czwartek, 4 kwietnia 2013

Z króliczej nory


W rytmie hiszpańskiego flamenco stukam, pukam, kołaczę nie tylko ten wpis, ale też do swego wnętrza. Intensywnie, pewnie, mocno. Słyszę! Nareszcie słyszę! I choć chwilowo głosu mi brak to siedzę cicho, ale nikt nie mówił, że paluszki są mało sprawne, więc sobie tu dziergam swoje. Zadałam pytanie, dostałam odpowiedź parę godzin później. Jedna książka, po którą bym w życiu nie sięgnęła w Empiku jakoś do mnie akurat przemówiła. Żeby być konkretną to jedna strona gadała… Wbiła mnie w podłogę, tak, że nawet czerwonym trzewikiem flamencowym bym nie ruszyła… I zawirowały ściany wewnętrzne jak w upojeniu szalonego tańca. Pytanie, odpowiedź… KONKRET. Szok! I to rozumiem i tak można się rozwijać a nie tkwić w suchej studni, kiedy ocean tak blisko… Się chce, się wszystko da!

Ostatnio to właśnie słowo klucz. KONKRET proszę. I w nim okazuje się, że już wcale nie chcę gonić króliczka, że teraz to króliczek niech sobie sam biega po łące i może pokażę mu koniuszek mego ogonka, a może nie. I w nim liczy się jakość nie ilość oraz z kim robi ogromną różnicę. I w nim możliwe są zdrowe relacje, spotkania, przyjaźnie, namiętności. I w nim dochodzi do wymiany, i nikt nikogo nie popycha, do niczego nie zmusza, zmieniać nie pragnie, zna swoją wartość, żyje i daje żyć innym. I pojawiają się konkretne pieniądze, konkretne miejsca, konkretne zadania, a pomiędzy zdrowie, obfitość, prostota, radość, szczerość, soczystość, wierność swoim konkretom. No… życie się odbywa. Wiadomo… Ale KONKRETNE, a nie takie rozmemłane jakieś, osnute wokół teorii, które prowadzą jedynie do króliczej nory. O nie, panie królik, Ty sobie skacz jak chcesz i gdzie chcesz, ale mnie na ten zegarek to już nie nabierzesz… Sorry…

To wszystko zaczęłam nie tak, od dupy strony… Ale cóż zrobić, kiedy królik tak pięknie mamił? Kiedy nie umiało się inaczej i myślało, że też się jest królikiem i to tak trzeba w te dziury skakać i gonić czas i rosnąć i maleć i znowu rosnąć i uciekać i walczyć… Ale, że o co chodzi? No chodzi o to, żeby jednak wiedzieć czego się CHCE. I lepiej się dobrze zastanowić, bo Wszechświat szybko realizuje zamówienia. Myk, myk i królik za królikiem skacze, a w łapkach miętoli zamówienie. A ja patrzę i marszczę czoło i króliczy nosek swój przeuroczo duży, że coś mi tu nie pasuje, przecież nie tego chciałam i kiedy robię w tył zwrot, on mnie łapie i pokazuje czarno na białym, że panna się myli, że tego chciała, ale tak mało konkretnie to i niech nie marudzi teraz… Szlag… Faktycznie ogoniasty, masz rację…

Och, łatwo żyć wyobrażeniem o tym, jak życie powinno wyglądać. Łatwo jest zakochać się w idei zakochania. Łatwo jest zachwycić się złudzeniem. Łatwo. Byłam, przeżyłam, zabawa trwa dalej. Zmieniłam okulary. Umyłam okna. Wpuściłam krople do oczu. Przepłukałam wewnętrznie i zewnętrznie ciało. Odetkałam uszy. Widzę, słyszę, czuję. Poszczególne elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Unieruchamiam wewnętrzne guziki, które sprawiały, że ktoś mógł je naciskać dowolnie i działałam na automatycznym pilocie, strzelając schematami. Sporo z nich już nie działa. Zabawa trwa dalej. Toć jestem usiana guzikami! Odkrywam kolejne wewnętrzne połączenia, a kiedy wpuszczam świeże powietrze świadomości, już mi się chce reagować inaczej. Tańczyłam jak mi zagrali. Dziś gram sobie sama i tańczę z fajnymi konkretami, które życie w odpowiednim momencie weźmie na warsztat (i może się znowu zdziwię, a może nie, się okaże).

