Sza, cicho sza, czas
na ciszę… Śpiewa Budka Suflera, a ja milczę bo to ciszy czas… Choć dookoła
dźwięki to mnie się jawią jako cisza właśnie. Dziś każda nuta niesie tę damę
spokojnie falującą i opadającą niczym mgła na mym sercu. Otula mnie całą. Chowa
przed emocjami, ludźmi, zdarzeniami. Czasem jakaś myśl ukąsi, gdzieś zaswędzi,
w coś uszczypnie, ale ona cierpliwie i łagodnie przykrywa i myśli. I prowadzi
dalej ku drzwiom pod którymi mnie zostawia. Milczeniem zachęca do naciśnięcia
klamki, milczeniem się ze mną żegna bo wie, że kiedy zniknę za progiem ona też
odejdzie. Ale mnie jest dobrze w niej i z nią. Przyzwyczaiłam się, pokochałam,
oswoiłam, poznałam jej fragment i już mam iść dalej? Znowu coś za sobą
zostawiać? Znowu uwalniać się od czegoś co kocham? Może by tak jeszcze chwilkę
pokołysać się w tych błogich ramionach?
Pojawia się łza. Nie wiem skąd. Tak po prostu płynie, a tuż
za nią kolejna i kolejna i jeszcze jedna. Nie wstrzymuję. Kropla za kroplą, a
każda jedna nasączona emocją. Każda jedna emocja nasączona myślą. Każda jedna
myśl nasączona reakcją. Przyglądam się im niczym kryształowym kulom wiedźmy.
Widzę to, co było, widzę to, co jest, widzę to co nadejdzie. Kropla za kroplą.
Obserwuję… Oddycham… Cisza mi towarzyszy, zawsze na nią mogę liczyć. I to
dzięki niej uświadamiam sobie, że szklana kula kłamie, że moje widzenie nazbyt
ograniczone bo jakże to tak płakać przeszłością. Jakże to tak płakać
przyszłością? Czyż to nie zabawne? Płakać nad czymś czego NIE MA? Więc płaczę
jedynie nad tym co jest, a kiedy sobie to uświadamiam łza zatrzymuje się w
połowie policzka, oszczędzając mi swej słoności na języku. Bo jakże to tak
płakać nad tym co jest? TERAZ jest nowe, czyste, wolne, zapełnione jedynie tym,
co TU, a tu nie ma tego, który wywołał emocje, teraz nie ma tej, która
powiedziała słowo wzburzające morze. Teraz JEST nowe! W TERAZ zbędna jest myśl
o tym co było pół godziny temu. W TERAZ zbędna jest myśl co będzie za chwilę.
Istnieje tylko TEN moment. Głębia, która nie prowadzi... donikąd…
Czuję poruszenie gdzieś w głębi serca. Cisza się odzywa.
Cisza jest gotowa na to by odejść. Ale czy ja jestem? Jeszcze przez chwilę się
nią cieszę. W niej znikają szklane kule. Z nią spokój w komórkach ciała. Ona całuje
każdą ranę po ukąszeniu jadowitych myśli. Jak zostawić coś co się tak ukochało?
Czy tak można? I co będzie dalej? Zwracam oczy ku drzwiom… Ach, no przecież.
Drzwi… One tu są. Wystarczy nacisnąć klamkę. Wystarczy przejść przez próg i
wkroczyć w to, co za nimi. Wystarczy iść by poznać NOWE. Wystarczy iść… I już
obie wiemy, że przyszedł czas. Że moje nogi są gotowe do kolejnego kroku. I już
obie wiemy, że żadna nie będzie miała żalu. Ona we mnie, ja w niej, my w tym,
co za drzwiami…
Więc milcząco wkraczam w przestrzeń NOWEGO. Zostawiam za
sobą ją, kryształowe kule, siebie sprzed sekundy… Otwieram nowe drzwi. Nie ma
tam tego co znajome. Wszystko ma smak jakiego jeszcze wcześniej nie poznałam.
Bo to smak NOWEGO. I choć widzę już kolejne drzwi to mam jeszcze moje TERAZ by
się nim nacieszyć, by je chłonąć, by nim bawić. Więc zapominam o tym, że znowu
przyjdzie mi przejść przez kolejny próg, że znowu będzie łza taka mieniąca się
barwami przeżycia, że znowu… Teraz poznaję nowe i nic innego nie ma znaczenia.
Czasem jedyną rzeczą jaką trzeba zrobić by pojawiło się COŚ,
jest porzucenie wszystkiego co się kocha. A COŚ, które nadejdzie zawiera w
sobie wielokrotność tego, co tak trudno zostawić za sobą… Dlatego choć z
bliznami od ukąszeń emocji żądlących, z wdzięcznością i ufnością wchodzę w balsamiczną przestrzeń nowego.
Przechodzić przez otwarte drzwi, przydatna i wcale nie taka oczywista umiejętność wg mnie. Nie walczyć z klamką, nie wywarzać, otworzą się we właściwym momencie, albo i nie.. Tyle otwartych drzwi przed nami, po cholerę się szarpać, no nie? :)
OdpowiedzUsuńm. :***
no właśnie nie ma się co szarpać, one się same otwierają :) albo i nie :)
Usuńcałuję czule moja droga, przez drzwi internetowe :* ale i te szeroko otwarte w mym sercu :*
Cisza osusza łzy, oczyszcza duszę, koi skołatane serce, filtruje emocje, ładuje akumulatury... Potrzebna jest tak samo do życia jak powietrze...
OdpowiedzUsuń{{{Przytulam cichutko}}}
daję się przytulić z radością, tak ciuchuteńko... :)
Usuńi przytulam również, a między nami i w nas cisza, robiąca to, co robi...
Cześć Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze środka lasu, który jest dzisiaj pełen obietnic i cieni drzew wskazujących słońcu drogę na południe. Po przeczytaniu Twoich słów poczułem jak na wszystkich znanych mi uroczyskach zapadła cisza.
Ja tak jak i Ty codziennie wymyślam siebie od nowa i gdyby nie stare przyzwyczajenia, to byłbym człowiekiem nawet ciekawym. Kiedy porzucam wszystko co kocham to w mojej głowie pojawiają się srebrne źdźbła deszczu i w każdej rzeczy dostrzegam furtki do innych miejsc, niż te dotąd poznane. Świat znowu nabiera smaku i moja wyobraźnia rysuje nieskończenie wiele możliwości, a panująca dotąd cisza układa się w nowe wzory.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i bardzo się cieszę że udało mi się do Ciebie trafić :)
Witaj :) Miło mi Cię gościć i móc poczuć kawałek Twojego świata. Dziękuję... Tęskno mi do tych drzew, tęskno. Tymczasem morze kołysze dziś sobotnie historie, piszą się same, fala za falą i rozchodzą się we wszystkich kierunkach. Ślę więc bryzę taką, jaka jest właśnie teraz. Nie będę jej opisywać, drzewa będą wiedziały i czuły. To wystarczy :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Twój las i uroczyska :) Pięknego dnia!