wtorek, 27 listopada 2012

Próba złamania szyfru


Czuję się osaczona. Nie wiem dlaczego padło akurat na mnie, ale przynajmniej wiem kto rzucił ten czar spod którego nie potrafię się wyrwać. Prześladowanie trwa już prawie dwa tygodnie, ale gdyby się tak poważniej zastanowić początki sięgają bodaj czasów liceum... Żyłam w jakiejś nieświadomości i byłam ślepa zna znaki, ostrzeżenia, zapowiedzi i mam za swoje. Teraz jednak wszystko zaczyna układać się w logiczną całość. Myślę, że to z zemsty. Tak, choć pewności nie mam. 

Może ta zemsta będzie słodka, miłosna, twórcza, porywająca i będę chciała jeszcze?

Na razie znajduję się w samym centrum intrygi jaką uknuło z wielkim kunsztem MIASTO! Kto to widział, być tak prześladowanym przez Paryż? Gdziekolwiek się nie obrócę, tam ON, z dumną wieżą w centrum. A mnie w ogóle nie gra w duszy, nie ciągnie, nie podnieca, nie fascynuje. Dlatego myślę, że to z zemsty, że w liceum nie pojechałam na klasową wycieczkę, bo wolałam Grecję i ducha filozoficznego zamiast artystyczno-miłosnego. I to na pewno dlatego… Albo i nie. Jedno jest pewne. Paryż wyskakuje wszędzie, w Internecie, kiedy przeglądam zaprzyjaźnione blogi, kiedy czytam gazetę, kiedy oglądam filmy, kiedy idę na spacer, kiedy jestem w księgarni, kiedy niechcący załapię się na jakąś reklamę w TV. Nawet piekarnię mam Paryską pod blokiem…

Dziś to już był zmasowany atak, chyba z dziesięć niezależnych źródeł błysnęło wieżą Eiffla i zachwycało się MIASTEM. Nawet jakiś młody muzyk przygrywał na jednej z internetowych stron na gitarze i śpiewał po francusku. Wysłuchałam do końca, podobało mi się, ale bynajmniej nie jest to materiał na przyszłego partnera życiowego, bo już w pewnym momencie tak zaczęłam o tym myśleć. Że tu jakiś spisek miłosny, zakrojony na francuską skalę. No jak na razie nie.

Jestem uważna na znaki, najczęściej je rozumiem i wiem co się za nimi kryje. Tym razem nie mam bladego pojęcia… Czekam więc cierpliwie, choć sprawa na tyle mnie intryguje, że trudno mi wysiedzieć spokojnie… Gdyby ktoś podarował mi bilet do Paryża np. na weekend, albo na kawę, czemu nie, ale z własnego wyboru się tam nie pcham.

Więc O CO CHODZI Panie Paryż?

PS Odpowiedzi proszę kierować na piśmie. Rozpatrzę je w ciągu dziesięciu dni roboczych. Stosowne zawiadomienie pojawi się na blogu. Reklamacji nie uwzględnia się, dlatego przed wysłaniem proszę dobrze przemyśleć wybór zdań. Opłaty skarbowe ni pocztowe nie są wymagane. Panie Paryż, proszę czuć się swobodnie w czytelnej komunikacji ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aloha! Niech ta przestrzeń posłuży Twojej duszy, Twojemu sercu i zachęci do bycia blisko siebie :-)