I paradoksalnie do skonkretyzowania mego konkretu potrzebni mi są ludzie. Ileż oni niosą informacji! Fantastyczna sprawa z nimi, z tymi ludźmi rzecz jasna… Kocham ludzi! Naprawdę! Jakie to odświeżające uczucie! Nie żebym jakoś wcześniej żywiła negatywne uczucia względem bliźniego. Nie, ale teraz to kocham o TAK mocno! Bo kiedy słyszę co do mnie mówią, męczę się zdecydowanie krócej. A kiedy bardzo mi się nie podoba to, co mówią, męczę się jeszcze krócej bo tym ważniejsze wieści niosą dla mego świata i tym bardziej ich kocham! I nie mam za diabła pojęcia jak to się stało, że dociera do mnie więcej. Jakoś się tak obudziłam i już. Pomiędzy wygięciem ciała tak i owak, siedzeniem na dupie ileś tam godzin, wąchaniem kadzideł różnych, ryku, śmiechu, czytaniem, tańczeniem, trochę zwariowałam i trochę się wyleczyłam, a trochę jestem na granicy szaleństwa i normalności. Nie wiem co zadziałało, może nic, a może wszystko razem, a może nie ma sensu się nad tym głowić. W dupie z tym wszystkim. Określam się konkretnie i odsyłam króliki, które pokazują mi jak mało konkretna jeszcze jestem. Pomiędzy konkretami mam też przestrzeń na szaleństwo, improwizację, zapomnienie. Ale KONKRET to podstawa, a bez podstawy to polecę sobie jako ten balonik z helem i tyle mnie będzie… Tyle czyli na nic się nikomu przydam, a już najmniej sobie samej…

Stąpam po drodze, która sama nie wie dokąd zmierza i nie musi tego wiedzieć, starczają jej konkretne znaki odsyłające do kolejnego skrzyżowania, konkretny układ kamieni, konkretne rośliny, konkretny wędrowiec w butach czy bez, ale z krwi i kości, który nie boi się życia, który nawet jeśli zanurkuje w iluzyjnej norze wyskoczy z niej odświeżony, ubawiony grą w jaką gra od urodzenia…

I wiem, że mało wynika z tego tekstu, ale każdy niech szuka swoich konkretów. Jeśli znajdzie je właśnie tu, świetnie, jeśli nie, mogę być całkiem konkretną króliczą norą i chętnie się pobawię w co mi zrobisz, jak mnie złapiesz. Bawmy się, bawmy! Nie traktujmy życia tak cholernie serio!

PS a tak konkretnie, naprawdę dla odmiany dobrze jest wiedzieć czego się chce i się tego trzymać i nie skakać od chcenia do niechcenia i że raz tak, a potem to już nie i w ogóle to help me God! Nie. Warto się zatrzymać. Oddychać. Poobracać w głowie, dłoniach i sercu swoje chcenie. POCZUĆ je. A kiedy czucie już zachodzi to i chcenie się ziści migusiem. Warto jest stworzyć sobie przestrzeń TAK CHCĘ. TAK MOGĘ. TAK ZASŁUGUJĘ. A ja się przyznaję bez bicia, żem działała chwilami bez pomyślunku chcąc i nie chcą jednocześnie, co można przypłacić błądzeniem po omacku i kiedy myślisz, że wchodzisz na puchaty dywan okazuje się, że tkwisz w psiej kupie i tyle! I wtedy dopiero jest śmiesznie :)

14 komentarzy:

  1. I wszystko JASNE! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to pisałam ja - wiadomo kto.
    monika (KONKRET!oraz nie-automat)

    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. PS choć wiesz, dociera do mnie coraz mocniej ile tych guzików we mnie, które jednak uruchamiają działanie z automatu... więc nadal nie mam pewności czym człowiek czy automat? :) Jakaś hybryda na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. http://images2.fanpop.com/image/photos/11600000/The-Cheshire-Cat-the-cheshire-cat-11650690-1800-1200.jpg

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, i co to w ogóle te koty zaczarowane co to głowy mają i takie uśmiechy wyłaniające się. Jakieś mało konkretne :P W jednym gangu królikowym!

    Poproszę człowieka, z krwi i kości, z ciepłym ciałem i wszystkimi konkretami, które lubię ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. strzelać z automatu każdemu się zdarza, co nie znaczy że się automatem jest :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ufff... po ostatniej akcji na polu bitwy zaczęłam wątpić ;) cały magazynek wystrzelałam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na wszystko jest miejsce w tym wszechświecie, na koty zaczarowane, mężczyzn i kobiety z krwi i kości, króliki wolno biegające, psy srające... - każdy ma to czego mu potrzeba :)
    P.S. i jest sobie taki Rodriguez...

    Miona.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Sugar Man" rządzi... Ten to dopiero jest konkretny. Szacun! Z takim uziemieniem to chyba trzeba się urodzić... Ciągle gra we mnie ten film... I jego słowa w stylu: No tak, praca przy rozbiórkach domów inna jest od pisania piosenek... :P

    OdpowiedzUsuń
  10. And you claim you got something going
    Something you call unique
    But I've seen your self-pity showing
    And the tears rolled down your cheeks.

    Soon you know I'll leave you
    And I'll never look behind
    'Cos I was born for the purpose
    That crucifies your mind.

    zajebiste.

    OdpowiedzUsuń
  11. No po prostu Rodrigues... :) i znowu kocham angielski "crucifies your mind" konkretnie i na temat...

    OdpowiedzUsuń
  12. Panie Boże dziękuję Ci za poetów, muzyków, dusze niespokojne, wszelki jaskółczy i twóczy niepokój...Dzięki nim wiem, że nie jestem sama i wielu czuje podobnie.

    OdpowiedzUsuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)