Wgryzam się w czerwoność arbuza jakby od tego kęsa miało
zależeć moje życie. Moje zęby zatapiają się w taką soczystość i dziwią się, że
to konsystencja stała a nie ambrozja wypływająca prosto z głębi. Ciało nasiąka
jak gąbka. Jeden kęs, a ten śmiesznie flirtujący ze mną owoc jest we mnie
całej, choć po drodze na dno, zastanawiam się czy to ja nie jestem czasem w
nim. Kto jest kim? Arbuz zjada mnie, czy ja arbuza? On odżywia mnie, czy ja
jego? Nie wiem. Próbuję tego samego z sałatą, pomidorkami, kiełkami brokuła,
avocado, bazylią. One we mnie, czy ja w nich? Jestem składnikiem surówki i chrupkość
mnie zjada? Jakie wartości odżywcze we mnie drzemią? Czy ktoś kto mnie zjada nie ma niestrawności? Skąd pochodzi moje nasionko? Jak długo kiełkowało? Co po
drodze przeszło? Co widziało? Co słyszało? Czy o nie dbano? Co się z nim
stanie? Nie wiem. Jestem nasionkiem? Twórcą? Tworzywem? KIM JESTEM? Nie wiem.
Może czerwonym arbuzem. Może kimś kto mnie jakoś nazwał. Może marzeniem twoim.
Może westchnieniem. Może wodospadem. Może jestem, a może nie? Jestem wszystkimi
sprawami świata i żadnymi. Nie wiem…
Ostatnio usiadłam by z Bogiem pogadać. Tak po prostu. Cóż,
zrobiła się z tego całkiem niezła awantura i to niestety ja rzucałam talerzami
pełnymi pytań. Rozbijały się w pustce, a każdy jeden znak zapytania wracał do
mnie i pulsował, dudnił, hałasował. Rozpadłam się na miliardy maleńkich
zapytajników, które szyderczo drwiły sobie z każdej próby nadania im formy.
Więc resztką sił wykrzyczałam: Dobrze Boże, będę tu siedziała tak długo, zanim
mi nie powiesz KIM JESTEM, po co JESTEM, po jakiego czorta to WSZTSKO, no PO
CO, czemu to służy? I wiesz, nie zadawala mnie odpowiedź, że miłość, że pasja,
że ludzie, że razem, że zbieranie doświadczenia, że bla bla bla. Nie nabierzesz
mnie już na to. DOŚĆ tej zabawy! Sorry Winetou, wysiadam z tego filmu, jedź
sobie dalej beze mnie. Zostaję dopóki się nie dowiem. Nie będę jadła, nie będę spała,
nie będę pracowała póki mi nie powiesz o co Ci chodzi? I nie wykręcaj się od
odpowiedzi bo to pytanie jest dla mnie najważniejsze i żadne inne mnie nie
obchodzi, w zasadzie to nic innego mnie już nie obchodzi…
Oczywiście szantaż nie zadziałał, mnie rozbolała głowa na
dość długo, frustracja sięgnęła zenitu i jakoś ze światem się kontaktować
średnio miałam chęć. No to jakem się już tak solidnie umęczyła, resztką sił
doczłapałam do tego arbuza, to on coś mi dziwnego zrobił. Zniknęło wszystko i
pojawiło się wszystko. I za diabła nie umiem tego opisać, dodatkowo nie daje to
odpowiedzi na moje pytania jednocześnie dając je wszystkie… I mogłabym się tu
mądrolować, teorie snuć, ale można je z powodzeniem spuścić w toalecie, gdzie
teraz często goszczę przez tego arbuza, który okazuje się samą wodą, a przecież
śmieszny taki mięsisty i zdecydowanie w stałym stanie skupienia. No tak czy
siak… czasem trzeba się porządnie wysikać i od razu robi się w mózgu jaśniej J
albo ciemniej, w zależności od preferencji kolorystycznych. Mnie się zrobiło arbuzowo.
Ciekawe czy arbuzowi bardziej człowieczo? Nie wiem i dziś mnie to moje
niewiedzenie nie wkurza.
