugie. Mówię, że już jadłam, ale w sumie kupię drugie. Przyjaciółka dostaje drugą kawę, choć też już jedną wypiła. Cuda jakieś się dzieją. Obsypana dobrem. Poranny marsz lasem obfituje w mnogość uśmiechów i milczących pozdrowień. Na promieniu światła bijącego z oczu mijających się przechodniów przysiada wdzięczność i radość z tego, co jest. Tak naprawdę może powinnam się martwić. Siedzieć i smucić, że ciężko, że to lato klientów wywiało na urlopy i że też bym sama gdzieś chętnie, ale pieniądze. Tylko mnie się nie chce. Wolę iść z bukami pogadać. Wolę liczyć ich liście. Wolę położyć się pod maleńką jabłonką z soczystymi owocami i patrzeć jak chmury kołyszą dniem. Wolę skupić się na tym, co mogę zrobić teraz, z kim spędzić czas teraz, co zrobić dla kogoś teraz. Wolę słuchać muzyki, która porwie do tańca wszelkie niewygodne myśli, a te w szale tanecznym zapomną o swej męczącej naturze i lekkie odlecą ku niebu, które dziś zsyła niespodzianki.

Dziś mówię Bogu wielkie dziękuję i nie chce mi się prosić o nic, bo mam wszystko, a jeśli czegoś nie mam to znaczy, że tego teraz nie potrzebuję. Przyjdzie samo, albo i nie. Ja jestem. Czujna tak jak potrafię być. Wirująca w rytmie sufickiej piosenki składam dziękczynienie każdym pojedynczym obrotem. Kątem oka dostrzegam pierwsze jesienne liście. Zmiana. Ach, a przecież nie nacieszyłam się jeszcze latem. To nic, kręć się kręć, lato odejść musi, bo przecież jesień wędruje już niespiesznie. A kiedy zakocham się w jesieni i ona odejdzie zabierając mi kawałek duszy kolorami drzew. To nic, kręć się kręć, jesień odejść musi bo zima płatkami śniegu przyjdzie by wybielić i ukochać Ziemię, dać jej czas na zasłużony sen. A kiedy polubię zimny nos i czerwone policzki i zima odejdzie by zrobić miejsca wiośnie. To nic, kręć się kręć. Wszystko przyjdzie samo. Czasem udaje mi się kręcić właśnie tak, wolno, lekko, z rękoma otwartymi by w pięści niczego nie zamykać. Wystarczy że pozwolę by coś przyszło, a coś innego odeszło. Moje drzwi otwarte na mnie samą. Dobrze by w progu już nic nie stało, nie tamowało swobodnego przepływu.

Tak niewiele potrzeba… Czasem nawet łzy smakują wybornie, czasem to łzy tęsknoty, czasem uwolnienia, ale najczęściej zachwytu nad tym, co jest. Wystarczy wyjść kawałek dalej. Wejść na nieznaną górę, by ukazał się niewyobrażalny widok. Królestwo dostępne dla każdego codziennie. A kiedy dopadną ciężkie myśli… Wtedy tym bardziej idę w las z bukami gadać, wyspowiadać się wodzie, smutki powierzyć ptakom. Wracam lżejsza by zjeść to, co troskliwe dłonie mi podarowały, co Ziemia urodziła z miłością, a ja ugotowałam z miłości do siebie, z miłości do Ciebie.
Uwielbiam.
Doceniam.
Dziękuję.

PS a przed chwilą nawet obcą damską bieliznę znalazłam na swoim balkonie... Nie mam pojęcia z której strony przyfrunęła... Cóż... wszystko samo przychodzi, czym tu się martwić? :-)

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. http://roadtothesacred.tumblr.com/post/58031297150

      Usuń
    2. dziś to widziałam, czemu mnie to nie dziwi? :)
      płyń życie płyń, naucz mnie pływać...

      Usuń
  2. Genialne!!:)Bielizna spadająca z nieba :)) Dary losu i życia są niewyobrażalne. Tak pięknie ubrane wdzięcznością słowa cieszą się na ławeczce pod słońcem u Boga ;))
    Pozdrowienia
    JK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wyglądam przez balkon i ni diabła nie wiem skąd ona spadła... to niemożliwe... bo nawet nie wieje teraz... hmm... a ładna, biała, seksowna... czy to ma mi coś powiedzieć? :)) Bóg mnie kocha i... kusi :))
      Dziękuję za te piękne uśmiechy od Ciebie! :)

      Usuń
  3. To na pewno dobry znak dla Ciebie - bierz co dają, nie ma co czekać :)) Miłego wieczorku :)) JK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra... nigdy nie wiadomo kiedy seksi bielizna się przyda ;-) o losie przewrotny! :))
      przyjemności Tobie też! I... do miłego :)
      PS nie bój się, majtkami świecić nie będę, choć kto wie... tak czy siak przy następnym spotkaniu nasze zdrowie psychiczne na pewno będzie pozostawiało sporo do życzenia ;-) (i całe szczęście :))

      Usuń
  4. Agnieszko pachniesz dziś cała wolnością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, za dobrze Ci!;) Uwielbiam świeże warzywa z ogródka, najlepiej właśnie babci! ;) Makarony mogłabym jeść cały czas, byleby tylko nie miały mięsa.

