środa, 31 października 2012

Nocne wycie do księżyca


Miałam dziś piękny sen. Wilk mnie odwiedził, przeogromny, puszysty, silny. Stał przy mojej nodze gotowy chronić przed intruzami. Wilk to nauczyciel. Jest odkrywcą nowych szlaków, pionierem myślenia, który powraca do swojego klanu, aby uczyć innych i dzielić się swoją mocą. Wybiera sobie jedną towarzyszkę na całe życie. Jest lojalny jak pies. Gdyby przyszło mi żyć w środowisku wilków dostrzegłabym w stadzie bardzo mocną więź rodzinną, a także silne skłonności do indywidualizmu. W tym względzie wilk jest podobny do człowieka. My też potrafimy żyć w społeczeństwie, a zarazem mamy własne marzenia i pomysły. To stworzenie jest bardzo wyczulone na zmysły. Sprzymierzeńcem dającym mu moc jest Księżyc, który symbolizuje energię zdolności parapsychicznych, czyli podświadomość, gdzie mieszkają tajniki wiedzy i mądrości.
Mam mądrą książkę o uzdrawiającej mocy zwierząt. Zaglądam tam w poszukiwaniu wskazówki. Jak zwykle strzał w dziesiątkę! Zgodnie z radą jaką tam znalazłam, piszę, uwalniam słowa mieszkające we mnie, może czyjaś dusza z moją spotka się na pogawędce? Zapraszam.

Wycie do księżyca może wskazywać na to, że wilk poszukuje nowych idei, które jeszcze nie przebiły się do świadomości. Wilcza moc pomaga wewnętrznemu nauczycielowi, który jest w każdym z nas, ujawnić się i przyczynić do tego, by dzieci Ziemi zrozumiały czym jest życie i Wielka Tajemnica. Wilk podpowiada mi, że jestem zdolna dzielić się swoją osobistą mocą z innymi. Zachęca do pisania lub przemawiania do ludzi, by inspirować do zmian, by nie poddawać się w wędrówce własną drogą życiową, by dostrzec swoją wyjątkowość.

Wilk napełnia też moje serce odwagą, by stawić czoła temu co nowe, by szerzej spojrzeć na to co dzieje się akurat teraz, by porzucić stare metody działania, które już mi nie służą. To także zachęta do głoszenia własnej prawdy niezależnie od tego, co powiedzą inni. Jak to wszystko pasuje do mnie tu i teraz...

Przedziwny ten świat, zaiste… Akurat dziś, kiedy na moim wewnętrznym niebie zawitała mała chmurka, pojawia się wilk, który swym wyciem ją przegania. Słońce zaprasza mnie na mały spacer. Nie mam dziś ochoty na długie wędrowanie, więc chociaż zakupy. Burczenie lodówkowego brzucha dość mocno mi przeszkadza, więc postanawiam nakarmić „głoda” zastrzykiem warzywnych rozmaitości.

Niezwykły to był spacer, a to przecież tylko do sklepu tuż obok… Zobaczyłam dwa piękne wilczury! Naprawdę! Przysięgam na wszystkie świętości! Jeden miał łapkę chorą, zawiniętą i z lekka kulał, ale mimo to, wyglądał na szczęśliwego, chyba wracał z dobrego spaceru ze swoją uroczą panią. Drugi zaś jeszcze szczęśliwszy, bo całkiem zdrowy i myślę, że jeszcze dalej biegał i dłużej, bo jego pan w dresiku z lekka zziajany jakiś. I uśmiechnęłam się do nich obu, a one jakby rozumiały w czym rzecz. No przysiąc mogę, że wysłały mi dawkę odwagi…

Tak, miałam dziś naprawdę piękny sen.

1 komentarz:

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)