Miałam pomysł na ciebie. O tak! Każdego dnia dobudowywałam
do twojej charakterystyki coś nowego. Wyreżyserowałam twoje emocje, zachowania,
reakcje. Ma być tak i tak. W odpowiednim momencie masz podrapać się po brodzie,
założyć włosy za ucho, wziąć oddech. Nie, jeszcze coś robisz nie tak. Proszę
popraw, znowu mnie rozczarowujesz…
Miałam pomysł na partnera, matkę, babcię, ojca, panią w
spożywczym.
Miałam też pomysł na przyjaciółkę, guru, wszelkich
Nauczycieli.
Miałam pomysłów masę, kto i jak ma się zachowywać, jaki być,
jak żyć bym w końcu była zadowolona. Fajny żart! Urządziłam się na cacy! Nic z
tych planów nie wyszło. Każdy jeden w finale odbijał się od tego jaka osoba
była naprawdę, a na to nie byłam przygotowana, wkraczało rozczarowanie. Nie
potrafiłam przyjąć tego, co jest, bez własnych projekcji fabularnych. Trzymając się utartego schematu, przegapiłam
tyle relacji. I dobrze, bo w końcu zaczęłam pojmować lekcje. Doceniać, czuć,
słyszeć i widzieć.
Porzuciłam jakiś czas temu zawód scenarzysty. Wyprowadził
mnie na mokradła, gdzie grzęzłam w próżnych oczekiwaniach. Dziś, coraz częściej
udaje mi się pływać w oceanie ramię w ramię z drugą osobą, każdy swoim rytmem,
zgodnie z danym prądem wodnym. Czasem nasze fale zachodzą na siebie, a wtedy
dochodzi do spotkania dwóch indywidualności zaciekawionych sobą nawzajem i niewymuszających niczego.
gratuluję, ja się ciągle tego uczę i niestety średnio mi to idzie... :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie, jedna z najtrudniejszych dla mnie rzeczy- zaakceptować kogoś od a do z. Znam całą teorię na ten temat, ale kiedy przychodzi co do czego, to ciężko nie stawiać oczekiwań; a jakie bolesne są rozczarowania... Jednak grunt to pracować nad sobą, więc codziennie rano wstaję i staram się z całych sił:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
To w tej szkole życia jest nas więcej ;-)
OdpowiedzUsuńWitam pięknych wędrowców ;-)