sobota, 15 grudnia 2012

Kartografia wewnętrzna


Im dalej idę, tym mniej wiem. Zbieram po drodze doświadczenie, ale każda nowa sytuacja, to nowa reakcja. Nie mam gotowych przepisów ani instrukcji jak postąpić, kiedy dzieje się to czy tamto. Tyle przeczytanych książek, spotkanych mądrych ludzi, wyśnionych snów, poznanych mistrzów… A ja wiem coraz mniej. Jakby każde mądre zdanie, kasowało jakiś fragment zdobytej już przeze mnie wiedzy…


Coraz częściej czuję się jak pierwsi odkrywcy nowych ziem. Ciało jest mym okrętem, dusza kapitanem, serce kompasem, a celem to, co nieznane. Mapy dopiero powstaną, ale tą drogą będę mogła poruszać się tylko ja i też nie raz pobłądzę. Każdy jeden krok jest tylko mój, niczyj inny i ci co będą mieli ochotę iść po śladach moich stóp, mogą dojść zupełnie gdzieś indziej. Bo choć idzie po śladach, to jego droga, ona do mnie już nie należy. Do pewnego momentu różne mapy mogą się zgadzać, nakładać na siebie, ale tam, gdzie zaznaczony iksem skarb, wiodą boczne ścieżynki, podziemia, kanały wodne i podniebne korytarze. Dla każdego inne, każdego poprowadzą inaczej. Tylu przede mną dotarło drogą wewnętrzną do skarbu, a jedyne pułapki jakie pokonali to te własnego umysłu.

Im dłużej idę, tym więcej znaków zapytania na moim wewnętrznym nieboskłonie, a odpowiedzi próżno szukać w księgach. Może przyniesie je kolejne doświadczenie, a może nie. Myślałam, że wiem. Zbudowałam nawet wysoką wieżę z wielu „wiem”. Teraz budowla mądrości rozpada się na kawałki, a ja siedzę na gruzowisku wiedzy, odrzucając jedną cegłę po drugiej, na nic mi one teraz. Zastanawiam się, kim bym była dziś, gdybym zamiast tysięcy książek, nie przeczytała żadnej? Może doszłabym gdzieś indziej? A może wcale bym nie wyruszyła?

Dryfuję po nieznanych wodach, stopy dotykając nowych dróg, oczy podziwiają nowe nieba. Wypatruję drogowskazów, a te czasem różne informacje przynoszą. Już się z nimi nie kłócę, nie przestawiam tak by było mi zgodnie z wcześniej wyznaczoną mapą. Czasem pod jakimś przysiądę, bo nie mogę się nadziwić, jak dziwny kierunek wskazuje. Ale już po chwili w oddali dostrzegam kolejny znak, który wydaje się spójny z tym, pod którym bojaźliwie się trzęsę. Wstaję więc z nową nadzieją i gdzieś pomiędzy jednym a drugim znakiem, wydarza się moje życie.

Im dalej idę, tym mniej wiem, ale za to więcej czuję. W tej podróży czasem ktoś się do mnie przyłączy, albo ja do kogoś, jednak każde z nas wie, że ten najważniejszy kawałek, to samotna wędrówka. I możesz przed tym się bronić, uciekać na krańce świata. Prędzej czy później cię dopadnie, a wtedy wszystko jest możliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)