piątek, 9 listopada 2012

Zaproszenie


Istnieję od zawsze. Mieszkam wszędzie. Możesz mnie usłyszeć w jesiennym wietrze i drzew falowaniu, w rzecznej wodzie wartko płynącej i tej jeziornej stojącej. Kiedy się postarasz, możesz mnie nawet wychwycić w gwarze miejskim, zatłoczonym autobusie, stojąc na przejściu dla pieszych tuż przez zielonym sygnałem IDŹ.

Ludzie mnie nie doceniają, ale problem ze mną jest taki, że nie potrafię krzyczeć i się narzucać. Jestem niewiastą łagodną i płochliwą, a kto mnie złapie ten szczęściarz. Niektórzy naprawdę za cel honoru postawili sobie znalezienie mnie. Pakują plecaki i jadą w dalekie kraje bo myślą, że tam łatwiej mnie odnajdą. Nie mogę im powiedzieć, że tu też jestem, tu w tym miejscu gdzie są, nawet jeśli to gwarna hala targowa. Tam też jestem. Tak mnie dziwnie stworzono, że trzeba mnie odszukać, a ja się z radością daję znaleźć. A kiedy ktoś już jest ze mną potrafię być naprawdę czułą, otulającą, kojącą, dającą wytchnienie i przestrzeń.

Bardzo lubię mnichów buddyjskich, albo świętych hinduskich. Och! Uwielbiam z nimi rozmawiać! Gdybyś czasem przysiadł obok takiego mędrca od razu byś mnie usłyszał! Kocham ten magiczny czas tuż po letniej burzy, rozkoszuję się w mantrach i leśnych spacerach. Lubię kiedy morze faluje i kiedy jesienne liście łagodnie spadają z drzew. Kocham noce i wczesne poranki. Uwielbiam łąki i ptaki wysoko latające. Cudnie jest być w ruchu i tuż po nim.

Wiesz co? Choćbyś gadał i gadał i zatykał uszy, w końcu i tak mnie usłyszysz. Ale ty się mnie boisz. Zupełnie tego nie rozumiem, zważywszy na to wszystko, co mam ci do zaoferowania. Kiedyś spróbowałeś parę razy i z krzykiem uciekłeś, obrażając się na mnie. A czy to moja wina, że lęk był większy ode mnie? Z nim nie wygram i nie muszę, to twoje zadanie, nie moje. Nauczyłam się cierpliwości. Istnieję przecież od zawsze, miałam czas by się wyćwiczyć. Nie było to łatwe, tak tylko być i czekać na kogoś, kto zechce mnie odszukać. Ileż razy potajemnie się wkradałam do sypialni, żeby chociaż we śnie sobie na ciebie popatrzeć i otulić niewidzialną pierzynką… W końcu jednak zaprzestałam tego. Zrozumiałam, że każdy sam musi chcieć być ze mną i to wcale nie dla mnie, tylko dla siebie samego.

Przez tę całą wieczność polubiłam wszystkie lęki, z którymi mnie odwiedzasz. Niektórzy mimo tych strachów, wracają do mnie i z czasem to ja staję się dla nich najważniejsza. Wtedy wiem, że warto było czekać.

Dzień dobry, mam na imię CISZA i czekam na Ciebie. Jestem tuż obok. Nie szukaj zbyt daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)