Rano budzą mnie promienie słoneczne. Dziś wyjątkowo bo śpię
w innym miejscu, tak też można, tak by z promieniami słońca przywitać się tuż po
siódmej, by dać się obudzić przez złotego kochanka nieba, by poczuć, że coś mnie otula, ogrzewa,
cieszy się, że może mnie przytulić i to nic, że jest tak wcześnie. Przełamać
schemat, zrobić coś inaczej niż zwykle, czasem z kimś nawet za cenę
niewyspania, czasem samej też za tę samą cenę, czasem z księżycem a czasem ze
słońcem, a to już bezcenne…
Scenariusz dnia totalnie nieprzewidywalny. Po raz kolejny.
No przecież. No właśnie tak. Już mogłabym się przyzwyczaić, że życie robi ze
mną takie wygibasy… No… Niejeden jogin by się zawstydził bo życie to jogin nad
joginami. W poszczególne asany układa godziny z lekkością na jaką stać tylko
życie, które płynie niczym niepowstrzymywane. Oszołomiona tym pokazem sama
pragnę też właśnie tak, lekko, z gracją, bez żadnych wymuszeń być w życiu,
trwać ramię przy ramieniu, dać się prowadzić, muskać palcami niespodzianki
jakie niesie z sobą każdy dzień. I pamiętać by dziękować, by wchłaniać, by się
śmiać, by dawać, by brać.
Czasem działam, a czasem przyglądam się jak działanie samo
mnie zgarnia przepływając obok. I choć wydaje mi się, że przecież nie umiem
pływać, że utonę, że ten wir to może mnie jedynie na samo dno pociągnąć, unoszę
się na powierzchni. Fala za falą przenikam każdą chwilę. I płynąc spoglądam w
niebo, a tam spektakl. I płynąc wącham to, co na drzewach, w trawie i pomiędzy,
odurzające. I płynąc pozdrawiam dzieci, młodzież, babcie, poznajemy się,
wymieniamy, idziemy dalej.
Odkrywam siebie na nowo w pajęczynie wzajemnych połączeń. Ktoś
jest kimś dla mnie, ja dla kogoś, my dla innych, oni dla kolejnych. Jeden
prowadzi do drugiego, a ten setny do pierwszego. Ktoś z początku globu gdzieś
na równiku styka się z tym na końcu i nie ma znaczenia kolor skóry, wyznanie,
wykształcenie ni wiek, liczy się spojrzenie, rozpoznanie, wymiana, pójście
dalej, do następnego człowieka, który niesie cenne informacje o mnie. Ja dla
kogoś, ktoś dla mnie. Rano zadaję jakieś pytanie, parę godzin później otrzymuję
odpowiedź od nieznajomej zza oceanu, i choć nie pytałam jej o zdanie, ja ją
odnajduję, jej słowa jakby kierowane specjalnie do mnie, do mego pytania. Tak
szybko… Tak naturalnie… I już mnie to nie dziwi, że żyjemy w jednej pajęczynie,
że dzielimy te same sny, że jesteśmy śnieni przez TO. Że motyl śni, czy sen śni
motyla. Że może to jednak mistrz jest motylem, albo motyl mistrzem. Że wszystko
jest śnione przez TO i tam wszystko połączone. Zabawa w odnalezienie trwa. Ile
zależności odnajdziesz w ciągu życia i czy ich nie zmarnujesz? Ile snów
przegapisz, a ile razy się obudzisz śniąc, że się budzisz? Ile razy
zakrzykniesz, że dowodów twardych potrzebujesz, jakby samo życie i jego przejawy
nie wykraczało poza rozumowe pojmowanie? Jak długo jeszcze analiza, teorie
sklejane i intelektualizowanie będzie ci śpiewem syrenim, który serca
przebudzić nie jest w stanie?
Noc woła mnie szeptem sennych opowieści. Kim dziś będę? W co
się przemienię? Kogo uratuję, a kogo zniszczę? O kogo zawalczę, a kto zostawi
mnie za sobą? Co ode mnie odpadnie, a co się zakradnie? W otchłań z ufnością
idę, tam kolejne połączenia, warstwy, dna, poziomy nad które próżno wzlatywać
bo gęstość nocy nazbyt gęsta… Życie pulsacyjnym rytmem mówi, że już czas by głowę
do poduszki przyłożyć, że teraz fala z głębin wybrzmi by umrzeć na brzegu
poranka wzburzoną pianą. I kto wie, może znowu promienie słoneczne mnie
reanimują i posadzą na nowej fali dnia?
Życie prowadź. Jestem twoja. Przed twym majestatem milknę,
choć tyle bym powiedzieć chciała. Dziękuję ci życie za życie. Rozkoszą z tobą
falować, choć tyle razy przychodzi mi umierać. Rozkoszą z tobą falować, choć
tyle razy przychodzi mi się rodzić.
MaM Deja Vu.
OdpowiedzUsuń"Prądem rzek obojętnych niesion w ujścia stronę, czułem, że już nie wiedzie mnie dłoń holowników." Arthur Rimbaud
m.on.i.a.
uśmiecham się popijając szejka z mango i innymi pysznościami :)
UsuńAgnes- you are anything but boring! You are open, connected and very sensitive! I feel your descriptions and I can feel the spaciousness that you embrace. I love, love, love to read what you share. We are all apart of each other and I feel appreciative when I can stop and give thanks. I will look you up if I make it to Poland and we will have some fun, maybe drink some delicious tea.
OdpowiedzUsuńThank you for being here and for those beautiful sparkly waves in the photo.
Hugs and light,
Risa
Thank you for your words. They are like soft wings of angels to my heart.
UsuńLove love love :)