Dziś cieszę się, że tu piszę, że jestem sobie sama z sobą,
że jak się coś skłębi to w odpowiednim momencie się wyprostuje, że białe ściany
w sypialni dobrze mi robią, że otwarte okna i unosząca się muzyka mnie koją, że
zarąbiście fajnie jest kontaktować się z ludźmi, których znam i których nie
znam, że jestem wdzięczna za tych, którzy tu zaglądają i tymi, którzy są w moim życiu różnorako, że czuję tę nić
połączenia z Wami, że JESTEŚ, że JESTEM.
Ej Pani, małe satori już blisko:)))) Żadnych wykrętów, niech piecze, niech boli...niedługo ustanie by się zmienić:))))
OdpowiedzUsuńOsho
Ej Panie, nie wiem i proszę się tu od satori nie wyzywać :))) A czy tabletka przeciwbólowa to wykręt czy lepiej dobić niech się nie męczy? :)))
Usuńno wiesz jak jest...
ściskam
Hello Again Beautiful Agnes,
OdpowiedzUsuńYou are the light inside of you. You are loving, you are lovable and you are loved. You are love and light and nothing can change that.
I send you gorgeous, rainbows of healing light and love my friend.
Hugs and Warm Love,
Risa
I got rainbow! Thank you... amaizing Risa! Thank you! :)
UsuńYou are my light angel :)
What beautiful words and expressions. You are an amazing heart and you are happiness :)
OdpowiedzUsuńKeith, my friend you make my shy :-) I am happy that you are! Summer storms started, see you, like allways, on the other side of the rainbow :)
UsuńMoze jesteś, jak inne nasionka, ktore współtworzą i wspolreagują....pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńmoże... lubię te inne nasionka i lubię z nimi współreagować :) no może... dziękuję :)
UsuńDawno już nie zadaję Bogu żadnych pytań...Sobie też, na pewno pytań o sens czy bezsens..Dlaczego? To bez sensu:-)))Miotasz się Agnieszko,ale to dobrze. Później przychodzi spokój,lekkość i płynność...
OdpowiedzUsuńUwielbiam arbuza, ale nigdy się nad nim tak nie zastanawiałam. Od dziś inaczej będę patrzeć na ten owoc i na swój na niego apetyt.:-)
Uwielbiam czytać Twoją układankę słów.Zadziwia,wciąga fascynuje...
Tęczy Agnieszko...choć tak wiele kolorów jest w Tobie.:-))
USHMA
ano bez sensu i chyba tylko dlatego żeby się o tym przekonać czasem się miotam :)) tak dla przypomnienia :) podstaw nigdy za wiele :))
Usuńzatem wciągajmy arbuzy! arbuzy nas wyzwolą! :)
no freedom without love... :))
Dziękuję kochana za tęczę, kolorów nigdy za wiele, a Twoje wzbogacają moje :) dziękuję :)
a ja myślę, że tylko igrasz z czytelnikami, że niby nie wiesz po co i dlaczego.
OdpowiedzUsuńPrzecież my wiemy że Ty wiesz ;)
I wzajemnie.
Dobrze że jesteś!
Wspaniale że jesteś!
:*
kochana, dziękuję :) no wiesz, autor ma różne rzeczy na myśli... i naprawdę nie wiem, nawet jak mnie się wydaje, że wiem to i tak nie wiem :))
Usuńcałuję, oraz dziękuję, oraz zaraz zjem sobie smaczne lody i się rozpłynę wraz z nimi na języku :)i pomyślę o tych wszystkich, którzy w mym sercu tu i tam i wszędzie :) i o Tobie też, obiecuję! :)
:*
Myślę, że Bóg codziennie Ci odpowiada na te pytania... Myślisz, czujesz, żyjesz... Jesteś Cudem. Jakieś wątpliwości?
OdpowiedzUsuńBuziaczki :)))
żadnych :) no chyba żeby się jakieś pojawiły to je arbuzem potraktuję, mam w ... lodówce... :)
Usuńuściski :)