Romans ze słońcem zakończony. Ktoś mnie odwiedza na chwilę.
Umorusani owocową szejkową farbą jagód śmiejemy się. Rozmawiamy
niespieszne, choć czasu mało, to jednak wystarczająco by poczuć obecność siebie
nawzajem, powiedzieć dobre słowo, ucieszyć się sobą, pożyczyć dobrego dnia i
spełnienia tego, co ma się spełnić. Ale zanim się rozstajemy poszerza się
percepcja, moja, mieszkania, świata pomiędzy… Symboliczne i mocne otwarcie na
świat, niby ten tu, zielono-osiedlowy, ale kto wie co jeszcze się wydarzy?
Zwykłe okno balkonowe… Żyłam w świadomości, że ono tylko do połowy się otwiera
i jakoś tak już jest, może trochę mało wygodnie, ale niech mu będzie… ktoś mnie
oświecił, że jednak nie. Że można tak szeroko i naturalnie… Skrzydła
rozpostarte. Oba… W moim mieszkaniu, ale jakby nie tylko w nim… Zobaczymy.
Życie samo się odsłoni. Na razie ogarnia mnie szaleństwo i w przypływie energii
myję okna, podłogi, lampy. No tak też można szaleć, całościowo. Wietrzy się
mieszkanie. Wietrzy świadomość. Wietrzy ciało.
Zadowolona, ciągle odkładająca pracę na potem, siadam ze
szklanką wody, a plasterek cytryny w niej faluje. Naturalnie. Swobodnie. Piję.
Delektuję się smakiem wody z cytryną, czystością wszelką, idealnością chwili i
kiedy myślę, że nie może być idealniej okazuje się, że jednak tak… Zjawia się
on. Tak po prostu. Kot. On ciekawy mnie. Ja ciekawa jego. Mój sąsiad zza
ściany. Dziś widzimy się pierwszy raz. Niespodzianka. No tak, ale przecież to
naturalne, nie może być inaczej. Jak lomi lomi to i kot. Tradycja podtrzymana.
Honor uratowany. Na chwilę więc pożyczam kota sąsiada, a kot pożycza mnie ode
mnie samej. Uśmiecham się na myśl, że nie znam tego kto za ścianą i coś mi to robi.
Jeszcze nie wiem co, ale gdzieś w głowie zalążek inspiracji. Godzinę później
poznaję sąsiada… On wchodzi do swojego mieszkania, ja wychodzę z mojego.
Synchronia. Drzwi otwarte, drzwi zamknięte. Wymiana. Rzucam niemo: - Dzięki za
kota.
Dostrajam się do tego co jest, a to co jest do mnie. Uśmiech
nie chce mi zejść z ust. Nawet jeśli jakiś dyskomfort tu i ówdzie, to mi nie
wadzi, nie dziś, nie w dniu, kiedy planowałam rano popracować, ale wybrałam
inaczej. Później. Nie teraz. Później też jest dzień i mogę później właśnie…
Zachwycam się na ulicy panią w koszulce z napisem odpowiednim na teraz: You are real love oglądam się za nią,
jakby na jej plecach też były te same słowa. Życie mnie rozpieszcza sobą. Ale
to naturalne. Normalne. Mój wybór. Dziękuję samej sobie, za każdy przejaw mnie.
W skrzynce na listy, kolejny list miłosny. Tym razem od
mojego operatora sieci komórkowej. I miłe słowa: Chwile, które łączą i jakby na potwierdzenie tego dzwoni do mnie
ktoś, z kim ostatnio parę godzin niedzielnych spędziłam na pogawędkach leśnych
o świętościach, demonach, drzewach i kamieniach, które mają moc. Miło. Chwila,
która łączy. A potem kolejny telefon i rozmowa z nieznajomą, zapowiedź
spotkania. Świetnie. I na koniec dnia chwila która łączy mnie jeszcze bardziej
ze mną samą. Randka tylko z sobą, ciałem, duchem. Takie trzy w jednym. Błogo.
Wieczorny prysznic zmywa wodospadem to, co ma zostać zmyte.
I tyle się działo, tyle spraw zupełnie nieplanowanych. One
się po prostu pojawiały, a ja na nie reagowałam, albo nie. I choć rano
planowałam pracować, to obowiązki spełniłam nad wyraz szybko i płynnie
wieczorem. Przecież nie będę się upierać na inny scenariusz. Widać tak
najlepiej dla mnie. Życie wie. Dziś podłączam się pod ten swobodny strumień i
spokojnym nurtem płynę. Tak wybrałam. Tak kocham. Tak jest teraz.
oo, tak... Otworzyć oczy (a czasem zamknąć), pozwolić by przepływało życie i czerpać.
OdpowiedzUsuńm.
oczy szeroko otwarte albo szeroko zamknięte :-)
Usuńprzepływ... to zdecydowanie moje ulubione słówko ost. dni :)
Aż poczułam tę przyjemną morską bryzę na twarzy:)))
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie, w życiu trzeba przede wszystkim ...czuć, wąchać, słuchać, obserwować, doświadczać, I dawać się nieść łagodnej fali... (((HUGS)))
Dziękuję za odwiedziny ;-) miło cię gościć TU i uściski przyjmować TERAZ :) zatem ościskowuje :) Hugs and love :)
UsuńI love the title of this post and the photo. So you met a new neighbor and he wanted to visit immediately? Very fun. I like that you were with your lomi lomi student and time disappeared. I love to be in the zone. People made up time. I like your appreciations and I hope you have a gorgeous weekend my light filled friend.
OdpowiedzUsuńHugs,
Risa
Hello my friend! :-) Yes, my new neighbor wanted to visit my place immediately ;) maybe one day... I feel him :)
UsuńHugs and love and much more!
Teraz, a nie jutro, mieć, a nie być. Trwać, wybierać, żyć zgodnie ze sobą. Dużo radości sprawiają takie leniwe dni, czyż nie? : )
OdpowiedzUsuńo tak ;-) tak tak tak :) choć w tej leniwości to dudni i świszcze od życia, defilada, marsz, a czasem i niezły sprint. Bosko to obserwować i czasem dać się porwać i zapomnieć by po chwili znowu sobie przypomnieć i stać i patrzeć i być i dziś :)
Usuń