sobota, 1 grudnia 2012

W cieniu ciszy


Umarłam dla chwili, która minęła. Już mnie w niej nie ma. Pozostał tam po mnie zapach olejku sandałowego przywiezionego z kraju, w którym już też mnie nie ma. Umarłam dla tych dni listopadowych i na granicy grudnia staję całkiem nowa i naga. Z czystym kontem, czyszczącą się karmą, nowym błyskiem w oku. Umarłam dla ludzi, miast, domów, już mnie tam nie ma od dawna. Czasem mój cień na chwilkę zbłądzi tam, gdzie już kiedyś był, ale kiedy nie ma za kim iść, kogo wesprzeć, umyka cichutko tuż pod ścianą, o którą się opierałam zmęczona gdy wbiegałam po schodach.
Umarłam dla tej minuty, która właśnie minęła, nie urodziłam się jeszcze dla następnej. Jestem pomiędzy, gdzie zajmuję tyni tyni przestrzeń tego, co TERAZ. Dla mnie to wystarczająco dużo miejsca. Mieszczą się tu moje relacje, książki, mieszkanie, miasto, komputer, ekspres do kawy, niebo, poduszka do medytacji i ten śnieg, który właśnie zaczął prószyć stawiając finalną kropkę końca pewnej ery. Każdy jeden maleńki płatek to świeżo wykluty przebiśnieg Nowego.

Witaj, mam na imię Agnieszka. Miło Cię poznać. Co przynosisz w darze? Czym mogę Cię ugościć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)