niedziela, 21 kwietnia 2013

Cudowne rozmnożenie


Kiedy rano wychodziłam w sobotnie słońce nie spodziewałam się, że spotka mnie aż tyle dobrego… Pamiętając o porannej modlitwie wybrałam spacer nadmorskim bulwarem. W głowie kołatały mi różne myśli. Ostatnie miesiące, tygodnie, dni… Są z pogranicza magii, ciągle to powtarzam i kiedy zauważam tę magię, ona się mnoży cudownie… Gdzieś pomiędzy zwojami duszy przypomniał mi się mój ukochany pies, z którym pożegnałam się lata temu… Mój włochaty przyjaciel, który potrafił w sekundę wyczuć stan mej duszy. Wystarczyło, że położył łepek na mych kolanach i już to mieliśmy… Wymianę, porozumienie… Podziwiałam w nim wszystko… Jego istnienie przyniosło do mego życia mnóstwo lekcji w stylu zen! On był genialnym guru nie ma co kryć… A jego potrzeba wolności i radości życia… Och, to jest ze mną do dziś.

Choć byłam umówiona, zatrzymałam się na ławce. Czas znowu był mi przyjacielem, dał schronienie, dał tyle minut ile potrzebowałam by dojść gdzieś na czas. W moje uszy wpływała błoga muzyka, spokojna, kojąca, otulająca serce. Usiadłam na ławce, wystawiłam twarz do słońca, zamknęłam oczy, rozpływałam się w błogości sączącej się soboty i… Zniknęłam… W tym zniknięciu z lekka się zdziwiłam, kiedy poczułam małą, włochatą kulkę na moich kolanach. Otwieram oczy, a we mnie wpatrzony mały piesek! Merda ogonem, a jego całe ciało pokazuje, że jest jednym wielkim uśmiechem i szczęściem. Przywitałam go serdecznie, przytuliłam, on całować chciał, ale może innym razem, poza tym jednak wolę się z kimś innym całować, więc zachowujmy się przyzwoicie mój nieznajomy włochaty przyjacielu (o ile znamy takie dziwne słowo jak przyzwoitość, a chyba nie, skoro się gościmy na mych kolanach… :-)).
I odzywa się jego właściciel.
- O, ma pani psa? – pyta zdziwiony i lekko zawstydzony zachowaniem pupila.
- Nie, ale miałam dawno temu dwa…
Staruszek uśmiecha się do mnie, jeszcze coś o pięknym słońcu rozmawiamy i:
- On wszystko rozumie, wie pani? – rzuca tajemniczo myśli nie rozwijając… - Miłego dnia, do zobaczenia…

I… odeszli. Piesek drobiąc kroczki, dziadek ciągnąc jedną nogę za sobą, wolno, spokojnie. A ja zostałam znowu oniemiała ze zdziwienia, a łzy wdzięczności napłynęły do oczu i nawet ich nie powstrzymywałam. Wiatr sam je osuszał…

Zdążyłam gdzie miałam dotrzeć. Nawet przed czasem. Kręciłam się tu i ówdzie zbierając kolejne inspiracje. Kolejne cudowne spotkanie. Kolejne obrazy dla oczu i duszy w kobiecym towarzystwie, które zawsze zostawia we mnie trwały znak. Kawa… Och, cóż to była za kawa! Zachwyciłam się, a to przecież to samo miejsce „co zawsze”, ten sam gatunek aromatycznych ziaren. Oczarowana pytam kelnerkę o sekret, no bo to musiało się coś zmienić! Tak, sposób parzenia i ubijania pianki. Podziękowałam, pochwaliłam uśmiechem szerokim bo już dawno żaden smak mnie tak nie omamił. Chwila z gazetą, opowieść o kolejnej pięknej kobiecie i jej sile. Krótki marsz, autobus, podróż. I kolejna ona, a nawet trzy one. Matka, córka i ich wierna biszkoptowa suczka. Znowu pies… Który oszalał z miłości do mnie, a ja do niego. I choć spotkałam się z matką to z psem na podłodze w tuleniu, pieszczotach i masowaniu wzajemnym. Niezwykłe… zrobić masaż psu… Niezwykłe otrzymać masaż od psa… Niezwykłe dzielić się sobą po paru latach niewidzenia. Niezwykłe dostać od ośmiolatki żonkila i naprędce sklejonego ślimaka. Niezwykłe wspólnie się bawić. Niezwykłe usłyszeć o dziecięcej miłości dwojga ośmiolatków… Niezwykłe wracać późną porą do mieszkania, pustymi ulicami, długim spacerem, w chłodzie kończącej się soboty. Niezwykłe sięgnąć myślą do kogoś kto już w tym czasie śpi, a kto bliski sercu. Niezwykłe otrzymać kilkanaście maili od przyjaciółki i wymienić się naszymi sensacjami popołudnia. Niezwykłe przyłożyć głowę do poduszki i poddać się sile, która mnie przyjmuje w siebie, która wie jak długo będę u niej gościć i kiedy delikatnie mnie obudzić i dać znać, że już czas na kolejne niezwykłości…

Już czas. Dziękuję. Jestem gotowa. Jestem.

PS Niech Wam się mnoży szczęście! Dziękuję, że jesteście, że czytacie, że przysiadacie na krawędzi mego świata...

6 komentarzy:

  1. Niezwykle jak zwykle... :))
    To cudowne że niezwykłość jest dla nas niejako normą, ale wciąż świętem i zachwytem.

    Oraz dziękuję - jak (nie)zwykle:)
    Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dniu kiedy stracę tę ciekawość i zachwyt, umrę... :)
      Dziękuję niezwykle :)

      Usuń
  2. I love your experience with the dog on your lap! These are the delicious synchronicities I enjoy and pay attention to. Keep writing, your english is very good. Stay open and keep expanding my friend.

    Love, light and hugs!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you for your encouragement! I wish you small miracles in your day, because they make the larger ones... :) I'm sending you my morning soul light and love.

      Usuń
  3. Thank you for energy, creativity and courage. I visited your tumblr page and it is beautiful and inspiring. I honor your soul light and love and return mine to you. I appreciate your vision, your sharing and your heart. Shine on!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I have big banana smile on my face :)))
      Thank you!
      I hope your inner sun is always with you! :)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)