I jednak nadeszły niespodziewaną porą odpowiednie słowa. Zapukały, otworzyłam, wypuszczam. Ciąg dalszy mych myśli życiem popartych...
Obróć się trzy razy w prawo, potem trzy razy w lewo i… otwórz się na to, co niepoznane.
Czasem nie ma co płynąć pod prąd. Lepiej położyć się na wodzie i płynąć z nurtem. On wie gdzie i kiedy wyrzucić cię na brzeg, a po drodze obmyje, oczyści, kształtu nada i gotowy pójdziesz. Droga przyjmie cię z radością, ale i na niej nie wymuszaj, kamieni nie przestawiaj, drzew nie naginaj. Jeśli cię zmęczy wędrowanie, usiądź, czekaj, bądź, siły zbieraj, a potem… Potem idź. A kiedy górę spotkasz, nie atakuj kolcami ni hakami pełnymi przekleństw. Dotknij, poproś o siłę, poczuj ją w sobie, a wzmocniony odejdziesz. A kiedy spotkasz wilka nie uciekaj przed jego kłami, zatrzymaj się, pokłoń dzikości w nim, a on ocierając się o ciebie niczym kot nauczy cię swej wolności. A kiedy pójdziesz dalej i spotkasz… Bądź. Ucz się bez ocen. Bez lęku. Tak jak potrafisz. Ty wiesz jak. Masz do tego dostęp.
Ufaj. Jak? A czy jako płód cokolwiek wymuszałeś? W łonie matki po prostu byłeś, poddawałeś się procesowi wzrastania, formowania, z ufnością pływając we wnętrzu naturalnego rytmu, który wie kiedy i co ma się zjawić. Więc wróć do początku, do łona, do tej pierwotnej jakości i ufności…
Nie musisz robić absolutnie nic by zasłużyć sobie na ŻYCIE... Już istniejesz! Po prostu BĄDŹ.
Obróć się trzy razy w prawo, potem trzy razy w lewo i… otwórz się na to, co niepoznane.
Ciało łatwo napełnić, łatwo ukochać, wypieścić, witaminami
wyścielić, ciało łatwo się nasyca. Ale dusza… Otchłań bez dna. Dlatego wybieram
duszę, ona mym wyzwaniem, ona mym wyzwoleniem, ona kochanką, którą nie sposób
się znudzić…
Jeśli czujesz, żeś na chwilę zbłądził, poczekaj, bez paniki…
Czasem trzeba zbłądzić by po chwili zobaczyć, że się właśnie w tym zbłądzeniu
miało znaleźć, i to nie zbłądzenie wcale a odnalezienie. I nie musisz tego
teraz rozumieć. Wystarczy, że dasz sobie
chwilę. Odpowiedni moment sam cię odnajdzie. I wtedy to już tylko acha, no
przecież…
Czasem nie ma co płynąć pod prąd. Lepiej położyć się na wodzie i płynąć z nurtem. On wie gdzie i kiedy wyrzucić cię na brzeg, a po drodze obmyje, oczyści, kształtu nada i gotowy pójdziesz. Droga przyjmie cię z radością, ale i na niej nie wymuszaj, kamieni nie przestawiaj, drzew nie naginaj. Jeśli cię zmęczy wędrowanie, usiądź, czekaj, bądź, siły zbieraj, a potem… Potem idź. A kiedy górę spotkasz, nie atakuj kolcami ni hakami pełnymi przekleństw. Dotknij, poproś o siłę, poczuj ją w sobie, a wzmocniony odejdziesz. A kiedy spotkasz wilka nie uciekaj przed jego kłami, zatrzymaj się, pokłoń dzikości w nim, a on ocierając się o ciebie niczym kot nauczy cię swej wolności. A kiedy pójdziesz dalej i spotkasz… Bądź. Ucz się bez ocen. Bez lęku. Tak jak potrafisz. Ty wiesz jak. Masz do tego dostęp.
Jeśli nie wierzysz sam w siebie, jak inni mają uwierzyć w
ciebie?
Czasem boli. Bardzo. Czasem trudno oddychać. Czasem sił
brak. Czasem… W takich chwilach jesteś jak maleńkie nasionko, które pęcznieje,
puchnie, zrzuca osłonkę i gołe, ale z siłą i wewnętrzną determinacją kieruje
się ku słońcu. A po jakimś czasie, ci którzy cię mijają, zachwycają się twym
majestatem, grubością, wysokością, konarami rozłożystymi, korzeniami
bezkresnymi… A przecież byłeś maleńkim nasionkiem w bólu kiełkującym…
Jeśli sobie samemu żałujesz… cóż możesz dać innym? Jeśli
siebie nie napełnisz, z czego chcesz nalać? Jeśli siebie nie nakarmisz, kim się
chcesz opiekować? Jeśli siebie nie kochasz, jaką miłość dajesz?
Ufaj. Jak? A czy jako płód cokolwiek wymuszałeś? W łonie matki po prostu byłeś, poddawałeś się procesowi wzrastania, formowania, z ufnością pływając we wnętrzu naturalnego rytmu, który wie kiedy i co ma się zjawić. Więc wróć do początku, do łona, do tej pierwotnej jakości i ufności…
Płać swoje rachunki z wdzięcznością. Nie? A jak byś się
czuł, gdyby tobie nie płacono za wykonaną pracę?
Czasem trzeba być samemu. Tylko Ty. Tylko twoja przestrzeń.
Teren zamknięty. Nie ma przejścia. Dopiero wtedy kiedy poznasz SAM możesz z KIMŚ…
Jeśli nie czujesz tego co do ciebie mówię, żadne wyjaśnienia
nie pomogą, mogę tłumaczyć i tłumaczyć. Zajdziemy jedynie w ciemny las i zjedzą
nas wilki, albo zjemy siebie nawzajem... Dlatego nie chodzi o przerzucanie się
racjami, każdy ma swoją i każda ważna i żadna nie musi być na górze. Ale
zamiast gry na argumenty wybieram czucie i miłość. Często milcząco i z uśmiechem łatwiej
się skomunikować niż za pomocą tysiąca słów…
Nie musisz robić absolutnie nic by zasłużyć sobie na ŻYCIE... Już istniejesz! Po prostu BĄDŹ.
Czasem, kiedy nie zostanie ci już nic, dopiero wtedy
przychodzi COŚ…
C-zas D-uszy N-atchnionej (tak czuję… może… chyba nastąpi…)
:):)
OdpowiedzUsuńm.
:):):)
UsuńI love that your dreams are coming true and that you are open to it. We need beautiful dreamers, thank you for sharing with me.
OdpowiedzUsuńHave a light and love filled day!!
Thank you for nice visit. I love to drink my morning cappuccino with you :) You are my inspiration and a reminder of what is important ...
Usuń... zgadza się ... z wieloma słowami się zgadzam ... ze zbyt :))) wieloma .
OdpowiedzUsuńBo to... życie...wielorakie... czasem zbyt... :)
Usuń