    Mam nadzieję, że tych darów będzie jeszcze więcej, skoro sprawiają Ci taką przyjemność ;)
    Ściskam mocno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam za dobrze, zawsze może być jeszcze lepiej :))
      No to skoro makarony możesz i wielbisz i bez mięsa to wszystko to u mnie :)) kierunek północ kochana i jesteś! :)
      Ściskam szczęśliwie

      Usuń
  6. oj tyle darów i te do jedzenia pysznosci i te do ubrania, a właściwie "przybrania" Myślisz, ze Bóg lubi skromnych? to skromność czy ostrożność w kwestii proszenia...
    No tak jedynie zmian jesteśmy w życiu pewni....albo poddajemy się tym, co same przychodzą, przyfruną , spadną...:))
    albo tez tworzymy je sami, tak jak chcemy i np. gdy u nas zima, to jedziemy tam gdzie lato....
    ważne, ze napływa....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czy Bóg wybiera kobo lubi a kobo nie, on wszystkich równo, pytanie czy każdy z nas to zakuma :)
      życie trwa, zabawa przednia, chyba żeby akurat taką nam się nie wydaje... :)
      w kwestii proszenia... hmmm... czasem warto po prostu dziękować za to, co się już ma. Bo prosząc wskazuję, że czegoś mi brakuje, a przecież to czego potrzeba już jest, reszta sfrunie... tylko ciutek temu się pomoże wychodząc kawałek dalej... albo siedząc i parząc na spadające gwiazdy, czy wschodzące słońce. Życie się toczy :) Żyjmy! :)
      pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
    2. Agnieszko nie Żyjmy :)) bo to jakbyśmy dopiero mieli zamiar żyć...przecież zyjemy w czasie terażniejeszym tu i teraz :)) dlatego żyjemy :)
      masz rację podziękowac za to co się dostało od zycia to "polowa sukcesu" :) bez wzgledu, co to było :))
      nie bojmy się też braków :)) tak, jak nie bójmy się obfitości.....:))
      zapomnialam napisac... to ja z bosejfoty"_ i gorąco pozdrawiam

      Usuń
    3. no niektórzy dopiero zaczynają żyć... ale niech będzie ŻYJEMY i to jest cholernie boskie uczucie :)
      a co powiesz na nie bójmy się życia i wszelkich jego przejawów? :)))
      przytulam bosa, ale w majtkach :)

      Usuń
  7. wszelkie przjawy zycia ? co masz na mysli ? a jakich jego przejawów się nalezy bać ?
    dobrze, ze przytulasz w majtkach :) to już obfitość odziezy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz, życie w całości brać, najlepiej się nie bać go wcale :)))
      no a miękkość mego popiersia niech będzie obfitością ciała mego boskiego Cię przytulającego :D

      Usuń
    2. a boisz się go? znaczy nie miękkiego obfitego popiersia :D
      nie bać się wszelkich przejawów zycia....Agnieszko wybacz, czepilam się tego bo jakimś takim sloganem to zabrzmialo... w takim pytaniu czai się strach...ale myslę nad tym pytaniem...i zaczęłam się zastanawiać czy ja bałam albo boję się życia...czy moze to zycie bało się mnie.....:D

      pełnym popiersiem przygnieciona obfitoscią majtek ugnieciona:D

      Usuń
    3. o nie, me popiersie cudowne i chwalebne :)
      a pewnie, że slogan kochana! toć życie ma tyle odcieni, że nie jednego się boję, ale gdybym się nie bała to bym nie była tu gdzie jestem. Paradoksalnie to strach mnie tu przygnał, strach, który każdego dnia mogę obłaskawiać, iść dalej, przejść coś nowego, nawet jeśli ten strach z popiersia skacze do gardła. z nim też idę...
      cholera i znowu się poważnie zrobiło... to może dla równowagi zęby oblepione pietruszką? właśnie się coś do mnie przykleiło zielonego i język jakoś nie daje rady, trza zęby umyć :)

      Usuń
    4. nie bojmy sie zatem powagi zycia :DDD zielona pietruszka na zębach :) to cudo :D

      Usuń
  8. Wróciłam z gór i też zastałam wiele wspaniałych darów lata na mojej działce. Agnieszko, oby nigdy nam nie zabrakło darów losu...życzę Tobie i sobie również. Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cudownie! dobrze, Cię znowu "widzieć". mam nadzieję, że góry wypełniły po brzegi, a działka stęskniona cieszy się z Twego powrotu :)
      ciepło i serdecznie się uśmiecham już bez pietruszki na zębach :)

      Usuń
  9. You do have everything beautiful Agnes. Thank you for the happy Follow the Sun video! I like ". . . follow the direction of the birds; the direction of love." I am glad you are here and that you saw the stars move. I hope you have more magical days and nights my friend. Keep creating and sharing!
    Hugs,
    Risa

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)