Coś kliknęło we mnie. Coś, gdzieś, nie wiem jak. Po prostu
kliknęło i jeszcze się nie domknęło. To trwa. Turbiny wolniutko się poruszają.
Ząbek po ząbku. Idę w tłumie ludzi. Popycha mnie letni wiatr. Moja sukienka
faluje, unosi się wysoko by po chwili opaść, tuż przed tym, zanim odsłoni moje
nogi całkiem. Jakby wiedziała, że dalej jest tajemnica, którą należy poznawać
inaczej. Wolno. Delikatnie. Muśnięciem. Westchnieniem. Dotykiem bez dotyku. Z
oczyma szeroko zamkniętymi.
Mijam tyle osób po drodze. Tyle drzew. Tyle domów. Tyle
zwierząt. I kiedy wszystko dudni życiem, pędzi, kieruje się w górę i w dół,
gdzieś, po coś, zatrzymuję się. Niema. Oczarowana. Poruszona. I oddycham tym,
co jest. Zdejmuję okulary. Widzę. Po raz pierwszy widzę. Choć już tak widziałam,
to dziś znowu jest pierwszy raz...
Mijam Cię każdego dnia. Patrzę Ci w oczy. Widzę. Tyle zmian
w Tobie. Zauważam najmniejsze poruszenie na Twojej skórze. A jeśli będę
wystarczająco uważna, zobaczę zmianę, która akurat zachodzi w Tobie. Dziś widzę
Cię. I choć mijałam Cię na ulicy wczoraj, to dziś jesteś inny. Rozpoznaję Cię,
ale to już nie Ty. Coś Ci przybyło, coś ubyło, choć nie zdajesz sobie z tego
sprawy. Widzę TO w Tobie. Czuję TO w Tobie.
Ciało za ciałem. Mięśnie pracują. Nogi Cię niosą. Kości
dźwigają. Skóra pokrywa. Wewnętrzne soki odżywiają. Wszystko dzieje się w Tobie
i poza Tobą. Samo. Bez wysiłku. Nic nie potrzebuje Twojego pozwolenia by się
działo. I tak będzie się działo. I przyjdzie dzień, kiedy wszystko ucichnie.
Kiedy zamilknie ostatni puls. Kiedy opadnie szum krwi. Kiedy ostatnia komórka
ułoży się do snu. I TO też wydarzy się samo, w odpowiednim momencie, a Ty nie
będziesz mógł zrobić nic, po prostu TO się wydarzy. Opuścisz ciało. Zostawisz
je. I pójdziesz dalej, zabierając z sobą tajemnicę tego kim jesteś… To ciało to
nie Ty.
Jesteś niewyobrażalnie cudowny. Jesteś tak porażająco
fantastyczny. Jesteś absolutnie
niezwykły. Jesteś głębią, która nie ma imienia. Jesteś poza granicami
wszelkiego poznania. Jesteś poza słowem, czasem i przestrzenią.
Uświadamiam sobie, że znowu zapomniałam o oddechu. Stoję i
nie oddycham. Pochłania mnie to, co widzę. Ruch tych, którzy mnie mijają.
Absolutnie idealny. COŚ porusza Twoimi nogami. COŚ głaszcze Cię po głowie. COŚ
trzyma Twoje dłonie na kierownicy samochodu. COŚ patrzy Twoimi oczyma. COŚ
czego nie widzisz, może nawet nie czujesz, ale TO tam jest. Poza wszystkim i we
wszystkim. TO jest wszędzie. TYM oddychasz czy tego chcesz czy nie.
Patrzę na Ciebie i z zadziwieniem stwierdzam, że COŚ płacze
moimi łzami. Przyglądam się chłopakowi grającemu na gitarze. Śpiewa. Jego oczy
są zamknięte. Zanurzony w BYCIU. Mam tę niepowtarzalną okazję, ten jeden
moment, kiedy widzę jak przepływa przez niego COŚ nie z tego świata… Smakuję tę
chwilę. Delektuję się zapachem, smakiem, ulotnością. Zachwycam jej
absolutnością.
