wtorek, 15 stycznia 2013

Lokomotywa


Ruszyła maszyna ciała o poranku. Ociężale, że bardziej się już nie dało. Powoli, ospale, leniwie. Krok za krokiem, dłoń za dłonią, oddech za oddechem. Woooooolno. Tip-topem. Ślimaczo. Poranne aktywności jakby w spowolnionym rytmie, ciału się nie chciało, nic robić, nigdzie iść. Więc dobrze, niech mu będzie leniwie, ale idźmy mimo wszystko tam, gdzie mamy dojść. Na poranną sesję jogi. Noga za nogą, ruszyła maszyna przed siebie. Z każdym oddechem było jej lżej, choć nadal powoli i ospale. Po drugiej godzinie ćwiczeń już inaczej, więcej przestrzeni, życia, energii. Więc krok za krokiem już szybciej następują po sobie. Sen z komórek się ulotnił po finalnym relaksie. Ciało dostało herbatkę lipową z imbirem, żeby mu było przyjemnie, odżywiło się surówką marchewkowo-jabłkową i poszło już szybciej i szybciej i raźniej i raźniej na spotkanie by świętować. Niby była okazja, ale i też bez okazji.

Dziś świętowałam swoje jutrzejsze urodziny. Nikt mi nie zabroni, a co mi tam! I dlatego od rana mimo ospałości, towarzyszył mi odświętny nastrój, który z godziny na godzinę się rozprzestrzeniał by nad talerzykiem z pyszną domową drożdżówką sięgnąć zenitu. I warto było wyjść, choć jedyne co się chciało to być w łóżku, a najlepiej to w nim zniknąć. I warto było porozciągać ciało, choć ono się kuliło, a każde jedno ścięgno błagało by go nie tykać. I warto było oddychać, choć powietrze jakby dziś błądziło i nie wiedziało którędy i gdzie wędrować. I warto było przełamać wiele schematów i wszelkie „nie dziś”, „nie teraz”, „ale”, „może innym razem”. Dzień zgotował mi mnóstwo niespodzianek, a każda jedna nie mogłaby się narodzić, gdybym zgodnie ze starym myśleniem pozostała w domu, zamykając drzwi do wszelkich doznań. Warto było łagodnie i z miłością przemówić do zmęczenia by usiadło na ławkę rezerwowych. Warto było podjąć wysiłek, nawet jeśli na pół gwizdka. Warto było dzień przed-urodzin spędzić w towarzystwie kogoś, kto chciał być ze mną na wiele różnych sposobów właśnie dziś, na milcząco, czytająco, gadatliwie, kawowo, herbaciano, obiadowo, deserowo, sklepowo, jasno i w zapadającym zmroku.

Cieszę się, że maszyna ciała ruszyła o poranku. Nawet jeśli ociężale. Dziękuję za DARY tego dnia. Sobie i wszystkim, którzy w nim zechcieli gościć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)