czwartek, 11 lipca 2013

Can you see IT?

Coś kliknęło we mnie. Coś, gdzieś, nie wiem jak. Po prostu kliknęło i jeszcze się nie domknęło. To trwa. Turbiny wolniutko się poruszają. Ząbek po ząbku. Idę w tłumie ludzi. Popycha mnie letni wiatr. Moja sukienka faluje, unosi się wysoko by po chwili opaść, tuż przed tym, zanim odsłoni moje nogi całkiem. Jakby wiedziała, że dalej jest tajemnica, którą należy poznawać inaczej. Wolno. Delikatnie. Muśnięciem. Westchnieniem. Dotykiem bez dotyku. Z oczyma szeroko zamkniętymi.

Mijam tyle osób po drodze. Tyle drzew. Tyle domów. Tyle zwierząt. I kiedy wszystko dudni życiem, pędzi, kieruje się w górę i w dół, gdzieś, po coś, zatrzymuję się. Niema. Oczarowana. Poruszona. I oddycham tym, co jest. Zdejmuję okulary. Widzę. Po raz pierwszy widzę. Choć już tak widziałam, to dziś znowu jest pierwszy raz...

Mijam Cię każdego dnia. Patrzę Ci w oczy. Widzę. Tyle zmian w Tobie. Zauważam najmniejsze poruszenie na Twojej skórze. A jeśli będę wystarczająco uważna, zobaczę zmianę, która akurat zachodzi w Tobie. Dziś widzę Cię. I choć mijałam Cię na ulicy wczoraj, to dziś jesteś inny. Rozpoznaję Cię, ale to już nie Ty. Coś Ci przybyło, coś ubyło, choć nie zdajesz sobie z tego sprawy. Widzę TO w Tobie. Czuję TO w Tobie.

Ciało za ciałem. Mięśnie pracują. Nogi Cię niosą. Kości dźwigają. Skóra pokrywa. Wewnętrzne soki odżywiają. Wszystko dzieje się w Tobie i poza Tobą. Samo. Bez wysiłku. Nic nie potrzebuje Twojego pozwolenia by się działo. I tak będzie się działo. I przyjdzie dzień, kiedy wszystko ucichnie. Kiedy zamilknie ostatni puls. Kiedy opadnie szum krwi. Kiedy ostatnia komórka ułoży się do snu. I TO też wydarzy się samo, w odpowiednim momencie, a Ty nie będziesz mógł zrobić nic, po prostu TO się wydarzy. Opuścisz ciało. Zostawisz je. I pójdziesz dalej, zabierając z sobą tajemnicę tego kim jesteś… To ciało to nie Ty.
Jesteś niewyobrażalnie cudowny. Jesteś tak porażająco fantastyczny. Jesteś absolutnie  niezwykły. Jesteś głębią, która nie ma imienia. Jesteś poza granicami wszelkiego poznania. Jesteś poza słowem, czasem i przestrzenią.

Uświadamiam sobie, że znowu zapomniałam o oddechu. Stoję i nie oddycham. Pochłania mnie to, co widzę. Ruch tych, którzy mnie mijają. Absolutnie idealny. COŚ porusza Twoimi nogami. COŚ głaszcze Cię po głowie. COŚ trzyma Twoje dłonie na kierownicy samochodu. COŚ patrzy Twoimi oczyma. COŚ czego nie widzisz, może nawet nie czujesz, ale TO tam jest. Poza wszystkim i we wszystkim. TO jest wszędzie. TYM oddychasz czy tego chcesz czy nie.

Patrzę na Ciebie i z zadziwieniem stwierdzam, że COŚ płacze moimi łzami. Przyglądam się chłopakowi grającemu na gitarze. Śpiewa. Jego oczy są zamknięte. Zanurzony w BYCIU. Mam tę niepowtarzalną okazję, ten jeden moment, kiedy widzę jak przepływa przez niego COŚ nie z tego świata… Smakuję tę chwilę. Delektuję się zapachem, smakiem, ulotnością. Zachwycam jej absolutnością.

