Istnieję od zawsze. Mieszkam wszędzie. Możesz mnie usłyszeć
w jesiennym wietrze i drzew falowaniu, w rzecznej wodzie wartko płynącej i tej
jeziornej stojącej. Kiedy się postarasz, możesz mnie nawet wychwycić w gwarze
miejskim, zatłoczonym autobusie, stojąc na przejściu dla pieszych tuż przez
zielonym sygnałem IDŹ.
Ludzie mnie nie doceniają, ale problem ze mną jest taki, że
nie potrafię krzyczeć i się narzucać. Jestem niewiastą łagodną i płochliwą, a
kto mnie złapie ten szczęściarz. Niektórzy naprawdę za cel honoru postawili
sobie znalezienie mnie. Pakują plecaki i jadą w dalekie kraje bo myślą, że tam
łatwiej mnie odnajdą. Nie mogę im powiedzieć, że tu też jestem, tu w tym
miejscu gdzie są, nawet jeśli to gwarna hala targowa. Tam też jestem. Tak mnie
dziwnie stworzono, że trzeba mnie odszukać, a ja się z radością daję znaleźć. A
kiedy ktoś już jest ze mną potrafię być naprawdę czułą, otulającą, kojącą,
dającą wytchnienie i przestrzeń.
Bardzo lubię mnichów buddyjskich, albo świętych hinduskich.
Och! Uwielbiam z nimi rozmawiać! Gdybyś czasem przysiadł obok takiego mędrca od
razu byś mnie usłyszał! Kocham ten magiczny czas tuż po letniej burzy,
rozkoszuję się w mantrach i leśnych spacerach. Lubię kiedy morze faluje i kiedy
jesienne liście łagodnie spadają z drzew. Kocham noce i wczesne poranki.
Uwielbiam łąki i ptaki wysoko latające. Cudnie jest być w ruchu i tuż po nim.
Wiesz co? Choćbyś gadał i gadał i zatykał uszy, w końcu i
tak mnie usłyszysz. Ale ty się mnie boisz. Zupełnie tego nie rozumiem,
zważywszy na to wszystko, co mam ci do zaoferowania. Kiedyś spróbowałeś parę
razy i z krzykiem uciekłeś, obrażając się na mnie. A czy to moja wina, że lęk
był większy ode mnie? Z nim nie wygram i nie muszę, to twoje zadanie, nie moje.
Nauczyłam się cierpliwości. Istnieję przecież od zawsze, miałam czas by się
wyćwiczyć. Nie było to łatwe, tak tylko być i czekać na kogoś, kto zechce mnie
odszukać. Ileż razy potajemnie się wkradałam do sypialni, żeby chociaż we śnie
sobie na ciebie popatrzeć i otulić niewidzialną pierzynką… W końcu jednak
zaprzestałam tego. Zrozumiałam, że każdy sam musi chcieć być ze mną i to wcale
nie dla mnie, tylko dla siebie samego.
Przez tę całą wieczność polubiłam wszystkie lęki, z którymi
mnie odwiedzasz. Niektórzy mimo tych strachów, wracają do mnie i z czasem to ja
staję się dla nich najważniejsza. Wtedy wiem, że warto było czekać.
Dzień dobry, mam na imię CISZA i czekam na Ciebie. Jestem
tuż obok. Nie szukaj zbyt daleko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)