Późno już. Idę spać. Dobranoc. Ślę dobre myśli mailem tu i
ówdzie. Ale jeszcze coś mnie powstrzymuje… Słyszę szum… przyjemny,
orzeźwiający, kojący. Otwieram szeroko balkon. Pada deszcz. Ślę kolejne myśli. –
A ty jeszcze nie śpisz? – pada pytanie. No nie. Po co spać, kiedy lepiej wąchać
deszcz? I może to głupie, i może to naiwne, i może to przesadne… Nie zagłębiam
się w to za mocno, bo wolę wąchać krople deszczu, czuć je na swojej skórze,
stopami dotykać chłodu nocy, oczyszczeniem oddychać. Sen przyjdzie w
odpowiednim momencie.
Tak długo przegapiałam. Żyłam tak jakby każdy dzień był
oczywistością i czymś co mi się należy bo tak… Grzeszyłam myślą, mową,
uczynkiem, ale najbardziej zaniedbaniem… Przegapiałam strzeliste drzewa,
nadmorskie wydmy, wschody słońca, kroki czarnych ptaków. Patrzyłam i nie widziałam.
Słuchałam i nie słyszałam. Widać i tak miało być. Nie wiem…
Dlatego teraz zatrzymuję się wiele razy w ciągu dnia.
Przyglądam się z zachwytem małej dziewczynce siedzącej na deptaku, wpatrzonej w
kobietę, która śpiewa. Zasłuchana. Zatrzymana. Zauroczona. Zanurzona w muzyce i
w tym, co niesie muzyka. Ściska w małej rączce wskazujący palec swojego ojca.
Nie odrywając oczu od nut, które zdaje się widzieć, drugą dłonią głaszcze tatę
po ręce. I znowu moje serce topnieje. Wszystko odbywa się poza słowami, a mnie
ogarnia wzruszenie, że mogę tak po prostu podpatrywać. Kawałek dalej inna
dziewczyna gra na gitarze i też śpiewa, tak jak potrafi. Mija ją rowerzysta i w
sekundowym duecie wybrzmiewa: Ze mną
można tylko pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko. Ona się uśmiecha do
niego. On do niej. Ona zostaje. On jedzie dalej. Tam gdzie kiedyś była jego
noga, dziś proteza naciska na pedał. Słowa są nadal zbędne. Wędrówka lasem. Coś
szeleści między liśćmi. Tym razem jest jasno, więc mogę się przyjrzeć i z
radością rozpoznaję małego, czarnego ptaszka, który za każdym razem, w tym
samym miejscu kręci się pod przydrożnym bukiem. Dziś pozwala mi na siebie
popatrzeć dłużej zanim całkiem zniknie między pierwszymi jesiennymi liśćmi...
Późno już. Może pójdę spać. Nie wiem jeszcze. Wyjdę na
balkon i może zobaczę, i może usłyszę. Na razie po prostu wyjdę na balkon i
poczekam co się wydarzy tuż po północy, w milczącym spacerze z nocą, która
swobodnym rytmem wędruje w objęcia nowego dnia. Może tym razem nie przegapię…
Tylko się uśmiechnę, bo przecież wszystko jasne :) :* .m.
OdpowiedzUsuńno chyba, żeby akurat było ciemne :)) :*
Usuńa jeszcze jak wysoki i ciemny to w ogóle:) lub wysoki i jasny też daje radę ;)) :*
Usuńtak czy inaczej, wiadomo:)
no a co jeśli nie wiadomo tak czy inaczej? :P kurde! trzeba pana Marka Niedźwiedzkiego zapytać!!!
Usuńjak nie wiadomo, to znaczy że należy wciągnąć chipsa aby przekaz był bardziej czytelny :) Panie Marku, WTF?
Usuńo dobrze prawicie towarzyszko! proszę tu nie pisać skrótami a jawność zachować, what the fuck :P nie bójmy się słów :P
UsuńA wszystko to przez dźwięk padających kropli, uderzających o każdy skrawek świata... :) magicznie
OdpowiedzUsuńjak mało potrzeba by zwykłe stało się magiczne... a może wszystko takie jest? :)
UsuńTo był bardzo przyjemny deszcz. Drobny jak srebrne źdźbła. W taki deszcz dobrze jest posyłać swą duszę do kogoś kogo się kocha, lub zwyczajnie iść tam skąd płyną myśli ciepłe, które jak woda w łonie matki - są przyjazne i bezpieczne.
OdpowiedzUsuńI deszcz zmył co trzeba, a księżyc teraz robi swoje... a ja znowu chyba nie zasnę. Nie mogę się zdecydować: dzień czy noc... tyle się dzieje i tu i tu, tyle do poczucia, że nie potrafię wybrać... więc trochę jak szaleniec z braku snu snuję się między żywym dniem i pulsującą nocą... :)
Usuńcyt." Wszystko odbywa się poza słowami, a mnie ogarnia wzruszenie,"
OdpowiedzUsuńpięknie pokazałaś ludzkie przeżycia która są poza słowami, pod słowami, za słowami, miedzy słowami i poza jasnym i poza ciemnym:)))poza świadomością :D
pozdrawiam między wierszami :DDD
bosssanova
piękne to były te obrazki kochana... wobec tego słowa nie mogą wiele... a ja naiwna ciągle próbuję :))
UsuńOch, jak ja uwielbiam obserwować z balkonu tę przemianę starego dnia w nowy... w objęciach nocy... w świetle księżyca... to taka zapowiedź Jutra :)))
OdpowiedzUsuńa to jutro nigdy nie nadchodzi, bo jakoś zawsze teraz zamienia się w teraz...
Usuń