Idę dalej. Przysiadam w ulubionej kawiarni. Kawa. Smakuję ją jakbym nigdy nie piła czegoś podobnego wcześniej. Bo i nie piłam. Dziś jestem inna, więc dziś doświadczę jej inaczej. Zamykam oczy. Dziś kawa jest moim ukochanym, z którym jeszcze się nie pocałowałam. Zdecydowany aromat łagodnie wnika w moje nozdrza i wraz z oddechem wędruje w głąb ciała. Kawowość wdychanego powietrza osiada na wewnętrznych ścianach mnie. W środku wielkie poruszenie. Ciekawość. Gotowość. Dłoń na szklance bada jej fakturę, choć tak dobrze znaną, to dziś odbieram ją inaczej. Nadstawiam uszy. Słyszę tęskną melodię pianki, czekającej na pierwszy kontakt z moimi wargami. Jeszcze nie. Jeszcze chwilę. Powoli. Spokojnie. Na wszystko przychodzi czas. Do pierwszego łyku jest długa droga. Pełna uważności. Nabrzmiała wyczekiwaniem. Usłana cierpliwością. Kawa i ja wiemy, że warto na siebie czekać. Że czekanie jest pieszczotą. Że czekanie obietnicą. Że w czekaniu też jest spełnienie. Intensywność tuż przed pierwszym łykiem jest tak wielka, że ani kawa ani ja nie potrzebujemy się tak naprawdę dotykać. Ona nie potrzebuje osiąść na mym języku, ja nie potrzebuję jej w sobie. Obie jesteśmy w tym, co pomiędzy nami.


I tak jest ze wszystkim. Nie mogę powiedzieć, że Cię znam, bo dziś widzę Cię pierwszy raz. Dziś wyglądasz inaczej. Dziś czujesz inaczej. Przez jeden dzień może się tyle wydarzyć. Jednego dnia dzieje się wszystko… Dlatego kiedy patrzysz patrz. Kiedy słuchasz, słuchaj. Kiedy wąchasz, wąchaj. To jest nowe, choć możesz powiedzieć, że przecież to tylko kawa. Spróbuj inaczej i zobacz co się wydarzy. Daj szansę temu, co nowe w Tobie, w niej, w nim, w nich. Odłóż na bok opowieść o tym co już znasz. Wejdź głębiej, w tę przestrzeń bez nazw, afiszy, haseł reklamowych pozornej rzeczywistości. I kiedy to piszę coś we mnie klika dalej. Tyle się wydarzyło od chwili gdy zaczęłam pisać ten tekst. Tyle się wydarzy zanim go skończę. 

Może kiedy znowu spojrzysz w moje oczy zobaczysz to, co mnie umknęło? Może ja zobaczę w Twoich eterycznie wyczuwalną zmianę? 
TAK. Już chcę inaczej. A Ty?

5 komentarzy:

  1. Hello Again Beautiful Agnes,
    Thank you for sharing your wonderful thoughts. Things go better for me also when I feel as I live. I feel my way instead of think my way, does that make sense?
    Are you getting signs like feathers or flowers or rainbows or laughter? These are my favorite signs that we are all connected to Source Love.
    Thank you for being here and for sharing and for being my friend. I imagine someday we will have the cup of tea together and we won't have to say a word. We will just be. . . .
    Hugs, Light and Love,
    Risa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello Risa!
      Thank you for your sharing! I love rainbow of course! And becaouse of rainborws I would like to live on Hawaii... and my love... whales...eh...
      I like shining sparcles, sometimes I can hear casual conversation and in it are the words for me... Everything can be a sign when we are ready to listen...
      Yes... I imagine the same... we don't need to talk. Heart to heart... Silent space in us will speek.
      Warm hugs for you :)

      Usuń
    2. PS and everything what you wrote make sens for me :)

      Usuń
  2. COŚ mi mówi, że masz z TYM rację Anieszko... a przynajmniej COŚ we mnie czuje TO dokładnie tak samo...
    Pozdrów swoje COŚ od mojego, bo najpewniej się znają :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozdrowione, wyCOSiowane :) oj znają się, znają... :)

      Usuń

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)