piątek, 28 czerwca 2013

Catch the moment of changes...

I zostałam z Twoją muzyką w tu i teraz… Czuję co grasz… Czuję czego dotykają twoje dłonie. I wcale nie klawiszy pianina, a jakby czegoś więcej… To błądzenie i odnalezienie w jednym, a pomiędzy wzloty i upadki, zwątpienie i zaufanie, cisza i dźwięk, podążanie w górę i bieg w dół... Mój drogi Ludovico Einaudi nie znam cię, ale dałeś mi coś co wpływa do mojego serca i tam cię odnajduję, i tam widzę twoją duszę, i tam czuję co grasz, i tam bez ruchu zamieniam się w twoją muzykę. I miało być o czereśniach, ale ci, którzy na to liczyli się przeliczyli, bo… bo życie się zmienia, bo to że zachwycałam się rano chrupkością skórki tej czerwonej i soczystej nie znaczy, że tuż przed północą też tak będzie. Teraz jestem w innym miejscu. Teraz poszłam dalej. Teraz jestem sama z muzyką. Teraz nuty zmywają ze mnie tożsamość dnia. Teraz blisko klucza wiolinowego wibruję w gotowości na kolejny akord Największego Kompozytora, TEGO, który oddechem, który życiem, który tym, co jest...

Ostatnio trochę poważnie a trochę serio powiedziałam: chciałabym wrócić do mojego życia sprzed paru miesięcy, chcę być taka jak byłam. Kiedy usłyszałam samą siebie, wybuchnęłam śmiechem. Dobre sobie! Ciepłe, bezpieczne, wymedytowane, pachnące drzewem sandałowym, spokojną mantrą duszy otulone… i… ułożone takie „moje”… I przyszła trąba powietrzna, wyrwała mnie z korzeniami, nie uszkadzając ani jednej odnogi… I przestawiła mnie do innego lasu, do innych żył wodnych podłączyła, inne ptaki między mymi gałęziami przysiadły, inne powietrze mnie kołysało. Korzenie szybko w głąb nowej ziemi powędrowały, poczęły rozsmakowywać się w kolejnych jej warstwach. Liście ciekawie przyglądały się nowemu otoczeniu i kiedy znowu osadzona w nowym oddycham spokojna otulona bezpieczną korą, przychodzi nowa trąba i robi swoje, wyrywa mnie z korzeniami, wiruje przez chwilę, rozrzucając dookoła warstwy tożsamości zebranej w miejscu, gdzie tak bezpiecznie i ciepło, zabiera pamięć, odziera wirem z naleciałości przyzwyczajenia i każe iść dalej, i mówi nie oswajaj nowego bo nowe odejdzie i za chwilę będzie stare, nie czepiaj się korzeniami, nie próbuj złapać liśćmi, puść, poddaj się prądowi życia, pozwól się nieść, a mój wir cię nie zrani i łagodnie przeniesie kawałek dalej, do następnej chwili, z której zaczerpniesz czego ci potrzeba by iść swobodnie dalej…

Czasem wiem, czasem czuję, czasem puszczam choć nie wiem jak… I znowu coś się zmieniło, i nie zauważyłam tej chwili przemiany, przegapiłam? Może… Ale dziś widzę… Przyglądam się swojemu ciału. Zatrzymuję przed lustrem. Widzę nową osobę. Coś mi przybyło, coś ubyło. I choć wszystko dzieje się w miejscu niewidzialnym dla oka, moje ciało każdą komórką mówi mi: już nie jesteś taka sama. Badam. Wącham. Czuję. Obserwuję. Przyglądam się. Dotykam. Milczę. Podziwiam. Dziwię się. Kiedy to się stało? W chwili kiedy otwierałam oczy czy zamykałam? Na wdechu czy wydechu? Na jawie czy we śnie? I tak naprawdę to dusza zmieniła kształt a ciało się do niej jedynie dopasowało, naczynie elastyczne, forma podąża, glina tańczy między palcami sprawnego artysty, tworzywo niemo przystaje na zamysł demiurga…


