Najpierw zatrzęsła się ziemia. Potem przyszedł wielki wiatr.
A późnej… Później zjawiła się woda, która zmiotła wszystko z powierzchni ziemi.
Skuliłam się pod stołem. Myślałam, że to trzęsienie ziemi, ale kiedy wiatr
porwał moje niewinne schronienie i zobaczyłam w oddali ogromną falę, wiedziałam, że to
tsunami. Gdzieś w oddali majaczył mój plecak. Żałowałam, że nie mogę do niego
dotrzeć. W nim telefon. Tak bardzo w tej jednej chwili chciałam zadzwonić do
tych, którzy mi bliscy i powiedzieć KOCHAM CIĘ. A potem, potem woda niech robi
swoje…
Kątem oka dostrzegłam ludzi, którzy w dziwnym transie robili
inny użytek ze swoich telefonów. Nagrywali całą „akcję” i z emocji jeden do
drugiego krzyczeli, że będzie co na youtube wrzucić… Zaczęłam wrzeszczeć na
nich, do bólu gardła (czyżbym naprawdę w nocy krzyczała?), że zaraz zginą, czy
to jest naprawdę OSTATNIA rzecz jaką chcą zrobić zanim umrą? Patrzyli na mnie
jak na wariatkę.
Możesz okazywać miłość każdego dnia. Możesz otaczać nią
bliskich bez mówienia i oni to czują. Ale czasem to właśnie wypowiedziane
głośno KOCHAM CIĘ robi różnicę, zmiękcza serce, rozpływa się radością i osadza
w każdej komóreczce. Zwykłe-niezwykłe KOCHAM CIĘ jest sumą wszystkich
drobiazgów, które mówią o twojej miłości. KOCHAM CIĘ niesie to wszystko, co
zrobiło się, albo dopiero zrobi by wyrazić to, co w sercu.
KOCHAM CIĘ jest dziś
moim tsunami, niszczy stary świat, oczyszcza z brudu, przynosi miłość w
naturalnej postaci, która ściska się z kryształem górskim.
A co jeśli moim jedynym zadaniem jest nauczyć się kochać?
Kochać mimo wszystko… Mieć serce tak czyste by widzieć tylko miłość. Kochać tak
by nawet w oprawcy zobaczyć ofiarę i bezbronność… Moja dusza pamięta te czasy,
kiedy mając ochotę na jabłko, prosiłam jabłoń o pozwolenie zerwania owocu. Drzewo
nachylało w odpowiedzi swoje gałęzie by mi ułatwić zrywanie…
to tylko sen na szczęście prawda?
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń