Stało się. Dopadło mnie na całego. Tak jak to pokazują na
filmach, opisują w książkach. Motyle w brzuchu, różowe okulary, szaleństwo,
rozmowy do białego rana, taniec do utraty tchu. Przyznaję oficjalnie, że jestem
zakochana w ŻYCIU. Trwam w niezwykłym stanie upojenia miłosnego. Wysokie
stężenie tego koktajlu odżywia mnie aż po końcówki włosów. Życie jest mym
najczulszym kochankiem, miłością spełnioną, jedyną, wyśnioną, niewyobrażalnie
cudowną. Nic i nikt nie odwzajemnia moich uczuć jak ŻYCIE.
Można być totalnie szczęśliwym bez makijażu, na trzeźwo, w
piżamie z żyrafą, w szlafroku z białymi chmurkami, w przetłuszczonych włosach,
papciach w żabę Kermita i skarpetkami w niebieskie paski. Można czuć każdą
komórką, jak ŻYCIE tańczy od wewnątrz, jak pieści skórę centymetr po
centymetrze. Ono jest najczulszym kochankiem śpiewającym każdego dnia inną
serenadę pod oknami mej duszy. Odwzajemniam wszystkie pocałunki, tulę powietrze
pełne pulsującego życia, głaszczę jego każdy element. Wgryzam się w nie
namiętnie (francuski pocałunek chowa się zawstydzony), a jego słodki nektar
spływa ponętną stróżką po brodzie, szyi, między piersiami, łaskocze rozkosznie
brzuch, dociera do miękkiego łona, gdzie zapładnia się z kreatywnością tworząc
dziecko idealne. MIŁOŚĆ.
Życie i ja.
Para idealna.
Król i Królowa balu.
Przytuleni, wpatrzeni w siebie, tańczymy wieczny taniec do muzyki Wszechświata.
Para idealna.
Król i Królowa balu.
Przytuleni, wpatrzeni w siebie, tańczymy wieczny taniec do muzyki Wszechświata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)