Każdy jeden oddech buduje mnie od nowa. I choć na co dzień mogę tego nie zauważać w końcu przystanę, zatrzyma się wszelki ruch, a wtedy zajrzę sama w siebie i poczuję jak wdech dodaje, jak wydech odejmuje, jak pełen oddech zmienia wszystko, choć pozornie nic się przecież nie dzieje… I może pokrętnie dziś me myśli falują, ale tak te nuty tańczą na pięciolinii Ludovico, że zapominam o soczystych czereśniach o poranku, o drzewie przenoszonym przez trąbę powietrzną, o chłodnym posłaniu, o tęsknotach, o słowach dziś usłyszanych i przeczytanych. Teraz ważny jest wdech. Teraz ważny jest wydech. I nie ma niczego więcej. A po chwili znika oddech. I pojawia się COŚ. Wybrzmiewa ostatnia nuta. Znikam. Kiedy wrócę, będę inna. Może tym razem nie przegapię. Może tym razem puszczę pamięć o sobie sprzed paru chwil. Może tym razem swobodnie i ufnie opadnę w TERAZ bez lęku, przed zmianą, która jest przecież wpisana w każdy oddech... I może... Może dostrzegę ten moment zmiany. I może patrząc sobie w oczy, a może w twoim zwierciadle zobaczę, jeśli mi pozwolisz, jeśli wystarczająco długo będę się wpatrywała w ciebie, zobaczę siebie i przytulę każdą jedną część mnie i wpuszczę światło w mrok, i mrok stanie się światłem. 

Bo przecież ty to ja. Ja to ty. Przyjmuję zmianę w tobie, bo ona jest też we mnie. Przyjmuję twój cień, bo i mój w tobie tańczy na ścianie. Przyjmuję i... przepuszczam przez siebie tak jak potrafię na teraz, by nie zatrzymywać zmiany, by forma się bezustannie zmieniała, by Demiurg lepił mnie wedle swego uznania nie zaś mego chcenia. Chcenie ogranicza. Chcenie tworzy podziały. Chcenie stawia mury. Chcenie usypia. Więc... teraz, dziś, tuż po północy pozwalam by płynęło. Ciekawe gdzie znajdę się rano... Czego napiją się moje korzenie, czego dotkną moje liście, kto przysiądzie na mych gałęziach...

Teraz jestem gotowa na to, co przyjdzie. Czy tak samo będzie za chwilę? Nie wiem. Teraz jestem gotowa, za chwilę nie ma znaczenia...

13 komentarzy:

  1. przepiekna metafora. Lekkość Twojego pióra sprawia, ze niektore frazy są po prostu boskie:))
    bosssanova

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* ślę uśmiechy piątkowe :) :) :)

      Usuń
  2. te klucze, ktore trzeba wpisywać trochę męczą :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, drzwi otwarte bez klucza :) choć one są gimnastyką dla umysłu :P ale niech Ci będzie, tadam! :)

      Usuń
    2. PS jednak wstawiłam znowu klucze, za dużo spamu mi wpada... :) a tak będę wiedziała, że nie automaty się wpisują :)

      Usuń
  3. Muzyka ma tę moc, że pozwala nam bardziej wniknąć w siebie:))) Każdy z nas znajduje oczywiście własny klucz do swego wnętrza...dla mnie to niewątpliwie jest blues...Życzę Ci Agnieszko bardzo muzycznego i gorącego weekendu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już się tu terapeutyzuję muzycznie :) cudowności weekendowych i dziękuję za Twoją muzykę :))!

      Usuń
  4. To gdzie te ciasteczka? Przyszłam w gości...:-)
    Uwielbiam czytać to co piszesz Aguś, to jak bym była na fali i płynęła w nieznane. Kołyszesz mą duszę...
    DZIĘKUJE CI:-)))
    Miłego,cudownego weekendu...Nie musisz nic włączać, sama jesteś muzyką...Lubię Cię "słuchać"

    Buziaki zostawiam
    USHMA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie Cię gościć kochana! Cudownie! No to lecę po ciastko i schrupię, a okruszki będą spadały i spadały i w ogóle się tym nie będę przejmować :) no to ślę wirtualnie ciacho, wraz z miłością całą jaka w nich :)
      Dziękuję cudowna, dziękuję za... właściwie to za nic :) cieszę się, że Cię odnalazłam :)
      Buziaki przyklejone do mnie już zostały :)

      Usuń
  5. Nice photo and title on this post. I hope you are feeling connected and in your joyful well being today my friend. Have a beautiful weekend with much beauty and peace!

    Hugs, love and light for your heart,
    Risa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you Risa! My weekend started so so so nice :) Flow and I we are friends again :)
      Hawe lovely weekend, full of nice music and shininh soul :)

      Usuń
  6. I love the photo. Your joy and happiness is infectious :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My friend, I hope it's a good infection :-) It's good to see you :-)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)