Chyba czas ruszyć dalej… Ale gdzie? Masz jakiś plan? Masz
pieniądze na podróż? Nie mam i nie potrzebuję, nie o takiej podróży myślę… No
to co chcesz robić? Przecież mówię, ruszyć dalej… A wiesz jak? Poprzez
wyruszenie… I co, chcesz zostawić za sobą to wszystko, co stworzyłaś? Nie żal
Ci? Nie pierwszy i nie ostatni raz zapewne… Dziwnie mi się z Tobą dziś
rozmawia, nic z tego nie rozumiem. Czy zawsze wszystko musisz rozumieć? No taką
mam naturę, pytam, dociekam, rozbieram na czynniki pierwsze, czekam na odpowiedzi.
I właśnie dlatego czas ruszyć dalej… Jeśli Tobie tak tu dobrze, zostań proszę, ja
idę dalej. To dlaczego płaczesz skoro chcesz iść? Dlaczego siedzisz sama i
wpatrujesz się w świeczkę? Dlaczego tak cierpisz, skoro chcesz iść? Może
zostań? Albo zawróć! Nie. Muszę iść dalej.
Ale tu jest bezpiecznie, już wiesz jak się poruszać w tej
przestrzeni. I właśnie dlatego czas ruszyć dalej… Ale dlaczego ten smutek?
Gdybyś zrzucał starą skórę też by cię bolało. Gdybyś przebijał się przez ciasny
kokon też by cię bolało. Gdybyś tuż przed utonięciem uzmysłowił sobie, że
jeszcze jest nadzieja na oddech, też by cię bolało. Gdyby zmieniało się w tobie
wszystko, też by cię bolało, jak cholera, więc smutek, łzy, ból są śluzem,
wodami płodowymi, moczem i kałem, który towarzyszy ci podczas kolejnych
narodzin. A kiedy wydasz z siebie pierwszy krzyk tuż po transformacji,
zatańczysz i zrozumiesz, że to było potrzebne. I zachwycisz się pięknem
zrzuconej skóry…
Na twojej duszy odciśnie się znak tego wydarzenia, byś już
nigdy nie zapomniał, że tylko dzięki przejściu przez ból narodzin możliwe jest
życie. Będziesz jak niecierpliwe dziecko stojące pod ścianą i czekające aż
rodzic zaznaczy kredką komisyjnie kolejny centymetr twojego wzrostu… I ten
moment radości przyćmi wszystkie nieprzespane noce, kiedy kości bolały, kiedy
mięśnie drżały, kiedy w bólu rosło twoje człowiecze ciało.
Kiedy dusza zaczyna się rozwijać, kiedy pragnie iść dalej,
tego bólu nie zmierzą ani nieprzespane noce, ani ból kości, ani drżące mięśnie.
Na ten ból nie ma lekarstwa, nie ma antybiotyku, morfiny, narkozy. Wszystko
odbywa się przy udziale świadomości, na otwartym organizmie, narzędziami tak
ostrymi, że chirurg może o takich marzyć. Kiedy dusza idzie dalej sieje jedynie
śmierć. Rozsypuje trupy jak urocza dziewczynka sypiąca kwiatki na ckliwym
ślubie. Kiedy dusza chce iść wyżej rozlega się zawodzenie płaczek, płoną
katedry, grabarze padają ze zmęczenia po całodziennym kopaniu grobów. A kiedy
wszystko, co znane strawi oczyszczający ogień, a popiół rozniesie się na
wszystkie strony świata, wtedy… Wtedy zamilkniesz oniemiały blaskiem tej, która
poszła dalej. I ziarno zacznie kiełkować, i kwiat pachnieć, i liście szumieć, i
słońce rozpieszczać, i deszcz użyźniać. A wszystko to z intensywnością jakiej
jeszcze nie zaznałeś więc próżny trud by opisać tę radość.
Dlatego czas ruszyć dalej. Kolejna kreska na podziałce
wzrostu duszy za chwilę się odznaczy… A teraz… teraz bądź, oddychaj, jakkolwiek
cię nie boli, to minie. Uwierz mi… Zawsze mija…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)