Czasem mam wrażenie, że się zgubiłam, że błądzę, że każde
mijane drzewo tak samo wygląda, że każdy jeden liść nuci tę samą złowrogą pieśń: -
Zgubiłaś się dziewczyno.
I nie znajduję w kieszeniach chleba by go kruszyć i znaki za
sobą zostawiać. I mchu jakby zabrakło, więc kierunku nie jestem w stanie
wykryć. I patyk wbity w ziemię cienia nie rzuca, więc czas też się gdzieś
rozmył. I nikogo po drodze by spytać: - Kędy wędrować?
Czasem mam oczy otwarte, a czasem zamknięte. Nie zmienia to
wiele, bo bywam zagubiona, a drzewa choć tak różne od siebie, za identyczne
biorę… I sięgam do kieszeni, a tam klucz. Zaskoczonam tym odkryciem, wszakże
chwilę wcześniej nic w niej nie było. Więc skąd ten mały, chłodny, metalowy i z
lekka zardzewiały? Na jakiej drodze go znalazłam i kiedy podniosłam i dlaczego
nie pamiętam bym się po niego schylała? Przyglądam się staremu-nowemu znalezisku,
obracam, oglądam pod różnymi kątami, pod światło i w cieniu mej kurtki,
przykładam do ucha i czekam… Jakby miał zdradzić mi największy sekret świata.
Ale on milczy zardzewiałą pamięcią, tajemnic swych strzeże w metalowej
strukturze i zdaje się szydzić ze mnie mówiąc: - By mnie odczytać, kolejnego
klucza potrzeba… I znowu wyruszam by szukać tego, który otworzy stare-nowe
znalezisko. I znowu błądzę i znowu liście ze mnie drwią: - Zgubiłaś się
dziewczyno…
Czasem męczą mnie te znaki, sekrety, połączenia, związki,
zależności, relacje, przenikania, powiązania. Jeden klucz prowadzi do
kolejnego, drugi do trzeciego, a piąty do setnego. I tylko nie wiadomo który
kogo otwiera, a kiedy już jeden do drugiego pasuje, z tchem zapartym czekam co się odkryje i czy w ogóle jest gwarancja,
że cokolwiek… I kiedy już chcę odrzucić klucz gestem rozczarowania, ten jakby
się ożywił swą zardzewiałą istotą, a z jego metalowej długości wydobywa się
szept: - Dziewczyno jam tylko twój, przyłóż mnie do swego serca, pozwól mej rdzy
z brunatnością krwi się połączyć, daj ponieść pulsowi i słuchaj… Słuchaj z sił
całych… Tam wszelkie odpowiedzi. Tam największe skarby. Tam pieśni się piszą i
na całe twe istnienie rozchodzą. Czyż naprawdę tego nie słyszysz? Tam wszystko
się rodzi i umiera. Tam powstają zamki i tam się je burzy. Tam mury obronne i
największe bitwy rozgrywasz. Tam fanfary zwycięstw i białe flagi pojednania.
Tam jedna mądra Mistrzyni mieszka i to ona wie, którędy iść. Tyś Królową na
włościach. Tyś swą mądrością. Tyś mchem. Tyś cieniem. Tyś słońcem. Tyś
połączeniem, zależnością i powiązaniem. Tyś sekretem. Tyś jedynym kluczem. Tyś
miłością…
Czasem mam wrażenie, że się odnalazłam i nigdy nie było mowy
o zagubieniu. Że to tylko sen tej, która śni, że błądzi, że każde mijane drzewo
tak samo wygląda, że każdy jeden liść nuci tę samą złowrogą pieśń: - Zgubiłaś się
dziewczyno…
Bardzo miło mi się czytało to co napisałaś.
OdpowiedzUsuńJa czasami również czuję się zagubiona i nie wiem co ja robię na tym świecie. Czasami podążamy ślepo i nie wiemy co nas spotka, a innym razem idziemy znaną już nam drogą. I to jest fajnie, że nigdy nie wiemy co nas tak naprawdę spotka.
Pozdrawiam.