Mam oczy, a nie widzę. Mam węch, a nie czuję. Mam uszy, a
nie słyszę.
Wtrącam do ciasnego więzienia niemal wszystko to, co
widzę, czuję, słyszę.
Mówię: to jest piękne, olśniewające – zabijam TO.
Mówię: to jest niezwykłe, fantastyczne – przegapiam TO.
Mówię: to jest cudowne, boskie – interpretuję TO.
Są takie momenty, tuż zanim umysł rozpocznie skomplikowaną
procedurę analizy tego, co czuje, słyszy, widzi. To mikro chwile, w których
biorę wdech wraz z tym, na czym skupiam uwagę. Pochłaniam wtedy całość, nie ma
słowa, jest trwanie w całości TEGO. Rozpływam się i… BACH! Jakie to jest
piękne! – strzelam z umysłowego bicza rysując granicę między mną i
TYM.
Chciałabym nie mieć odpowiedniej koncepcji, słowa, emocji,
ekspresji.
Chciałabym przestać strzelać z karabinu maszynowego
automatycznymi naszywkami co jest czym i jakie.
Chciałabym móc tylko być, bez osądzania, bez zaćmy na
oczach.
Chciałabym w końcu widzieć TO co JEST, zanim zostało nazwane
przez ludzkość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)