Idę dalej. Przysiadam w ulubionej kawiarni. Kawa. Smakuję ją
jakbym nigdy nie piła czegoś podobnego wcześniej. Bo i nie piłam. Dziś jestem
inna, więc dziś doświadczę jej inaczej. Zamykam oczy. Dziś kawa jest moim ukochanym,
z którym jeszcze się nie pocałowałam. Zdecydowany aromat łagodnie wnika w moje
nozdrza i wraz z oddechem wędruje w głąb ciała. Kawowość wdychanego powietrza
osiada na wewnętrznych ścianach mnie. W środku wielkie poruszenie. Ciekawość.
Gotowość. Dłoń na szklance bada jej fakturę, choć tak dobrze znaną, to dziś
odbieram ją inaczej. Nadstawiam uszy. Słyszę tęskną melodię pianki, czekającej
na pierwszy kontakt z moimi wargami. Jeszcze nie. Jeszcze chwilę. Powoli.
Spokojnie. Na wszystko przychodzi czas. Do pierwszego łyku jest długa droga.
Pełna uważności. Nabrzmiała wyczekiwaniem. Usłana cierpliwością. Kawa i ja
wiemy, że warto na siebie czekać. Że czekanie jest pieszczotą. Że czekanie
obietnicą. Że w czekaniu też jest spełnienie. Intensywność tuż przed pierwszym
łykiem jest tak wielka, że ani kawa ani ja nie potrzebujemy się tak naprawdę
dotykać. Ona nie potrzebuje osiąść na mym języku, ja nie potrzebuję jej w
sobie. Obie jesteśmy w tym, co pomiędzy nami.
I tak jest ze wszystkim. Nie mogę powiedzieć, że Cię znam,
bo dziś widzę Cię pierwszy raz. Dziś wyglądasz inaczej. Dziś czujesz inaczej.
Przez jeden dzień może się tyle wydarzyć. Jednego dnia dzieje się wszystko…
Dlatego kiedy patrzysz patrz. Kiedy słuchasz, słuchaj. Kiedy wąchasz, wąchaj.
To jest nowe, choć możesz powiedzieć, że przecież to tylko kawa. Spróbuj
inaczej i zobacz co się wydarzy. Daj szansę temu, co nowe w Tobie, w niej, w
nim, w nich. Odłóż na bok opowieść o tym co już znasz. Wejdź głębiej, w tę
przestrzeń bez nazw, afiszy, haseł reklamowych pozornej rzeczywistości. I kiedy
to piszę coś we mnie klika dalej. Tyle się wydarzyło od chwili gdy zaczęłam
pisać ten tekst. Tyle się wydarzy zanim go skończę.
Może kiedy znowu spojrzysz
w moje oczy zobaczysz to, co mnie umknęło? Może ja zobaczę w Twoich eterycznie
wyczuwalną zmianę?
TAK. Już chcę inaczej. A Ty?
Hello Again Beautiful Agnes,
OdpowiedzUsuńThank you for sharing your wonderful thoughts. Things go better for me also when I feel as I live. I feel my way instead of think my way, does that make sense?
Are you getting signs like feathers or flowers or rainbows or laughter? These are my favorite signs that we are all connected to Source Love.
Thank you for being here and for sharing and for being my friend. I imagine someday we will have the cup of tea together and we won't have to say a word. We will just be. . . .
Hugs, Light and Love,
Risa
Hello Risa!
UsuńThank you for your sharing! I love rainbow of course! And becaouse of rainborws I would like to live on Hawaii... and my love... whales...eh...
I like shining sparcles, sometimes I can hear casual conversation and in it are the words for me... Everything can be a sign when we are ready to listen...
Yes... I imagine the same... we don't need to talk. Heart to heart... Silent space in us will speek.
Warm hugs for you :)
PS and everything what you wrote make sens for me :)
UsuńCOŚ mi mówi, że masz z TYM rację Anieszko... a przynajmniej COŚ we mnie czuje TO dokładnie tak samo...
OdpowiedzUsuńPozdrów swoje COŚ od mojego, bo najpewniej się znają :)))
pozdrowione, wyCOSiowane :) oj znają się, znają... :)
Usuń